Zdjęcie: VSAT
21-11-2025 08:21
Litewskie służby ponownie zmagają się ze skutkami hybrydowych działań prowadzonych z terytorium Białorusi. Wczorajsze zakłócenia w ruchu lotniczym nad Wilnem, wywołane ponownie lotami balonów wykorzystywanych do przemytu, znów spowodowały zamknięcia portu lotniczego. Choć przerwa w funkcjonowaniu lotniska trwała niespełna dwie godziny, litewskie porty lotnicze uznały incydent za na tyle poważny, że zwróciły się do Prokuratury Generalnej o wszczęcie postępowania w sprawie celowego wypuszczania balonów przemytniczych.
Jak oświadczył dyrektor departamentu bezpieczeństwa Litewskich Portów Lotniczych Vidas Kšanas, takie operacje podważają suwerenność państwa, stwarzają zagrożenie dla lotnictwa cywilnego i uderzają w stabilność gospodarczą kraju. Porty już gromadzą dane dotyczące strat poniesionych zarówno przez operatora, jak i linie lotnicze oraz firmy obsługujące ruch, zapowiadając późniejsze roszczenia cywilne wobec wszystkich odpowiedzialnych podmiotów.
Co istotne, mimo, że w nocy ze środy na czwartek Litwa ponownie otworzyła przejścia w Miednikach i Solecznikach, przewoźnicy zrzeszeni w stowarzyszeniu Linava zaczęli otrzymywać niepokojące informacje z Białorusi. Prezes organizacji Erlandas Mikėnas poinformował, że po stronie litewskiej formalności przebiegają płynnie, natomiast po stronie białoruskiej panuje chaos. Kierowcy dokonują opłat, są kierowani do nowych kolejek elektronicznych, ale ich ciężarówki nadal stoją na wyznaczonych parkingach, z dala od samej granicy. Według relacji przewoźników białoruscy funkcjonariusze twierdzą, że nie wiedzą, jak rejestrować pojazdy wracające na Litwę, mimo że – jak podkreśla Mikėnas – część z nich ma prawo poruszać się aż do Mińska. W praktyce oznacza to, że żaden z litewskich kierowców, którzy pozostali po drugiej stronie granicy nie zdołał jeszcze wrócić do kraju.
Niepewność dotyczy również ruchu z Litwy do Białorusi. Choć Litwa odprawia pojazdy bez przeszkód, część z nich zatrzymuje się tuż po przekroczeniu granicy, ponieważ służby białoruskie – według relacji przewoźników – nie są w stanie określić procedur ich dalszej odprawy. Stowarzyszenie Linava przyznaje, że „sytuacja jest całkowicie niejasna”, a informacje napływające z Białorusi są wzajemnie sprzeczne.
Premier Inga Ruginienė oceniła, że aktualne trudności potwierdzają, iż to strona białoruska przez cały czas blokowała powrót ciężarówek, mimo otwarcia przejść przez Wilno. Przypomniała, że Litwa już przy podejmowaniu decyzji o zamknięciu granicy umożliwiła kierowcom powrót, natomiast „Białoruś zatrzymała ich po swojej stronie, stosując dodatkowe środki wyłącznie z własnej inicjatywy”. Jej zdaniem obecna sytuacja jest wyraźnym dowodem na konieczność twardej reakcji państwa. Podkreśliła przy tym, że liczy na to, iż opóźnienia mają naturę techniczną, związane z obiegiem dokumentów, lecz jeżeli problemy będą się przeciągać, rząd rozważy kolejne kroki.
W tym świetle warto zauważyć, że litewski minister spraw zagranicznych Kęstutis Budrys wezwał Unię Europejską do uznania hybrydowych działań Białorusi, takich jak zakłócanie ruchu lotniczego czy blokowanie transportu, za kryterium sankcyjne. Zwrócił uwagę, że nielegalne operacje przynoszą milionowe straty i wymagają zdecydowanej, wspólnej odpowiedzi. Wilno informuje partnerów o sytuacji i domaga się wzmocnienia środków presji wobec Mińska. Całość wydarzeń – od incydentów w przestrzeni powietrznej, po blokadę ciężarówek – litewskie władze traktują jako element szerszej kampanii destabilizacyjnej. Rząd zapowiada, że wszystkie poniesione straty będą dochodzone, a działania Białorusi nie pozostaną bez odpowiedzi zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym.