geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Wikipedia

Dyplomacja i drony

Michał Mistewicz

10-09-2024 09:30


Jak to często jest z zwyczaju, zwykle jeden komentarz tygodnia przechodzi w następny. Nie inaczej jest w tym przypadku. Polskie społeczeństwo z zadowoleniem przyjęło przeprowadzone zmiany w ukraińskim rządzie, w tym w resorcie spraw zagranicznych. Oczywiście "nic bardziej mylnego", gdyż zmiany te, zapowiadane od dłuższego czasu, były spowodowane nie polskim niezadowoleniem, ale wewnętrznymi tarciami politycznymi. Zresztą przetasowania te nie obyły się bez wpadek - odwołanie ministra Kułeby musiało zostać opóźnione o jeden dzień, gdyż nie było większości w Radzie Najwyższej.

"Zakrojone na szeroką skalę przetasowania kadrowe w rządzie zostały ponownie omówione pod koniec wiosny. Od tego czasu temat ten jest regularnie omawiany na marginesie, ale żadne realne decyzje nie zostały podjęte. Przez całe parlamentarne lato, aż do końca lipca, podczas każdego tygodnia plenarnego posłowie zadawali sobie nawzajem, a czasem także dziennikarzom, pytanie: co z gabinetem ministrów? (...) Jednym z motywów było to, że ukraińskie przywództwo ma przed sobą wiele ważnych spotkań, podróży, negocjacji i szczytów i musi być gotowe z utworzonym zespołem na początek tego okresu. Ostatecznie gabinet ministrów zostanie odnowiony o ponad połowę, a Denys Szmyhal pozostanie na stanowisku. Jednak głównym beneficjentem przetasowań, jest szef Kancelarii Prezydenta Andrij Jermak, który zwiększył swój wpływ na władzę wykonawczą". - czytamy w artykule mediów ukraińskich.

Jako podsumowanie tego odwołania, owszem nasuwa się polskie skojarzenie, które symbolizuje jedno z licznych polskich porzekadeł, jak "oliwa zawsze sprawiedliwa" (co usłyszałem na tzw. ulicy), należy jednak mieć świadomość, że żelazną zasadą dyplomaty powinna być jego sprawność przed własnym rządem, przy jednoczesnym zachowanym szacunku krajów ościennych. Podejrzenia powinno budzić to, jeśli dyplomata jest bardziej chwalony zagranicą niż we własnym kraju. I jako obywatel muszę zauważyć, że przykre jest, że na sam swój koniec urzędowania - ponieważ jak przypuszczam minister Kułeba w trakcie wizyty w Polsce wiedział już o swojej zmianie - ten szacunek polskiego sąsiada utracił. Co z kolei nasuwa dalsze pytania o faktyczny cel takich, a nie innych komentarzy. Czy nam się to podoba, czy nie, Dmytro Kułeba uważany jest  za sprawnego dyplomatę z własnym wizerunkiem, utrzymującego kontakty z czołowymi politykami UE. Dlatego pogłoski o pokierowaniu ukraińską dyplomacją w Brukseli, jak wspominałem o tym tydzień temu, tłumaczą jego przemyślane, a skandaliczne - z polskiego punktu widzenia - wypowiedzi.

Z drugiej strony owszem, jako obywatel, wyrażę ostrożny optymizm tak, co do powołania Andrija Sybihy na szefa dyplomacji ukraińskiej, jak i podanej przez nasz portal nieoficjalnej informacji, o desygnowaniu na urząd ambasadora Ukrainy, Wasyla Bodnara. Dyplomaty, który pełnił już i role ministerialne, ale także funkcje dyplomatyczne w Polsce. I teraz pewne zastrzeżenia: o ile to się potwierdzi, a łącznie z dotąd przyjazną postawą Andrija Sybihy wobec Polski, będzie oznaczać faktyczną zmianę, zaspawanej od niemal dekady, ukraińskiej postawy w najbardziej palących kwestiach, to wtedy będzie można mówić o postępie w naszych relacjach.

