Zdjęcie: RKB
08-04-2025 08:05
W sprawie tajemniczego zniknięcia Andżeliki Mielnikowej, przewodniczącej Białoruskiej Rady Koordynacyjnej, nadal brakuje przełomu. Choć minęły już niemal dwa tygodnie od ostatniego kontaktu z nią, jej los pozostaje nieznany. Według Pawła Łatuszki, wiceprzewodniczącego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego i szefa NAU, zaginiona kobieta wcześniej planowała wyjazd do Wielkiej Brytanii razem z dziećmi, co potwierdzili polscy funkcjonariusze.
W mediach społecznościowych Mielnikowej ostatnie zdjęcia z Londynu pochodzą jednak z grudnia 2024 roku. Również były mąż Mielnikowej, który obecnie przebywa w Białorusi, potwierdził dziennikarzom, że dzieci są razem z nim. Rodzice Andżeliki wyznali z kolei, że nie wiedzą, gdzie przebywa ich córka i są poważnie zaniepokojeni. Matka, wyznała ze smutkiem: „Wnuczki są ze mną, ale gdzie jest Andżelika – nie mam pojęcia”.
Polska policja, mimo zapytań, nie udziela informacji o postępach śledztwa. Jak wynika z odpowiedzi przekazanej Pawłowi Łatuszce, sprawą zajmuje się stołeczny Wydział do Walki z Terroryzmem Kryminalnym i Zabójstwami. Jednak żadne nowe szczegóły nie zostały ujawnione, co wywołuje frustrację wśród bliskich i współpracowników zaginionej. „Niestety, musimy stwierdzić, że organy ścigania w Polsce są dość powściągliwe, jeśli chodzi o informacje, które udało im się zdobyć w ramach tego dochodzenia”, powiedział Łatuszka. Z kolei rzecznik prasowy MSWiA Jacek Dobrzyński odmówił komentarza w tej sprawie.
Dziennikarze ustalili, że Mielnikowa opuściła terytorium Unii Europejskiej 26 lutego, a jej były mąż wyjechał z Polski do Białorusi 3 marca. Tymczasem według BBC, londyńska policja nie prowadzi obecnie żadnego śledztwa związanego z jej zniknięciem, choć wcześniej współzałożyciel fundacji BYHELP i BYSOL, Aleksiej Leonczyk, zgłaszał sprawę zarówno do lokalnej policji, jak i Narodowej Agencji ds. Przestępczości.
W sprawę zaangażowali się również członkowie białoruskiej grupy hakerskiej „Cyberpartyzanci”, która wcześniej otrzymywała środki za pośrednictwem funduszu zarządzanego przez Mielnikową. Choć obecnie nie mają do niego dostępu, prowadzą własne śledztwo. Ich rzeczniczka, Juliana Szametawiec, odmówiła jednak komentarza, zaznaczając jedynie, że trwają działania mające wyjaśnić, co naprawdę się wydarzyło.
Jedna z osób Rady Koordynacyjnej, która rozmawiała z Andżeliką tuż przed jej zniknięciem, wspomina: „To była zwykła rozmowa o pracy. Była spokojna, żartowała. Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak”. Stąd tym trudniej zrozumieć, co właściwie się stało. Jak ujęła to Stanisława Hlinik, pełniąca obowiązki przewodniczącej BRK: „Zebraliśmy już pełen obraz kontaktów z Andżeliką wewnątrz Rady, ale to wciąż nie przybliża nas do odpowiedzi, co się z nią stało”.