geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Flickr

Fakty i złudzenia

Michał Mistewicz

20-02-2024 09:30


"Zastanawiam się. Stalin, jestem pewny, że jest dobrym komunistą. Adolf Hitler jest na pewno dobrym nazistą. Dobry Żyd, to taki, co nie pójdzie służyć do policji w getcie. Dobry Polak, też jasne; to taki któremu mniej chodzi o Polskę, a więcej o pobicie Niemców. To przynajmniej, wiem. Ale proszę mi powiedzieć, kto jest dobry Rosjanin? O co jemu powinno chodzić? Po czyjej stronie stać? Jakiego programu się trzymać?" - takie słowa dialogu zawarł Józef Mackiewicz w swojej książce "Nie trzeba głośno mówić", książki, która niestety nie znajdzie się na liście nowych lektur szkolnych. Za chwilę powrócę do tego wstępu.

Na początku odnotuję pewne potwierdzenia hipotez z ubiegłotygodniowego rozważania. Tym potwierdzeniem, że istotnie Rosja może działać na polu aktywnego sabotażu nie są tylko informacje z przeszłości o odpowiedzialności za eksplozje w czeskich Vrběticach, czy wobec innych magazynów w Bułgarii. Tym razem polska ABW opublikowała komunikat o dokonanym zatrzymaniu we Wrocławiu człowieka, który: "na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych czynił przygotowania do podjęcia działań dywersyjnych i sabotażowych, polegających w szczególności na podpaleniu obiektów na terenie Wrocławia.". Natomiast, jako element łączący, można także uznać debaty estońskich ekspertów na temat znaczenia sabotażu Balticonnector. Należy przy tym zauważyć, że o ile estońskie media są dość ostrożne w ferowaniu opinii, to jednak eksperci już mówią jasno, z czym mieliśmy do czynienia. Natomiast należy odnotować na Litwie, dezinformacyjną próbę organizacji rzekomej demonstracji przeciwko brygadzie NATO.

Miniony tydzień zdominowała tylko jedna wiadomość, o której na końcu, która jednak przykryła swoim medialnym znaczeniem tak Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, jak i kilka ważniejszych, z mojego punktu widzenia, wiadomości. To podsumowanie tygodnia zacznę jednak od informacji, przez wielu spodziewanej, czyli kolejnym kroku rosyjskiej dyplomacji. Jak wspominałem, Rosja sukcesywnie wycofuje się z udziału z organizacjach międzynarodowych, oczywiście o ile nie jest wyrzucana z nich wcześniej. Tak więc 21 lutego Duma Państwowa i Rada Federacji podejmą jednocześnie decyzję o zawieszeniu członkostwa Rosji w Zgromadzeniu Parlamentarnym OBWE. Według wersji  przewodniczącego Dumy, Wiaczesława Wołodina, przyczyną jest wymóg płacenia składek, a w tle jak zawsze brzmią słowa Ławrowa co do przyszłości tej organizacji.

Choć wydarzenie to było spodziewane, to jest warte odnotowania, gdyż stanowi potwierdzenie nie tylko konsekwentnej polityki, ale co niemniej istotne, trzymanie się ram czasowych przez kremlowską dyplomację.

Natomiast poprzedzające Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, posiedzenie Grupy Ramstein, czyli natowskiej grupy państw wspierającej Ukrainę przyniosła pozytywne wieści o organizacji podgrup zadaniowych. W jednej z nich Łotwa przewodniczy grupie państw z bardzo ambitnym programie dostarczenia na Ukrainę miliona dronów, wprawdzie bez udziału naszego kraju, ale jak poinformowała dr Beata Górka-Winter, Polska przystąpiła do równie ważnych grup obrony przeciwlotniczej oraz we wsparciu sił pancernych.

O znaczeniu tego wsparcia i pojmowaniu Rosji w postrzeganiu aktualnej sytuacji bezpieczeństwa w regionie, wypowiedzieli się czołowi politycy estońscy, a kwestie te należy uznać jako echa konferencji w Monachium. "Demokracja sama w sobie jest zagrożeniem dla obecnego reżimu Rosji, co oznacza, że każde demokratyczne państwo stanowi dla niego zagrożenie. Dlatego też bezowocne jest opieranie naszych strategii na oczekiwaniu, że w Rosji wkrótce nastąpią fundamentalne zmiany. Nawet gdy obecny reżim się zmieni - co w końcu nastąpi - stosunek Rosji do Zachodu nie ulegnie zmianie. Kulturowe DNA kraju, w którym na stałe zakorzeniony jest sprzeciw wobec Zachodu, nie zmieni się z dnia na dzień. Przygotowywanie się do wojny zostało zakorzenione w rosyjskim umyśle. A ci, którzy myślą inaczej, są albo uciszani, zmuszani do opuszczenia kraju, nękani, więzieni lub zabijani - czego z wielkim smutkiem byliśmy niedawno świadkami." - napisał prezydent Alar Karis.

