geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Pixabay

Niemieckie interesy są niezmienne

Michał Mistewicz

31-05-2022 09:30


"Poza tym Bismarck nie tylko chce zwycięstwa rosyjskiego nad powstańcami, ale chce także, aby to  zwycięstwo nie przyszło Rosji zbyt łatwo i przede wszystkim, nade wszystko, koniecznie, aby pokłóciło Rosję z innymi państwami w Europie. Powstanie polskie jest dla Bismarcka znakomitą okazją do  pokłócenia Rosji ze wszystkimi i do zajęcia przez Prusy roli jedynego wiernego przyjaciela mocarstwa  rosyjskiego. Konwencja Alvenslebena to okrzyk Bismarcka: „Rosja skłócona z Europą dla mnie”. Bismarck na równi z prof. Feldmanem wiedział, że konwencja Alvenslebena ściągnie gromy na niego, ale wiedział także, że echo tych gromów umiędzynaradawia sprawę polską, czyli osłabia Rosję, waloryzując pruską przyjaźń w oczach Rosjan. " - napisał kiedyś Stanisław Cat-Mackiewicz, opisując współpracę Prus z Rosją podczas Powstania Styczniowego i podpisaną wówczas Konwencje Alvenslebena o zwalczaniu przez obu ówczesnych zaborców polskich dążeń niepodległościowych.

"Memoriał kanclerza Bethmanna z 9 IX 1914 r. wyraźnie sprecyzował niemieckie cele wojenne, w myśl których Niemcy muszą utworzyć pewną jedność gospodarczo-polityczną, której będą głową, a do której wejdą obok Niemiec Austro-Węgry, Belgia, Holandia, Francja, Polska". "Jednak obok kwestii kolonialnych i gospodarczego podporządkowania sobie Holandii, Francji i Belgii oraz ustępstw terytorialnych ze strony dwóch ostatnich krajów w punkcie czwartym dokument stwierdzał wprost, że „poprzez wspólne traktaty celne musimy stworzyć środkowo-europejski obszar gospodarczy, w którego skład wchodzić będzie Francja, Belgia, Holandia, Dania, Austro-Węgry, Polska oraz możliwe, że Włochy, Szwecja i Norwegia. Obszar ten nie będzie miał żadnych wspólnych ciał ustawodawczych, a jego członkowie będą formalnie równorzędnymi partnerami, ale w praktyce będzie pod niemieckim przewodnictwem, a jego zadaniem będzie stabilizacja dominacji Niemiec nad Mitteleuropą.(...)Pomimo tego, że nie udało się go wtedy osiągnąć, przedstawione w Septemberprogramm plany odpowiadały wiodącym niemieckim kręgom politycznym, gospodarczym oraz wojskowym i do końca wojny pozostały podstawą dla niemieckich celów, które modyfikowane były, by przystosować je do zmieniającej się sytuacji." - napisali prof. Janusz Pajewski i Andrzej Spyra.

Cytaty powyższe niech będą niezbędnym tłem do wyjaśnienia kolejnych współczesnych już historii. A do takich należy zachowanie Niemiec w ostatnich tygodniach, które dla wielu z nas zapewne nie jest przyjmowane z zaskoczeniem. Manewry o zapewnianiu jedności w pomocy dla Ukrainy, mają się nijak do realizowanych form pomocy dla Ukrainy przez Niemcy. Mimo złożonych obietnic po rzekomej zmianie polityki rządu wobec Rosji, przez dziewięć tygodni Niemcy nie dostarczyły prawie żadnej broni.

"W ciągu ostatnich dziewięciu tygodni rząd niemiecki najwyraźniej ograniczył do minimum swoje wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Jak dotąd kanclerz Olaf Scholz odmawiał dostaw niemieckich czołgów bojowych i transporterów opancerzonych, powołując się na porozumienia z sojusznikami NATO. Ale jak widać z dokumentów, którymi dysponuje Welt am Sonntag, od końca marca Niemcy nie dostarczyły prawie żadnej broni lekkiej, o której warto wspomnieć." - czytamy w artykule Welt.

Zamiast więc broni mamy dalszą ekwilibrystykę słowną kanclerza Scholza. "Olaf Scholz broni kursu rządu federalnego, jeśli chodzi o dostawy broni na Ukrainę. Dla niego było to „bardzo jasne: Putinowi nie wolno ujść na sucho z jego cyniczną, nieludzką wojną” – powiedział kanclerz na niemieckiej konwencji katolickiej w Stuttgarcie. Dlatego zdaniem Scholza istnieją surowe sankcje wobec Rosji , a także pomoc humanitarna, gospodarcza i finansowa dla Ukrainy. „A zatem również dostarczanie broni do takiej strefy wojennej – coś, czego nigdy nie robiliśmy jako Republika Federalna”.(...)Scholz podkreślił, że Niemcy mają obowiązek wspierać Ukrainę. Wojna jest wymierzona nie tylko przeciwko Ukrainie, ale generalnie przeciwko wartościom zachodniej demokracji. „Wojna Putina jest skierowana przeciwko porządkowi pokojowemu, który powstał z zobowiązania „Nigdy więcej” po dwóch wyniszczających wojnach światowych. Chce wrócić do prawa najsilniejszych.« W żadnym wypadku nie powinno to być dozwolone." - czytamy z kolei w Der Spiegel.

