Zdjęcie: Pixabay
13-10-2025 08:15
Mimo przegranej prorosyjskich partii w ostatnich wyborach parlamentarnych w Mołdawii, Moskwa wciąż nie rezygnuje z wystąpień propagandowych skierowanych przeciwko rządowi w Kiszyniowie. Kreml oskarża więc mołdawskie władze o prowadzenie polityki konfrontacyjnej wobec Moskwy i „kurczowe trzymanie się władzy” – tak rzecznik Dmitrij Pieskow skomentował przyjęcie przez rząd Mołdawii nowej strategii obronnej, w której Rosja została uznana za główne zagrożenie bezpieczeństwa państwa.
Dokument, obowiązujący do 2035 roku, wskazuje m.in. na trwającą inwazję na Ukrainę, obecność rosyjskich wojsk w Naddniestrzu oraz ryzyko stworzenia „korytarza lądowego” do granic Mołdawii jako czynniki destabilizujące region. Pieskow podkreślił, że władze w Kiszyniowie „popełniają poważny błąd”, próbując – jego zdaniem – budować relacje z Europą kosztem relacji z Rosją. „Władze Mołdawii są przekonane, że droga do Europy prowadzi przez antagonizowanie Rosji. To błędne założenie, które już raz doprowadziło jedno państwo do tragedii” – mówił rzecznik Kremla, nawiązując do sytuacji Ukrainy.
Nowa strategia militarna została przyjęta tuż po wyborach parlamentarnych z 28 września. Opozycja zapowiedziała zaskarżenie wyników, a władze w Kiszyniowie oskarżyły Rosję o próbę wpływania na przebieg kampanii. Misje obserwacyjne potwierdziły sygnały o ingerencji zewnętrznej, wskazując na rosyjskie działania propagandowe i dezinformacyjne.
Przy tym mołdawscy eksperci zauważają, że jednym ze wskaźników niesłabnącego nacisku Kremla w regionie, jest sytuacja w separatystycznym Naddniestrzu, która wciąż pozostaje napięta. Według analityka Oazu Nantoia, Moskwa może celowo osłabiać reżim w Tyraspolu, aby obciążyć jego utrzymaniem rząd w Kiszyniowie i spowolnić europejską integrację Mołdawii. „Rosja przez lata wykorzystywała tę wąską strefę jako narzędzie kontroli nad całą Mołdawią” – ocenił ekspert, dodając, że Kreml mógł stracić motywację do dalszego wspierania finansowego regionu. Były wicepremier ds. reintegracji Alexandru Flenchea zwrócił uwagę, że „co trzy miesiące w Naddniestrzu kończy się gaz, pojawiają się zaległości w płatnościach i kryzys wraca jak bumerang”. Z kolei szef organizacji Promo-Lex, Ion Manole, uznał, że coraz więcej mieszkańców Naddniestrza rozumie, „iż Moskwa ich wykorzystuje, a Europa daje nadzieję na zmianę”.
Warto zauważyć, że taka narracja jest spójna z wnioskami ukraińskiego publicysty Serhija Sydorenki, który w zeszłotygodniowym artykule wskazywał, że Kiszyniów przygotowuje się do możliwie szybkiej integracji Naddniestrza. "Oczywiście, nie ma też wątpliwości, że w Moskwie są tego w pełni świadomi. Choć po porażce prorosyjskich partii w wyborach, możliwości Kremla oddziaływania na sytuację w Mołdawii są znacząco ograniczone. Jednak fakt, że wszystkie strony zdają sobie sprawę z kruchości obecnej sytuacji w Naddniestrzu, dodatkowo skłania do poszukiwania ostatecznego rozwiązania tego konfliktu. Może się to wydarzyć znacznie szybciej, niż wielu się spodziewa. Po 35 latach „zamrożenia” Naddniestrze może wreszcie zostać zjednoczone z Mołdawią – ponieważ żaden inny scenariusz nie przyniesie stabilności, a więc proces zmian nie zostanie zatrzymany." - napisał publicysta.
Niemniej wciąż do rozwiązania pozostaje kwestia bezpieczeństwa Mołdawii. W ostatnich miesiącach rząd w Kiszyniowie rozwijał współpracę z Unią Europejską i NATO w zakresie bezpieczeństwa, wzmacniając możliwości obronne oraz starając się ograniczyć wpływy rosyjskie w przestrzeni informacyjnej. Kiszyniów liczy na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z UE jeszcze przed końcem roku, a władze podkreślają, że neutralność kraju nie oznacza bierności wobec zagrożeń zewnętrznych. Prezydent Maia Sandu zaznaczyła niedawno, że „neutralność nie chroni przed czołgami” i zapowiedziała dalsze wzmacnianie potencjału obronnego.
W kontekście napięć w regionie głos zabrał także szef Sztabu Generalnego Armii Rumuńskiej, generał Gheorghiță Vlad. Dowódca zapewnił, że Bukareszt jest gotów wspierać Mołdawię w przypadku zagrożenia, powołując się na ustawę, która nakłada na Rumunię obowiązek ochrony swoich obywateli za granicą - przypomnijmy, że ponad milion obywateli Mołdawii posiada już rumuńskie paszporty. „Rumunia ma narzędzia polityczne i militarne, by pomóc Mołdawii i obywatelom rumuńskim mieszkającym po drugiej stronie Prutu” – podkreślił generał. Dodał, że „armie obu krajów ściśle współpracują, prowadzą wspólne szkolenia i programy rozwoju zdolności obronnych”. Jego zdaniem, „wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję musi zostać powstrzymana”, choć nie spodziewa się bezpośredniego ataku militarnego.
Jednocześnie badania opinii publicznej pokazują ostrożne podejście rumuńskiego społeczeństwa. Według sondażu Avangarde z początku października, jedynie 28 procent respondentów poparłoby wysłanie wojsk rumuńskich na pomoc Mołdawii w razie rosyjskiego ataku. Większość – 55 procent – byłaby przeciwna takiemu krokowi, choć niemal połowa uznała za słuszne zestrzeliwanie rosyjskich dronów naruszających przestrzeń powietrzną kraju. Jak więc widać, sytuacja w regionie wciąż pozostaje niejednoznaczna, i wiele będzie zależeć od dalszych wypadków, w tym przebiegu wojny na Ukrainie.