Zdjęcie: Twitter / X
19-11-2025 08:12
Litewski rząd w środę zdecyduje, czy przywrócić działanie dwóch przejść granicznych z Białorusią, zamkniętych pod koniec października po serii incydentów związanych z przemytem z wykorzystaniem balonów meteorologicznych. Premier Inga Ruginienė przyznała wczoraj, że pozytywnie oceniłaby możliwość ponownego uruchomienia punktów w Miednikach i Solecznikach, jednak ostateczny głos należy do całego rządu.
Jak zapowiada, jeśli sytuacja nie ulegnie pogorszeniu, rząd będzie gotów umożliwić litewskim przewoźnikom powrót do kraju, lecz Litwa zachowa prawo zarówno do podtrzymania obecnego ograniczenia, jak i do ponownego zamknięcia przejść w dowolnym momencie. Według premier, służby potrzebowałyby około doby, by przygotować infrastrukturę do wznowienia ruchu granicznego.
Ruginienė zwróciła uwagę, że w ostatnich dniach liczba balonów wykorzystywanych do przerzutu papierosów znacząco spadła, a w niektórych przypadkach służby rejestrowały jedynie pojedyncze sztuki, często nieprzekraczające granicy. Podkreśliła, że ruch lotniczy pozostaje niezakłócony, a poprawa sytuacji to przede wszystkim efekt intensywnej pracy litewskich funkcjonariuszy. Premier dodała również, że w ostatnim czasie pojawiły się pewne oznaki dobrej woli także po stronie białoruskiej.
Tymczasem nowy przewodniczący parlamentarnej Komisji Kontroli Wywiadu Kryminalnego, Dainius Gaižauskas, uważa, że problem przemytu za pomocą balonów, nie został rozwiązany, wbrew opinii premier Ingi Ruginienė. Gaižauskas podkreśla, że problem pozostaje poważny, ponieważ przemytnicy współpracują z białoruskim KGB i mogą kontynuować swoją działalność, a obecne działania prawne nie są wystarczające, by go skutecznie powstrzymać.
Przewodniczący komisji wskazuje, że Seimas powinien oficjalnie uznać przeloty balonów przemytowych za formę ataku hybrydowego na Litwę. Tylko wtedy partnerzy NATO będą mogli precyzyjnie określić zagrożenie i lepiej rozumieć sytuację na granicy litewsko-białoruskiej. Według Gaižauskasa konieczne jest objęcie problemu pełnym nadzorem parlamentarnym oraz podjęcie zdecydowanych działań legislacyjnych i strategicznych, aby zapobiec dalszym incydentom.
Wczoraj w nieczynnym obecnie przejściu granicznym w Ławaryszkach odbyło się spotkanie przedstawicieli służb granicznych Litwy i Białorusi. Strona litewska domagała się umożliwienia jak najszybszego powrotu zatrzymanych ciężarówek i rezygnacji z wysokich opłat pobieranych za przetrzymywanie pojazdów. Podczas rozmów poruszono również kwestię migracji gdzie Wilno wezwało Mińsk do powstrzymania organizowanych od 2021 r. prób nielegalnego przekraczania granic Unii Europejskiej.
Białoruski Państwowy Komitet Graniczny w swoim komunikacie stwierdził, że dąży do utrzymania „komfortowych warunków przekraczania granicy przez osoby przestrzegające prawa” oraz rozwoju współpracy z sąsiadami. Jednocześnie zarzucił Litwie jednostronne wycofanie się z części porozumień dotyczących współpracy na granicy, deklarując gotowość do „pełnowartościowego dialogu”, jeśli Wilno będzie do niego skłonne. Komitet przekazał, że przedstawił własną ocenę sytuacji, którą miałyby przeanalizować litewskie władze, lecz szczegółów tej oceny nie ujawniono.
Sama dyskusja o ewentualnym otwarciu przejść wywołała ostre spory polityczne. Były premier i lider Związku Demokratów Saulius Skvernelis ocenił, że taki krok oznaczałby ustępstwo wobec reżimu Łukaszenki. Jego zdaniem Białoruś osiągnęłaby w ten sposób zamierzony cel, a Litwa pokazałaby, że pozwala Mińskowi dyktować warunki. Skvernelis argumentuje, że białoruskie władze już wykorzystują litewskich przewoźników jako środek nacisku, a otwarcie dwóch przejść niewiele zmieni w sytuacji, w której Mińsk może oczekiwać kolejnych ustępstw.
Innego zdania jest przewodniczący konserwatystów Laurynas Kasčiūnas, który zaapelował o poczekanie na efekty zarówno rozmów, jak i środowych decyzji rządu. Podkreślił, że należy najpierw ustalić, które przejścia miałyby zostać uruchomione, oraz czy litewscy kierowcy rzeczywiście będą mogli wrócić bez ponoszenia opłat i sankcji. Kasčiūnas ostrzegł jednak, że Białoruś często prowadzi politykę polegającą na tworzeniu problemów, a następnie domaganiu się ustępstw w zamian za ich „rozwiązanie”. W jego ocenie Litwa popełniła błąd, nie uzgadniając wspólnego stanowiska z Łotwą i Polską, zwłaszcza że oba państwa pozostawiły swoje przejścia otwarte, co daje Mińskowi możliwość rozgrywania różnic między sąsiadami.
Zamknięcie punktów w Miednikach i Solecznikach obowiązuje do 30 listopada. Mimo obowiązującego zamknięcia rząd w Wilnie nie wyklucza, że jeśli środowa dyskusja przyniesie satysfakcjonujący rezultat, przejścia mogą zostać otwarte wcześniej, jeszcze przed zakończeniem wyznaczonego terminu. Tym niemniej warto zauważyć, że byłoby to kolejne ustępstwo kraju naszego regionu przed reżimem Łukaszenki, co łącznie - w świetle ucieczki na Białoruś sprawców aktu dywersji na polskiej kolei - może pokazać nie tyle dobrą wolę, ale słabość naszych krajów wobec taktyki dyktatora.