geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Pixabay

Metody

Michał Mistewicz

07-10-2025 09:30


"Można przegrać wojnę równie łatwo, jak można ją wygrać.
Wojna jest z natury nieprzewidywalna.
Wojna jest też kosztowna. Unikaj wojny.
Wypróbuj Upāya (cztery strategie).
Następnie Ṣāḍguṇya (sześć form presji niewojennej).
Poznaj przeciwnika i dąż do jego przechytrzenia.
Gdy wszystko zawiedzie, sięgnij po siłę militarną.
"

Cytat z Arthaśastry, czyli najmniej znanego w naszym regionie, indyjskiego traktatu z zakresu dyplomacji, ekonomii, polityki oraz wojny, w pewnym stopniu nawiązuje do obecnej sytuacji. Ten utwór polityczny, który anglosascy pisarze porównują do takich dzieł jak Książe, czy Sztuki wojennej Sun Zi, powstawał przed naszą erą, jednak jak wynika z części jego treści, opisywane wówczas metody działania, wciąż nie tracą na aktualności. Mimo, że nie jestem zwolennikiem stosowania obcych nam filozofii, których jak wskazują sami Hindusi, jako ludzie Zachodu w istocie nie rozumiemy, to cytat ten uważam za uniwersalny.


Jednak chcę zacząć od pewnej bardzo istotnej poprawki. Dopiero po napisaniu ubiegłotygodniowego komentarza, dotarły do mnie wiadomości o obchodach 420 rocznicy wiktorii kircholmskiej, które zorganizowała Ambasada RP na Łotwie oraz Stowarzyszenie „Obowiązek Polski”, a które odbyły się w Rydze i Kircholmie zwanym dzisiaj Salaspils. Chylę czoła przed takimi inicjatywami, które w bardzo ciekawy sposób pokazały również obecnym mieszkańcom tego miasta, dawną historię tych ziem. A przy tym warto odnotować, że w obchodach wziął udział łotewski minister obrony, Andris Sprūds, notabene historyk, który swój przewód doktorski obronił na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Przy okazji można dodać, że obecnie co najmniej jedna trzecia mieszkańców dawnego Kircholmu stanowią rosyjskojęzyczni, co tylko pokazuje działanie jednej z najstarszych metod działania Moskali, wyuczonej jeszcze pod mongolskim jarłykiem. Chodzi oczywiście o przymusowe wysiedlenia i przesiedlenia całych grup narodowościowych, eufemistycznie później nazwana jako inżynieria etniczna. Jak wiadomo, na całe dekady, ale i wieki zmienia to sytuację polityczną na danym obszarze. Między innymi stąd też taka, a nie inna, mapa narodowościowa II RP i jej powojenna kontynuacja, i tego reperkusje.

Jednak to co przykuło uwagę wielu ekspertów w minionym tygodniu, to rozwinięcie innych metod, wpisujących się w jedną z zasad z również azjatyckich traktatów, czyli praktycznego wpływania na umysły przeciwnika poprzez wywoływanie zagrożenia. Tak więc uległy rozwinięciu działania rosyjsko-chińskiego tandemu geopolitycznego na morzu, o których pisałem pod koniec sierpnia. W tej metodzie statki dotąd cywilne, takie jak tankowce, pełnią rolę de facto okrętów wojennych, w tym ostatnim przypadku, niejako "lotniskowca" dla małej eskadry, czy też roju dronów.

I tak właśnie - według ostatnich doniesień było z tankowcem Boracay, zatrzymanego przez Francuzów. "Boracay, który dziennik The Telegraph określa mianem „okrętu-matki rosyjskich dronów”, może być - według gazety - powiązany z dziewięcioma atakami dronów wymierzonymi w europejskie lotniska i inne obiekty infrastrukturalne. Tankowiec wypłynął z Rosji 20 września i skierował się przez Morze Bałtyckie, gdzie w ciągu ostatnich dwóch tygodni doszło do serii incydentów z udziałem tajemniczych rojów dronów.(...) Putin zaprzeczył w czwartek, jakoby Rosja miała jakikolwiek związek z tym statkiem, ale mimo to potępił jego zatrzymanie oraz wysłanie na pokład oddziału specjalnego, oskarżając Francję o piractwo." - czytamy w relacji, w którym dodano, że statek formalnie należy do firmy Baaj Shipping Limited, zarejestrowanej na Seszelach. Choć obecnie pływa pod banderą Beninu, wcześniej rejestrowany był również w Gambii i Malawi. Smaczku dodaje fakt, że ten statek, jeszcze kilka miesięcy temu, nosił nazwę Kiwala i został zatrzymany w równie głośnej akcji przez Estończyków. Po kilkutygodniowym aresztowaniu, statek został wypuszczony, przy czym kontrola wykazała ok. 40 uchybień, w tym dotyczących dokumentacji statku.