Zawsze należy przypominać, że tak minister, jak i ambasador są nominalnymi wykonawcami decyzji rządu swojego kraju. Od lat Kijów wie, że polskie społeczeństwo oczekuje zmiany w podejściu do ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej. Teraz ruch należy do strony ukraińskiej. Zwracam się do moich ukraińskich Czytelników: zróbcie ten jeden mały krok, który mimo li tylko wartości administracyjnej, może przynieść owocny początek prostowania naszych relacji. A co ważniejsze, złagodzi ten historyczny lewar siły wobec obu naszych narodów, a wykorzystywany przez wielu.

I jeszcze coś, na co również trzeba zwrócić uwagę. „Jeśli spojrzymy na to, jak działa mechanizm decyzyjny w krajach zachodnich, to rola ministrów spraw zagranicznych wszędzie się zmniejszyła. Możemy to zaobserwować na przykładzie Niemiec, gdzie minister spraw zagranicznych nie odgrywa już głównej roli w podejmowaniu kluczowych decyzji, ponieważ ta rola przeszła w ręce kanclerza. Możemy to również stwierdzić w przypadku Stanów Zjednoczonych, gdzie Biały Dom i Rada Bezpieczeństwa Narodowego mają znacznie większe znaczenie niż Pentagon czy Departament Stanu. Uważam, że to samo dotyczy także innych krajów. Myślę, że rzeczywiście rola ministrów spraw zagranicznych zmniejszyła się w porównaniu z tym, co było 20 lub 30 lat temu” – powiedział Indrek Kannik, dyrektor estońskiego Międzynarodowego Instytu Obrony i Bezpieczeństwa (ICDS).

Na koniec tego wątku warto podać apel wykładowcy politologii i komunikacji w Politechnice Kijowskiej dra Jewhena Mahdy: "Uważam, że Ukraina powinna zezwolić na ekshumację ofiar Wołynia i prowadzić dialog. Musimy iść naprzód z myślą o przyszłości. Musimy zwyciężyć". Są to słowa, które w różnych wariantach, słyszę od niemal dekady od tzw. zwykłych Ukraińców. A to czy będzie to już efektem obaw politycznych o opóźnienia w przyjęciu do UE, to rzecz wtórna. Najważniejsza jest świadomość, iż ta jedna decyzja może przynieść długoterminowe, pozytywne efekty.

Przy okazji omawiania kwestii dyplomacji, nie sposób nie zauważyć złamania kolejny raz, prawa międzynarodowego przez Rosję. Wizyta Putina w Mongolii, która ratyfikowała Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego, a tym samym zobowiązujący ten kraj do dokonania aresztowania rosyjskiego zbrodniarza błędnie została zbagatelizowana. Choć została zauważona przez media głównego nurtu, to jednak zrozumienie efektów, tego co się stało, już nie jest akcentowane.

"Jeżeli kremlowscy urzędnicy mieli za zadanie zademonstrować, że ich prezydent, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, ma za nic zachodnie instytucje i zasady międzynarodowego prawa, to idealnie wybrali miejsce na zorganizowanie takiego spektaklu. Wystarczy rzut oka na mapę, aby zobaczyć, że Mongolia nie ma dostępu do morza i graniczy tylko z dwoma państwami: Rosją i Chinami. Gdyby hipotetycznie założyć, że władze w Ułan Bator mogłyby ugiąć się pod naciskiem instytucji międzynarodowego prawa, władz ukraińskich i organizacji obrony praw człowieka, które apelowały o zastosowanie się do nakazu aresztowania Władimira Putina, to jakie byłyby dalsze ich posunięcia? Którędy miałyby wywieźć Putina do Hagi? Przez Rosję czy przez Chiny, które przecież popierają moskiewskiego władcę?" - napisała Anna Łabuszewska.

Zgadzam się z konstatacją, że należy oczekiwać powtórek takich wojaży . To co się stało w wyniku tej jednej wizyty, będzie odbijać się jeszcze długo nie tylko dyplomatyczną czkawką. Jak znamy to z przykładów praktycznie już niedziałającego OBWE oraz dogorywającej w obecnej postaci Organizacji Narodów Zjednoczonych, idea organizacji międzynarodowych, w których Rosja nie ma decydującego głosu, jest Kremlowi obca. Tak było i jest.  Tym samym można wyrażać nadzieję, iż już zapewne powstający w zaciszu gabinetów polityków, prawników i naukowców, nowy system prawa międzynarodowego, będzie przewidywać nie tylko określone przepisy prawne, ale również istniejące ograniczenia geopolityczne.