"Niechęć kanclerza Scholza byłaby godna pochwały, gdyby nie fakt, że na Ukrainie trwa bestialska rzeź ludności cywilnej i nie ma czasu na kosmetyczne zabiegi. Z jednej strony Niemcy obiecują pomoc wojskową, ale z drugiej strony kanclerz ostrzega, że nie można zrobić o jeden krok za daleko. Ani Polska, ani inne kraje NATO nie zamierzają prowokować wojny. To nie nadaktywna polityka, lecz bierność zagraża bezpieczeństwu Europy. Ukraina jest częścią Europy, oddziela nas od Rosji i musimy ją wspierać w tej heroicznej walce. W przeciwnym razie pewnego ranka zobaczymy rosyjskie czołgi przed oknami Warszawy, a potem być może Berlina." - mówił w wywiadzie dla La Repubblica, premier Mateusz Morawiecki.

Z dotychczasowych działań Niemiec nadal nie wynika nic, co zmieniałoby w sposób diametralny postawę państwa wobec Rosji. A co więcej: sobotnie rozmowy duetu Scholz - Macron z Putinem przyniosły następne domysły i przypuszczenia. Przeżywające obecnie szczególną falę niepokoju państwa bałtyckie, zgodnie potępiły te inicjatywy, najwyraźniej zmęczonego już wojną francuskiego prezydenta i ratującego, w swoim mniemaniu, swoją ukrytą, prorosyjską orientację rządu, kanclerza Niemiec. Powtarza się więc po raz kolejny scenariusz "na zmęczenie Ukrainą" napisany zapewne lata temu na Kremlu. A i przy okazji, już z kupieckiego punktu widzenia, trzeba przypomnieć, że jeszcze przed wojną i pandemią, Rosja była wymieniana na 4 miejscu największych gospodarek Azji, co ostatnio przypomniał Instytut Dyplomacji Gospodarczej.

"Pomiędzy wieloma krajami Europy Wschodniej a Niemcami i Francją narasta rozdźwięk co do zasadności rozmów z Putinem w sytuacji, gdy wojna trwa już czwarty miesiąc. Kraje bałtyckie uważają, że takie rozmowy telefoniczne jedynie wzmacniają pozycję Putina i że zamiast tego Europa powinna wysłać więcej broni na Ukrainę. Kristi Raik, szefowa estońskiego Instytutu Polityki Zagranicznej, powiedziała, że przywódcy Francji i Niemiec ryzykują, że dadzą legitymizację "kłamstwom Putina i niedopuszczalnym żądaniom". Dodała: "Nie podzielam poglądu, że żaden zachodni przywódca nie powinien rozmawiać z Putinem. Ale sposób, w jaki robią to Macron i Scholz, jest nie tylko nieużyteczny, ale i głęboko szkodliwy."" - napisał Financial Times.

Jednak linia czasowa wydarzeń, które nastąpiły po tej rozmowie przynosi pewne przypuszczenia, które warto rozważyć. Otóż wczorajsze wypowiedzi kanclerza Scholza, a także polityków UE, zgodnie podały pewien zakres dat, co do możliwego przyjęcia nowego pakietu sankcji UE wobec Rosji. "Jest bardziej prawdopodobne, że porozumienie w sprawie szóstego pakietu sankcji zostanie osiągnięte na kolejnym szczycie w czerwcu" - powiedział szef niemieckiego rządu. Zaznaczył przy tym, że konsensus w sprawie embarga na ropę naftową, głównego punktu spornego w szóstym pakiecie sankcji UE, zostanie osiągnięty w dowolnym momencie. Trzeba przypomnieć, że szczyt UE odbędzie się 23 czerwca. Idąc drogą przypuszczeń i korelacji dat, nie jest wykluczone, że Putin mógł podać obu rozmówcom datę zakończenia działań na Ukrainie jako datę wcześniejszą, a znając jego zamiłowanie do znaczenia dat - wszak wojnę rozpoczął dzień po dawnym Dniu Armii Czerwonej (obecnie Dzień Obrońcy Ojczyzny) mógłby to być przed lub w sam dzień 22 czerwca.