Z kolei premier Kaia Kallas potwierdziła problem podejścia zachodnich elit politycznych do aktualnego postrzegania wojny na Ukrainie. "Rozumieją i wyrażają słowne poparcie, ale w czynach nie robią tak wiele, ponieważ tak naprawdę nie czują, że istnieje takie zagrożenie" - powiedziała premier Estonii w wywiadzie dla "Bloomberga".

"Jedną z kwestii dzielących kraje UE jest spór o to, czy wsparcie UE dla finansowania zakupów broni powinno być rozszerzone na dostawców spoza Wspólnoty. Francja chce, by unijne pieniądze były wydawane tylko w obrębie UE. Istnieją również rozbieżności w podejściu poszczególnych państw do udzielania Ukrainie pomocy z własnych zapasów. Wiele krajów obawia się, że udzielenie większej pomocy zaszkodzi ich własnym zdolnościom obronnym. "Nie widzę ich magazynów, ale jeśli my, jako mały kraj, możemy znaleźć rzeczy, które możemy stąd wysłać, jestem pewna, że duże kraje również będą miały rzeczy, które mogą przekazać lub dostarczyć Ukrainie, aby mogła się bronić" - powiedziała Kaia Kallas.

I teraz chcę zwrócić Państwa uwagę na wspólny rys obu estońskich wypowiedzi. Gdyż tak prezydent Karis, jak i premier Kallas wystąpili z pomysłami dotyczącymi zacieśnienia europejskiej polityki obronnej. Być może jest to po części zasługa dość jasnej postawy amerykańskich ekspertów w trakcie konferencji w Monachium. A jak jest to z grubsza opinia, to napisał ekspert David P. Goldman: "Niemcy opróżniły swoje magazyny wojskowe i zamknęły znaczną część przemysłu ciężkiego z powodu wojny na Ukrainie, a Bundeswehra skurczyła się pomimo wysiłków na rzecz rekrutacji. Niemcy nie są w stanie odbudować swojej armii w żadnym znaczącym horyzoncie czasowym.  Trump ma rację, trzymając Europę za gardło, ale to tylko retoryka na użytek polityki wewnętrznej. Niemcy nie mają ani żołnierzy, ani broni, by odtworzyć 12-dywizyjną Bundeswehrę z lat 80-tych. Najbardziej prawdopodobny wynik: Następny rząd zawrze układ z Rosją."

W tym świetle pojawiło się więc poparcie prezydenta Karisa dla ustanowienia stanowiska komisarza ds. obrony i przeglądu strategii obronnej UE, a także postulat premier Kallas, wyemitowania przez UE euroobligacji o wartości 100 miliardów euro, które posłużą do wzmocnienia europejskiego przemysłu obronnego. Jednak czy taki plan znajdzie poparcie w szykującej się już do wyborów Unii Europejskiej? Biorąc pod uwagę związane z tym zawirowania polityczne w poszczególnych krajach UE, najwcześniej nastąpii to pod koniec roku. A to stwarza kolejne okno czasowe dla działań rosyjskich, o czym wspominałem poprzednio.

Jak widać państwa bałtyckie, które obecnie czują się jako następne w "rosyjskiej ruletce" zmieniają swoje nastawienie do UE, co jest najzupełniej zrozumiałe. Przypomnę jednak słowa ministra obrony Łotwy Andrisa Sprūdsa, który w połowie stycznia jednoznacznie wskazywał, że dla Łotwy gwarantem bezpieczeństwa jest NATO. Teraz przyjrzyjmy się w tej perspektywie nastrojowi ministra spraw zagranicznych Litwy, Gabrieliusowi Landsbergisowi.

"W trakcie konferencji w Monachium zapytano mnie, dlaczego jestem taki ponury. Cóż, ktoś musi powiedzieć jak jest, więc oto jak jest: Sprawy nie idą dobrze. Dobrą praktyką jest uczciwa ocena sytuacji - z całą jej posępnością. I jeśli nie zmobilizujemy się z powrotem do działania, będzie jeszcze gorzej. Na Ukrainie, w pozostałej części Europy i być może na całym świecie. Ukraina jest pozbawiona amunicji i zmuszona do wycofania się, Europa stoi w obliczu wyzwań, które mogą przetestować art. 5, a globalna niestabilność pojawia się, ponieważ autokraci są ośmieleni działaniami Rosji i naszą ostrożną reakcją. To nie jest pesymizm. Takie są fakty. Bezpodstawny optymizm jest formą samooszukiwania się, demobilizuje nas. Jak możemy oczekiwać, że przekonamy opinię publiczną do zwiększenia wydatków na obronę, zajęcia bardziej zdecydowanego stanowiska wobec Rosji i wsparcia krajów na wschodniej flance, jeśli przywódcy nie przyznają, że istnieje pilna potrzeba? Potrzebujemy działania już teraz, ponieważ jutro może być za późno. Potrzebujemy impulsu, wstrząsu, który nas obudzi. (...) Obecnie jesteśmy otwartą księgą dla naszego przeciwnika - wyraźne czerwone linie niezaangażowania, nieporozumienia dotyczące kontynuacji pomocy i optymistyczna ślepota na rosnące ryzyko. Nie wykazujemy potrzeby pilnego zwiększenia naszej gotowości. Strategicznie celem powinna być zmiana kalkulacji Putina. Zakłócić pole działania. Wiem, że to niełatwe, ale lepiej przyznać się do błędów i wytyczyć nową ścieżkę naprzód, niż angażować się w puste samozadowolenie. Więc tak, wracam z Monachium nieco ponury. " - napisał litewski minister. Jasno przedstawia aktualną, widoczną już gołym okiem, sytuację.