Zanim przejdę do następnego wątku, najpierw pewien wstęp w roli tła. Profesorowie Dan Plesch i Manuel Galileo z SOAS University of London twierdzą w niedawno opublikowanej analizie, iż przewaga USA może sprowokować Rosję lub Chiny, w przypadku poważnego kryzysu, do podjęcia błędnej decyzji o prewencyjnym użyciu broni jądrowej. Plesch i Galileo twierdzą, że sytuacja ta uzasadnia ponowne zwrócenie uwagi na kontrolę zbrojeń.

Umieściłbym to badanie w szerszym kontekście. W rzeczywistości, co tydzień na całym świecie publikowane są dziesiątki tego rodzaju badań. Nie należy tego traktować jako coś szczególnie niezwykłego lub godnego uwagi. Po drugie, jeśli spojrzymy na tło autorów badania, zarówno Dan Plesch, jak i Manuel Galileo są od dawna zwolennikami kontroli zbrojeń, a nawet aktywistami. Są oni również ściśle związani z organizacją Scrap Weapons. To w pewnym stopniu ujawnia ich ideologiczne zaplecze. Jak wielu aktywistów kontroli zbrojeń na Zachodzie, skupiają się oni na żądaniu ograniczeń od swojej strony – Zachodu – nie przyznając, że nie mają żadnej możliwości zapewnienia, że przeciwnicy Zachodu, w tym przypadku Rosja i Chiny, nałożą na siebie podobne ograniczenia. Możemy zatem stwierdzić, że tego rodzaju żądania i prezentacje raczej osłabią nas i Zachód jako całość” – zauważa, przywoływany wyżej, Indrek Kannik,

I kolejne dwa głosy, tym razem wyrażone w słynnym już medialnie artykule szefów brytyjskiego wywiadu zagranicznego MI6 Richarda Moore i jego amerykańskiego "kuzyna", dyrektora CIA Williama Burnsa. "Nie ma wątpliwości, że międzynarodowy porządek świata - zrównoważony system, który doprowadził do względnego pokoju i stabilności oraz zapewnił wzrost standardów życia, możliwości i dobrobytu - jest zagrożony w sposób, którego nie widzieliśmy od czasów zimnej wojny. Jednak skuteczne zwalczanie tego ryzyka leży u podstaw naszych szczególnych relacji. Zaufanie, otwartość, konstruktywne wyzwania, przyjaźń." - napisali przedstawiciele wywiadu, którzy zauważają również, że funkcjonariusze CIA i MI6 przeciwdziałają „bezmyślnej kampanii sabotażu” prowadzonej przez Rosję w Europie.

Co wydarzyło się w ostatnim tygodniu? Podejrzane loty "balonami meteo", wybijanie szyb i obraźliwe napisy w białoruskich ośrodkach emigracyjnych na Litwie, opublikowanie wyników śledztwa dotyczącego częściowo udanego cyberataku rosyjskiego GRU wobec estońskich instytucji w 2020 roku - co nie zmienia faktu, że ataki tego typu wobec flankowych państw NATO trwają przez cały czas - a nawet zaliczyłbym do tej listy  dość interesującą aferę szpiegowską z japońskim wykładowcą na Białorusi. Notabene warto przeczytać artykuł opozycyjnego portalu Reform na ten temat, analizująca w jaki sposób łukaszenkowskie KGB manipuluje dowodami.

Do tej samej kategorii należy zaliczyć również najbardziej widowiskowe, loty rosyjskich dronów irańskiego pochodzenia, które dotknęły kraje NATO, m.in. Polskę, Rumunię i Łotwę. Stanęliśmy w obliczu kolejnego rozwoju broni: I wojna światowa przyniosła rozwój samolotów i broni podwodnej, II wojną światowa to atom i rakiety. Teraz pojawiły się drony: te w powietrzu, na lądzie, wodzie, a nawet podwodne.

"W ostatnich miesiącach Rosja nasiliła swoje działania hybrydowe na Zachodzie, organizując sabotaż, operacje wpływu, ingerencję w wybory. Wtargnięcie drona w łotewską przestrzeń powietrzną podczas odbywających się ćwiczeń Namejs jest zgodne z tym kursem” – powiedział Jānis Sārts, dyrektor Centrum Doskonalenia Komunikacji Strategicznej NATO, który uważa, że wtargnięcie rosyjskiego drona w łotewską przestrzeni powietrzną nie jest wielkim zaskoczeniem. 

