Zdjęcie: Wikipedia
12-07-2023 09:20
Mimo oczywistej większej uwagi poświęcanej w dniu wczorajszym kwestii przyszłości Ukrainy w NATO, media ukraińskie inaczej niż w przypadku wizyty prezydentów Polski i Ukrainy w Łucku, tym razem z większą uwagą przyjęły uchwałą podjętą przez Sejm Rzeczypospolitej w sprawie upamiętnienia ofiar Rzezi Wołyńskiej. Szersze relacje przedstawiło większość największych portali ukraińskich. We wszystkich podkreśla się jednomyślność Sejmu w trakcie głosowania nad przyjęciem uchwały.
"Uchwała wspomina o wydarzeniach z 11 lipca 1943 r. na Wołyniu, kiedy zgodnie z treścią uchwały miała miejsce „Krwawa Niedziela – kulminacja” tragedii wołyńskiej, którą polscy posłowie nazywają ludobójstwem. W rezolucji podkreślono, że „w tym dniu ukraińskie oddziały OUN i UPA, często wspierane przez ukraińską ludność cywilną, zaatakowały 99 wsi byłego województwa wołyńskiego zamieszkałych przez Polaków i wymordowały znaczną część ich ludności”. Uchwała stwierdza, że od 2016 r. 11 lipca jest obchodzony jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa, podczas którego „zginęło ponad 100 tysięcy Polaków – często w bardzo brutalny sposób”. - czytamy na łamach "Ukraińskiej Prawdy".
Z kolei w relacji unian.ua czytamy taki komentarz: "Temat tragedii wołyńskiej jest jednym z najbardziej bolesnych epizodów w stosunkowo niedawnej historii narodu ukraińskiego i polskiego. W Polsce tej tragedii poświęca się wiele uwagi, co często prowadzi do emocjonalnych wypowiedzi osób publicznych zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie.". Portal hromadske.ua znów jednak podaje w komentarzu stanowisko historiografii ukraińskiej. Na portalu ukrinform.ua czytamy o konflikcie interpretacji odpowiedzialności między Polską i Ukrainą.
Z podejściem przypominającym rosyjskie tłumaczenia Zbrodni Katyńskiej, do oceny uchwały Sejmu spotykamy się czytając relację zamieszczoną na portalu kijowskiego kanału 24tv.ua. "Jeśli mówimy o uznaniu winy przez Ukraińców, to Sejm powinien przypomnieć wojnę polsko-ukraińską z lat 1918-1919. Nie należy też lekceważyć przedwojennej pacyfikacji Ukraińców. Ponadto nie można zignorować ataków na ukraińskie wsie w rejonie Chełma i Nadsiannej w latach 1941-1944. W rzeczywistości ataki te trwały również w 1945 roku. Trwały one do czasu deportacji do Ukraińskiej SRR Ukraińców z Chełmszczyzny, Podlasia, Nadsania (ukraińskie określenie obejmujące obszary leżące na północ od dolnego nurtu Sanu, pomiędzy rzeką Strwiąż na południu do Bełżca i okolic Tomaszowa Lubelskiego na północy, ziemia granicząca z Chełmszczyzną po stronie polskiej -red.) i Łemkowszczyzny. Resztę - niewielką część - pozostałych Ukraińców wysiedlono w 1947 r. podczas akcji "Wisła" w zachodnie rejony Polski".
Natomiast Kyiv Post zamieścił duży artykuł autorstwa prof. Jurija Szapowała, w którym czytamy m.in. "Nie ulega wątpliwości, że Forum Historyków Polskich i Ukraińskich, które funkcjonowało w latach 2015-2018, powinno zostać reaktywowane. Współprzewodniczyłem temu spotkaniu i wiem, jak było ono ważne i pożyteczne. Forum zostało zamknięte z powodu interwencji politycznej. A politycy, jak wiemy, nie studiują historii, tylko ją instrumentalizują.(...) W odniesieniu do Rzezi Wołyńskiej istotne jest, aby nie przedstawiać problemu w sposób jednowymiarowy. Wskazane jest również, aby polityka i politycy byli jak najdalej od kwestii wołyńskiej. Jestem przekonany, że wypowiedzi i deklaracje polityczne naszych krajów nie powinny opierać się na jednoznacznych lub jednostronnych antypolskich i antyukraińskich ocenach, publikacjach i wnioskach. Wszelkie napięcia między Polską a Ukrainą w tej sprawie byłyby od razu wykorzystywane przez radykalne ugrupowania w obu krajach, a także w Rosji. Dlatego historycy powinni prowadzić badania i nie stronić od tego, co nazywam krytycznym patriotyzmem. Jednak z politycznego punktu widzenia wystarczy potępienie przemocy, aby „Wołyński Lewiatan” nigdy nie pojawił się ponownie w naszych niepodległych państwach."