Z pozostałych wydarzeń tygodnia warto zauważyć brytyjską propozycję budowy alternatywy dla obecnej UE, na czele której stanąć miałaby Wielka Brytania, a wśród członków byliby Polska, Estonia, Łotwa, Litwa i Ukraina. "Według nielicznych osób poinformowanych spoza Londynu, Johnson proponuje sojusz państw zazdrosnych o swoją suwerenność narodową, liberalnych pod względem ekonomicznym i zdecydowanych na najwyższą bezkompromisowość wobec militarnego zagrożenia ze strony Moskwy. Ze swej strony rząd w Kijowie nie zajął stanowiska wobec inicjatywy brytyjskiej, ale też nie zdusił jej w zarodku. Ukraińskie elity przekonały się, że w pałacach władzy w Niemczech i Francji niewielu ma nadzieję na pokonanie Władimira Putina: opóźnienia w sprawie sankcji i wysyłanej broni wykopały polityczną przepaść." - czytamy na łamach włoskiej gazety "Corriere della Sera".

Gazeta zauważa, że jeżeli na szczycie UE, Ukraina otrzymałaby tylko mgliste zapewnienie o możliwości wstąpienia do UE, to wtedy prezydent Zełenski poważniej potraktowałby alternatywną ofertę brytyjskiego premiera. Możliwe też, że pogłoski o tych kontaktach pojawiły się właśnie po to, by wywrzeć presję na przywódców europejskich przed czerwcowymi decyzjami. Według innego artykułu w tej gazecie, inicjatywa premiera Johnsona przywodzi na myśl porozumienie EFTA. "Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu założonego w 1960 roku, z którym Wielka Brytania miała nadzieję stworzyć przeciwwagę dla nowo powstałej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (Traktat Rzymski obowiązywał zaledwie od dwóch lat). "

"Już wtedy Brytyjczycy dążyli do zakłócenia funkcjonowania kontynentu poprzez zawieranie sojuszy i umacnianie swojej roli jako siły przeciwstawnej, wspieranej przez słabnący status imperialny. Dziś, podobnie jak wtedy, rzucają wyzwanie Niemcom, oskarżanym o wstrzymywanie się z sankcjami i uzbrojeniem. Wywierają one jednak presję na przechodzącą rekonwalescencję Unię, która boryka się z kryzysem zadłużenia państwowego, została dotknięta pandemią i ogłuszona wojną. Szukają wyłomu wśród krajów, które czują się bardziej chronione przez USA niż UE, oferują parasol nuklearny Szwecji i Finlandii. " - napisała Maria Serena Natale. Można zauważyć tutaj także kontrpropozycję wobec dość pokrętnych propozycji prezydenta Francji, który z kolei proponuje quasi-pogłębienie integracji UE i wysunięcie nowych propozycji w sprawie kandydowania Ukrainy. Co wybierze Ukraina pokaże czas, jednak teraz najważniejszą kwestią jest pokonanie moskiewskiej nawały.

Natomiast w najbliższych tygodniach, trzeba będzie szczególną uwagę zwracać na sytuację w państwach bałtyckich. Dotyczy to tak kryzysu rządowego w Estonii, jak i sytuacji na Łotwie, gdzie najwyraźniej "sprawa pomnikowa" - ponieważ Saeima podjęła niezbędne i odważne decyzje co do pozbycia się śladów sowieckiej przeszłości - spotkała się z rosnącym oporem mniejszości rosyjskiej. Przy tej okazji rosyjska perfidia ukazała też swoje długie ręce Kremla w krajach UE. Wczoraj ambasador Łotwy w Belgii Andris Razāns zwrócił się do belgijskiego MSZ z notą dyplomatyczną protestującą przeciwko planowi usunięcia pomnika poświęconego łotewskim jeńcom wojennym „Łotewski ul o wolność”. Pomnik znajduje się w belgijskim mieście Zedelgem i jest poświęcony łotewskim legionistom, którzy po II wojnie światowej byli więzieni w obozie w pobliżu Zedelgem.

Łotewskie MSZ wyjaśniło, że „łotewski ul wolności” przypomina społeczeństwu belgijskiemu o tragicznych skutkach II wojny światowej – w obozie jenieckim Zedelgem w latach 1945-1946. Ponad 12000 łotewskich jeńców wojennych - i okazuje należny szacunek żołnierzom. Inicjatywa budowy takiego pomnika wyszła od gminy Zedelgem, która również sfinansowała połowę projektu. Drugą połowę przekazało Muzeum Okupacji Łotwy, pozyskując na ten cel fundusze darczyńców. Od odsłonięcia pomnika minęły trzy lata, a ta sama gmina Zedelgem szuka teraz sposobów na pozbycie się pomnika. Pomnik został oskarżony przez lewicowych belgijskich historyków i polityków o „chwalenie nazizmu”. Widać znów tutaj wyraźnie, jak Rosja silnie wpływa na politykę państw UE.  Wzmaga to niepokój tak na Łotwie, jak i w całym regionie, który utrzymuje się na wysokim poziomie. W którym kierunku sytuacja się rozwinie pokaże tak czas, jak i rozwiązania, które zapewne zastosują poszczególne rządy państw bałtyckich.


opr. wł.
Jeżeli chcecie Państwo wesprzeć naszą pracę, zapraszamy do skorzystania z odnośnika:

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024