Do tej kategorii zaliczyłbym jeszcze jedno ciche medialnie zjawisko. Od kilku lat nie ma miesiąca, aby nie pojawiały się, zbywane przez media głównego nurtu, wiadomości o przechwyceniu zarówno dronów, jak i wymyślnych urządzeń z przemycanymi papierosami, zwykle z Białorusi. W mojej ocenie od dawna wiadomo, że ta quasi przemytnicza afera jest faktyczną operacją wywiadu rosyjsko-łukaszenkowskiego sprawdzającą, łącznie z napływem migracyjnym, zdolności krajów granicznych NATO.

"Rosyjski dron, który spadł na Łotwie, ponownie przypomina nam o fakcie, że choć nasze kraje nie znajdują się w bezpośrednim konflikcie zbrojnym, to w kontekście bezpieczeństwa wewnętrznego i obronności wojna szpiegowska i hybrydowa jest dziś codzienną rzeczywistością. Zapobieganie, wykrywanie i w razie potrzeby reagowanie na takie działania Rosji to codzienna, niewidzialna wojna, z którą nasze służby bezpieczeństwa muszą się mierzyć. W kontekście tej wielowymiarowej, niewidzialnej wojny warto na przykładzie zdarzenia na Łotwie ponownie podkreślić, dlaczego cięcia zdolności w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego są dziś nie do pomyślenia. Inwestujemy w obronę narodową, aby odstraszać i przeciwdziałać realnemu zagrożeniu atakiem militarnym, a tym samym zapewnić nasze bezpieczeństwo. Jednak w kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego i granicznego musimy utrzymać i rozwijać zdolności, aby lepiej stawiać opór w tej codziennie toczącej się ukrytej wojnie, a jednocześnie przygotować się na przyszłość w warunkach dynamicznie rozwijających się technologii." - napisał estoński minister spraw wewnętrznych Lauri Läänemets, którego rząd zmaga się z problemami cięć budżetu.

W tym kontekście należy przyjrzeć się rozwiązaniom litewskim. Mniejsze kraje, nie dysponujące przewagą demograficzną, sprawniej inwestują w  bezpieczeństwo swoich społeczeństw. Zauważmy co i jak robią. Jeżeli spojrzycie Państwo na informacje z Litwy z minionych dwóch miesięcy, łatwo zauważycie powtarzający się tag dron. Uruchamiana jest więc nie tylko produkcja dronów różnych typów, ale przede wszystkim rozwijana jest sieć ośrodków nauki od kilkudniowych kursów wiedzy ogólnej po kilkumiesięczne szkolenia z używania dronów, w tym kursów dostępnych dla ludności cywilnej.

Część jest prowadzona przez ukraińskich instruktorów, którzy zdobywali swoje doświadczenie w czasie obecnej wojny. Te działania, które wpisują się w zasady obrony totalnej należy połączyć z innymi działaniami proobronnymi, w tym źwiczenia z ewakuacji dzieł sztuki, czy rozwoju litewskich oddziałów paramilitarnych, w których uczestniczą również miejscowi Polacy. Do nich należy nie tylko budowa ogniw pośredniczących między wojskiem a cywilnym ruchem oporu, ale także opublikowanie wczoraj podręcznika postępowania w razie kryzysu, który zostanie przekazany społeczeństwu.

I tutaj nie sposób wytknąć kolejny raz naszym krajowym decydentom ślimaczego tempa krajowych działań dla ochrony ludności cywilnej. Prawo to jedno, ale kiedy i w jaki sposób nastąpi jego wykonanie? Czy znów w razie zagrożenia każdy musi się ratować na własną rękę? Myślę, że z takim jak obecnie podejściem do tego tematu, łatwiej jest tak właśnie wytłumaczyć swoim wyborcom, co należy robić. Co pozostawiam Państwu do oceny i wzięcia tego pod uwagę przy kolejnych wyborach.


opr. wł.
Jeżeli chcecie Państwo wesprzeć naszą pracę, zapraszamy do skorzystania z odnośnika:

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024