Zdjęcie: Pixabay
15-08-2022 09:00
Niestety po chwilowym uspokojeniu,nadeszły najwidoczniej do organizatorów poprzednich protestów nowe wytyczne, gdyż tym razem zmieniła się dynamika demonstracji przedstawicieli autonomii Gagauzji. Otóż organizatorzy protestów w Gagauzji zapowiedzieli, że przeprowadzą demonstrację w Kiszyniowie. Według aktywisty Jurija Nowaka, protest będzie odbywał się na centralnym placu stolicy Mołdawii do 27 sierpnia. Nowak powiedział, że od pierwszego protestu w Gagauzji przeciwko podwyżkom cen minął ponad miesiąc, ale władze centralne ich nie wysłuchały.
Warto zauważyć, że dotychczasowe protesty w Gagauzji przebiegały w formie wystąpień lokalnych polityków o prorosyjskich zapatrywaniach z reguły przy symbolicznej publice. Jednak tym razem, protestujący chcą skorzystać z większego zainteresowania, które mają nadzieję znaleźć w stolicy Mołdawii.
"Nie ma żadnej reakcji ze strony Sandu, Gavrility, Grosu. Wrażenie jest takie, że nic się nie dzieje. Odnosi się wrażenie, że wszyscy są ze wszystkiego zadowoleni. Urzędnicy odjechali nad morze, a ludzie muszą sami rozwiązywać swoje problemy. Jeśli nie możemy być słyszalni w Gagauzji, nietrudno jest nam przyjechać do Kiszyniowa. To właśnie planujemy zrobić do 27 sierpnia - Święta Niepodległości Mołdawii" - napisał aktywista. Wezwał mieszkańców Kiszyniowa i innych miejscowości w Mołdawii do przyjścia na protest.
Jest to oczywiście klasyczny zabieg propagandowy, gdyż trzeba przypomnieć decyzję prezydent Sandu o włączeniu przedstawicieli Gagauzji do Narodowej Komisji Integracji Europejskiej. Natomiast to, że Mołdawia znajduje się pod naciskiem rosyjskiego szantażu gazowego, już organizator nie wspomina.
Co istotne, wczoraj w Vulcanesti, mieście w Gagauzji, odbył się protest przeciwko podwyżce cen gazu. Obecny na demonstracji poseł Leonid Kesia, zastępca Zgromadzenia Ludowego Gagauzji (NSG), oskarżył o to, co się dzieje, prezydent Sandu oraz Partię Akcja i Solidarność (PAS). Tym razem jednak, doszło do wystąpienia aktywisty PAS, Iwana Bessaraba, który z kolei stwierdził, że winę za aktualną sytuację ponosi były prezydent Igor Dodon i jego Partia Socjalistów. Jak napisały lokalne media, po tym wystąpieniu o mało nie doszło do bójki, jednak prowodyrzy zostali ujęci, a protest rozwiązano.