Warto wspomnieć, że operacje pod fałszywą banderą to samo sedno aktualnego stanu wojny hybrydowej, zresztą znanego nie od dzisiaj. Z historycznego punktu widzenia, przywołam tradycje Royal Navy, która zaledwie dwa wieku temu, za działania pod obcą banderą, na podstawie Articles of War, nie dość, że dokonywała konfiskaty statku to jeszcze jej załoga nie mogła być pewna, czy przeżyje, gdyż w zależności od wyroku sądu, mogła być potraktowana jako załoga statku pirackiego. O tyle to dzisiaj istotne, że znów jesteśmy przed dyskusjami na temat możliwością zajęcia 16 statków rosyjskiej "floty cieni" w ramach nowego pakietu sankcji. A biorąc pod uwagę nieudany szczyt w Kopenhadze, nie będzie to proste. Co gorsza, jesteśmy po niepokojącym braku wyroku wobec członków zalogi statku "Eagle S", który dokonał sabotażu na podwodnych łączach energetycznych i komunikacyjnych na Bałtyku.

W tym kontekście wspomnę, że tegoroczny temat chińskiego kontenerowca pod panamską banderą, Silmar Spirit, który w czasie wrześniowej wizyty na Bałtyku nie spowodował problemów, dozorowany zresztą przez okręty NATO, niemniej, co warte odnotowania, nie dopłynął do Królewca, gdzie był zapowiadany.  Aby zakończyć temat morski dodam jeszcze jedną ważną cechę przewagi statków cywilnych nad okrętami - ich znaczną przeżywalność. Dowiódł tego zresztą pewien wypadek jeszcze z końcówki ery europejskiego "pokoju" czyli listopada 2018 roku. Przypomnę więc, że 8 listopada 2018 roku tankowiec „Sola TS” zderzył się z norweską fregatą KNM „Helge Ingstad” w pobliżu terminalu Sture w Øygarden. W rezultacie okręt zatonął, z kolei tankowiec po zaledwie kilkutygodniowej naprawie fragmentu części dziobowej, popłynął dalej. Ten ówczesny wypadek niestety również wpisuje się w scenariusze dzisiejszej wojny, której znaczenie wciąż trzeba wyjaśniać, nadal zdumionej Europie Zachodniej.

Kolejną metodą przeciwnika to klasyczne operacje wpływu. Wczorajsze media, zwłaszcza naszego regionu, rozpisywały się o wypowiedzi byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel na temat roli państw narodów byłej I Rzeczpospolitej w relacjach z Rosją. Jak wskazuje amb. Marek Magierowski, sama kanclerz nie użyła takich sformułowań, które podały media.. "Była kanclerz mówi jedynie, że Bałtowie i Polska nie wyrażały zgody na nowy, unijny format rozmów z Rosją. Od tego stwierdzenia do sformułowania, iż „Polska jest współodpowiedzialna za wojnę Putina” droga dość daleka. Mówiąc krótko: manipulacja i dezinformacja level pro. Moje osobiste pokłady sympatii dla Merkel są nader płytkie. Jej długie rządy w Berlinie to jedna wielka katastrofa dla Niemiec i Europy. Jednak to, co się właśnie wydarzyło, nie świadczy o niej, lecz o dziennikarstwie i poziomie dyskusji publicznej w Polsce i nie tylko." - zauważa były dyplomata, a obecnie członek Instytutu Wolności.

Tutaj podzielam to zdanie, niemniej dodam od siebie, że postawę byłej kanclerz od samego początku postrzegałem jako prorosyjskie przedłużenie polityki jej poprzednika Gerharda Schrödera. Czego zresztą symbolicznym ujęciem było powieszenie przez nią portretu Katarzyny II w swoim gabinecie. Niemniej, to czego formalnie była kanclerz nie powiedziała, wywołało pewną falę komentarzy politycznych.

Przez długi czas wiele państw nie rozumiało Rosji - w tym Niemcy i była kanclerz. Konsekwentnie mówiłem jej, że z Putinem nie da się załatwić niczego po dobroci, ale ona uważała, że kraje bałtyckie się mylą. Poglądy Merkel znałem bardzo dobrze, ale dziwię się, że po tym wszystkim, co wydarzyło się na Ukrainie, nadal może tak myśleć” - powiedział Krišjānis Kariņš, były premier Łotwy. Nie ma co się również oszukiwać, że szesnastoletnie rządy Merkel wywarły określony wpływ na obecne Niemcy.

Niedawno miałem okazję rozmawiać z jednym z sojuszników Angeli Merkel w niemieckiej polityce, który nadal zajmuje kierownicze stanowisko. Zaskoczyła mnie jego opinia, że gdyby kraje bałtyckie latem 2021 roku nie uniemożliwiły Merkel spotkania z Putinem, nie bylibyśmy dziś tam, gdzie jesteśmy obecnie na Ukrainie. Czyli ta sama linia, którą teraz Merkel sama publicznie głosi. (...) Jeżeli ktokolwiek i cokolwiek mogło powstrzymać Putina, to mogło się to zdarzyć podczas szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku. Niestety to właśnie Merkel zablokowała przyznanie Ukrainie i Gruzji planu działania w sprawie członkostwa w NATO. Rosja odebrała to jako zielone światło do rozpoczęcia swoich wojen agresywnych najpierw przeciwko Gruzji, a później przeciwko Ukrainie” - napisał Marko Mihkelson, przewodniczący komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu, czyli Riigikogu.