I tutaj pojawia się kwestia, która znów, pisząc cynicznie, nie powinna zaskoczeniem, w momencie kiedy Nawalny wsiadł na pokład samolotu lecącego z powrotem do Rosji, po leczeniu w Niemczech, po próbie jego otrucia przez służby Putina. Tak, jest to cyniczne, ale powiedzmy sobie wprost, że fakty są takie, iż ten człowiek nie żyje, gdyż być może żywił się złudną nadzieją, że jego przylot z Niemiec do Rosji i działalność opozycyjna wzbudzi podobne nastroje rewolucyjne w Rosji, jak powrót Lenina w zapieczętowanym pociągu z Niemiec w 1917 roku. A być może było jeszcze inaczej, o czym zapewne nigdy się nie dowiemy.

To wszystko co teraz napiszę, będzie tzw. niepopularną opinią. Lecz nie w tym rzecz, aby żywić się w tym przypadku złudzeniami, jak część m.in. polskich ekspertów, ale kierować się faktami. O postaci nacjonalisty Nawalnego, w tym jego deklarowanym podejściu do kwestii polskich i ukraińskich, napisano i powiedziano sporo za jego życia. Chcę zwrócić Państwa uwagę na rzecz inną. Łzy i słowa polityków i ekspertów zachodnich przykrywają zupełną bezradność wobec rosyjskiego postrzegania świata. W mojej ocenie, aktualne reakcje polityczne są niczym więcej, jak tylko rozwiniętą formą współczesnego appeasementu, o którym pisałem w grudniu 2021 roku.

Złudzenia te oparte były na tym, że "Nawalny był w ostatnich latach jedynym poważnym konkurentem Władimira Putina, a obecnie w Rosji nie pojawia się żaden przywódca opozycji jego kalibru" - co powiedziała Kristi Raik, ekspertka ICDS. A moment podania przez Rosję tej informacji też nie był wybrany przypadkowo - tego samego dnia poinformowano choćby o podpisaniu przez Niemcy umowy bezpieczeństwa z Ukrainą.

W tym konkretnym tandemie "bohatera i antybohatera" rosyjskich elit politycznych stawia się usilnie nas w roli sędziego między rzekomo "dobrym", a "złym" Rosjaninem. A czego moglibyśmy oczekiwać po Nawalnym? Wszystko co powiedziano w tych dniach na ten temat jest przypuszczeniem, tym samym odmianą złudzenia. Jak pytał wyżej Józef Mackiewicz, jaki jest "dobry", a jaki jest "zły" Rosjanin - na tronie Kremla? Taki co pije jak Jelcyn i obrazuje rozkład tego państwa, czy taki sam, już trzeźwy Jelcyn, który rozpoczyna wojnę w Czeczenii i świadomie wyznacza Putina na swojego następcę? A może Gorbaczow, który zaczyna rozkład ZSRR, ale także sprzeciwia się wolności dla państw bałtyckich i w rezultacie doprowadza do strzelania do litewskich demonstrantów?

Takie jest postrzeganie zachodnich polityków na Rosję, wciąż obarczone złudzeniem, że "dobry" władca Kremla to taki, z którym "da się dogadać", a poza tym, "niech sobie robi u siebie co chce". Zapominają, że głównym zadaniem lokatora Kremla jest utrzymanie i rozszerzanie imperium. I może stąd wynika nastrój polityków państw bałtyckich, gdyż widać, jak niewiele się w tym obrazie zmienia. Co w mojej ocenie powinno być przyczynkiem dla naszych krajowych przemyśleń. Czy tego chcemy, czy nie, to Polska staje się realnym, a nie deklaratywnym, europejskim gwarantem geopolitycznym wolności tych państw. Co więc zrobimy? Na tę chwilę nie wiemy, gdyż ważne są przecież tańce w Sejmie i ołówki. Zapomniałem.


opr. wł.
Jeżeli chcecie Państwo wesprzeć naszą pracę, zapraszamy do skorzystania z odnośnika:

Informacje

Redaktor zarządzający: Michał Mistewicz
wykop.pl
Twitter
Facebook
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021