Zdjęcie: Pixabay
26-04-2024 08:51
Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zacharowa, potępiła wczoraj podjętą w tym tygodniu decyzję łotewskiego rządu o stopniowym zaprzestaniu nauczania języka rosyjskiego jako drugiego języka obcego w łotewskich szkołach.
„Postrzegamy działania władz łotewskich nie tylko jako rażące obniżenie znaczenia języka rosyjskiego, ale także jako atak na wszystko, co związane z Rosją. Ale co najważniejsze - jako przejaw szowinizmu, coraz bardziej postępującej dyskryminacji naszych rodaków ze względu na język i pochodzenie etniczne. Taka polityka jest bezpośrednim naruszeniem podstawowych praw człowieka” – stwierdziła Zacharowa w typowym przekazie propagandowym Kremla.
Zacharowa powiedziała, że 40% ludności Łotwy używa języka rosyjskiego w codziennej komunikacji. Jednak dane Centralnego Biura Statystycznego pokazują, że liczba osób mówiących po rosyjsku na Łotwie jest niższa. Rosyjski jest uważany za język ojczysty 37,7% populacji Łotwy, podczas gdy 34,6% populacji używa go w domu.
Zacharowa powiedziała, że Rosja „zdecydowanie odpowie na wszystkie ataki na język rosyjski” i będzie bronić interesów swoich rodaków, na przykład poprzez rozszerzenie szkoleń internetowych i pomoc osobom zainteresowanym językiem i kulturą rosyjską.
Jednak co bardziej istotne, ten przekaz należy połączyć z także wczorajszą informacją rosyjskiego MSZ o wydaleniu z Rosji dwóch łotewskich dyplomatów. Wprawdzie następuje to w ramach retorsji dyplomatycznych, gdyż przypomnijmy, że 27 marca były minister spraw zagranicznych Krišjānis Kariņš podjął decyzję o uznaniu dyplomaty ambasady rosyjskiej za osobę niepożądaną w ramach protestu przeciwko ingerowaniu rosyjskiej ambsady w dyskurs społeczny na Łotwie. Jednak data ogłoszenia decyzji MSZ Rosji nie został wybrany przypadkowo i łącznie z wypowiedzią Zacharowej, które treść władze Rosji używają niezmiennie od ponad 300 lat, ma stanowić znów, formę zawoalowanej groźby wobec władz Łotwy.