Zdjęcie: Belaruskali
04-02-2025 09:49
Obłożona sankcjami państw zachodnich białoruska spółka "Belaruskali", producent nawozów potasowych, złożyła skargę przeciwko Litwie do arbitrażu międzynarodowego, domagając się odszkodowania w wysokości 12 miliardów dolarów (około 11,82 miliarda euro). Powodem tego pozwu jest decyzja rządu Litwy o wstrzymaniu tranzytu nawozów potasowych przez jej terytorium. Przypomnijmy, że ta sprawa ciągnie się od 2023 roku.
Postępowanie arbitrażowe zostało rozpoczęte w październiku 2023 roku po tym, jak litewski rząd w styczniu 2022 roku uznał umowę między Kolejami Litewskimi a "Belaruskali" za nieważną. W efekcie, od 1 lutego 2022 roku transport nawozów potasowych przez Litwę został wstrzymany. "Belaruskali" twierdzi, że jednostronne zerwanie kontraktu było bezprawne i mogło naruszyć dwustronne porozumienie między Litwą a Białorusią z 1999 roku, dotyczące ochrony i wspierania inwestycji.
Litwa zdecydowanie odrzuca zarzuty "Belaruskali" i zamierza bronić swoich decyzji przed arbitrażem. Jak podkreśla litewskie Ministerstwo Transportu, sankcje wobec białoruskiego koncernu zostały nałożone przez Unię Europejską na podstawie wspólnej decyzji jej państw członkowskich. Litwa jedynie wdrożyła te sankcje, które nadal obowiązują i mają wpływ na działalność "Belaruskali". Dotychczasowe rozstrzygnięcia prawne również nie sprzyjają białoruskiej firmie. TSUE odrzucił skargę "Belaruskali" dotyczącą unijnych sankcji, a litewskie sądy uznały decyzje władz za zgodne z prawem.
Arbitraż w tej sprawie odbywa się w Genewie, a przewodniczącą składu orzekającego jest renomowana szwajcarska arbitra Gabrielle Kaufmann-Kohler. Strony reprezentują także uznani eksperci: Marokańczyk Azzedine Kettani, wyznaczony przez "Belaruskali", oraz Brytyjczyk Zachary Douglas, wyznaczony przez Litwę.
Tranzyt nawozów "Belaruskali" przez Litwę, obejmujący transport do portu w Kłajpedzie, trwał ponad dekadę i zgodnie z umową miał być kontynuowany do końca 2023 roku. Jednak już na początku 2022 roku litewski rząd uznał, że dalsza realizacja kontraktu nie leży w interesie bezpieczeństwa narodowego. Wcześniej, terminal przeładunkowy w Kłajpedzie, w którym "Belaruskali" posiadał 30% udziałów, był wykorzystywany do obsługi białoruskiego ładunku.
Spór prawny w tej sprawie może trwać wiele lat. Jak zaznacza ekspert prawa arbitrażowego Audrius Žvybas, proces może potrwać od dwóch-trzech do nawet dziesięciu lat, a jeśli zapadłe decyzje zostaną podważone, może dojść do ponownego rozpatrzenia sprawy. Koszty arbitrażu, zwłaszcza przy zaangażowaniu specjalistów ds. szacowania szkód, mogą sięgać miliona euro lub więcej.
Zdaniem ekspertów wartość roszczenia "Belaruskali" jest jedną z najwyższych w historii Litwy, choć w skali globalnej nie jest rekordowa – w międzynarodowych arbitrażach kwoty dochodzą nawet do 50-60 miliardów euro. Nie jest też pewne, czy białoruska firma ma solidne podstawy do dochodzenia swoich roszczeń. Jak zaznacza Žvybas, często w takich przypadkach początkowe kwoty są ustalane na podstawie bardzo optymistycznych scenariuszy i mogą ulec korekcie w trakcie postępowania. Nie można wykluczyć, że w wyniku postępowania kwota zostanie znacząco obniżona, a nawet całkowicie zakwestionowana.
Kluczowym zagadnieniem w arbitrażu będzie rozstrzygnięcie, czy pierwszeństwo mają regulacje dotyczące ochrony inwestycji, czy przepisy związane z unijnymi sankcjami. Ostateczna decyzja arbitrów może mieć istotne konsekwencje nie tylko dla Litwy i "Belaruskali", ale także dla przyszłych sporów dotyczących międzynarodowych regulacji inwestycyjnych i sankcyjnych.