Na koniec nawiążę jeszcze do warstwy symbolicznej, która - jak wielokrotnie o tym pisałem - pełni istotną rolę w obecnych czasach, w których rola działań kinetycznych współgra z ich zapowiedziami. Pomijając już tradycyjną orację Putina na ostatnim spotkaniu Klubu Wałdajskiego, gdzie pojawiły się wprawdzie nowe elementy przeciwko Polsce, to przytoczę dwa inne ostatnie przykłady, pierwszy z Białorusi. Jak twierdzą Białorusini, zauważalny jest wzrost państwowej propagandy, pochwał reżimu i ideologii na lekcjach w kraju rządzonym przez już tylko namiestnika, posiadacza kremlowskiego jarłyka. "We wrześniu dzieciom (wyobraźcie sobie, drugoklasistom!) na tym tak zwanym lekcji już opowiedziano o niemieckich okupantach, o tym, czym jest ludobójstwo i jakie straszne plany snuła faszystowska Niemcy. Ale robi się to w taki sposób, że potem moje dziecko w domu opowiada, że wciąż walczymy z Niemcami! Nie 80 lat temu ZSRR z Niemcami, ale my teraz.(...) Czyli już w młodszych klasach dzieciom nabija się do głowy propagandową papkę." - podaje "Nasza Niwa".

Drugi przykład pochodzi z Mołdawii. "Lider socjalistów, Igor Dodon, zachował się skandalicznie w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej wczoraj wieczorem, po zamknięciu lokali wyborczych. Gdy jeden z rumuńskich dziennikarzy uprzejmie poprosił jego kolegę z bloku, Constantina Starîșa, aby jeśli to możliwe, mówił także po rumuńsku, Dodon natychmiast wtrącił się, sugerując rumuńskim dziennikarzom, „aby nauczyli się języka rosyjskiego, bo im się przyda”. „U nas zazwyczaj dziennikarze słuchają tych, którzy mówią. Rozumiem, że ci przyjezdni z zagranicy uważają, że kontrolują sytuację w Mołdawii. Jeszcze nie. Pozwólcie im mówić. Kontynuujcie po rosyjsku. Niech się uczą. Przyda im się” - oświadczył Dodon." - czytamy w relacji. Coś co dawniej określano jako fanfaronada, czy też bliżej blef, ma zwykle swoje podstawy. A w przypadku takiego polityka, jak były prezydent Mołdawii, ma to również swoje znaczenie. To tylko przykład drobnych elementów, z których warto wyciągać odpowiednie wnioski. Nie tylko w mojej ocenie, już dawno zostały wydane polecenia, a teraz cały czas trwa realizacja zamierzeń. Dla przykładu, po  Słowacji, teraz przyszła kolej na wywołanie zamieszania w Czechach.

Czy mamy na to odpowiedź? Oczywiście. "Prezydent Gitanas Nausėda wezwał do dbania o pamięć litewskiej wielkiej księżnej Bony Sforzy we Włoszech, aby postać historyczna łącząca Litwę i Włochy była szerzej znana w tym południowoeuropejskim kraju. Przebywający we Włoszech szef państwa w sobotę odwiedził grób Bony Sforzy w Bazylice św. Mikołaja w Bari i omówił program prezentacji oraz upamiętnienia jej osoby we Włoszech, poinformowała Kancelaria Prezydenta. „Prezydent oddał hołd pamięci władczyni przy okazałym renesansowym nagrobku, oznaczonym jej herbem z [również] Pogonią Litewską. (...) Bona Sforza (1494–1557), pochodząca z wpływowej włoskiej dynastii książąt Sforzów, była żoną władcy Króla Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego Zygmunta Starego oraz matką jego następcy Zygmunta Augusta. Jest szczególnie znana z wprowadzenia reformy folwarczno-pańszczyźnianej, propagowania kultury renesansowej w Europie na Litwie, a także uważana jest za matkę współczesnej kuchni polskiej i litewskiej." - czytamy w litewskim komunikacie. To nasza warstwa symboliki, którą - moim zdaniem - warto wciąż się kierować.


opr. wł.
Wirtualna kawa za pomocą portalu suppi.pl:

Bardzo dziękujemy za kolejne wpłaty! Już tylko 710 zł brakuje do naszej opłaty rocznej za serwer. Lista darczyńców. Jednocześnie nadal szukamy potencjalnych inwestorów naszego projektu, który wykracza daleko poza branżę medialną. Zapraszamy do kontaktu.

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024