Zdjęcie: Gdańsk w XVII w. - obraz Wojciecha Gersona, FB
24-12-2024 09:30
Ten komentarz tygodnia - nie tylko z powodu zbliżającego się przełomu kalendarza - może będzie nieco inny niż wszystkie poprzednie. Na podsumowanie roku jeszcze przyjdzie czas. Jednak już teraz, po kolejnym roku działalności, które postrzegam niemal za formę służby informacyjnej dla Czytelników, chcę napisać o tym, czego życzyłbym Państwu i sobie. Może nie będą to typowe życzenia świąteczne, ale bardziej refleksyjne impulsy do przemyśleń przy stole wigilijnym, ale również do rozmowy o naszym otoczeniu, które dla wielu z nas, stało się w ostatnich latach bliższe, niż było kiedykolwiek.
"Cele Putina się nie zmieniły – całkowita kontrola (wojskowa lub polityczna) nad Ukrainą i jej przyszłością, kontrola nad szerszym regionem, demontaż opartego na zasadach porządku świata i wzmocnienie osi chaosu, która lepiej odpowiada jego potrzebom. Jesienią 2022 r. kalkulacje Putina mogły zostać zmienione, gdy jego armia była w odwrocie, ale wrócił na właściwe tory dzięki udanemu nuklearnemu szantażowi, ograniczając zachodnie wsparcie dla Ukrainy do minimalnego przetrwania, uniemożliwiając zwycięstwo. Obecnie jego pozycja jest bardzo korzystna, widzi wyraźną słabość Zachodu, wyczerpanie Ukrainy, pomoc dla Rosji ze strony jej najbliższych sojuszników - Iranu, Chin i Korei Północnej. Wszystko to pozwala mu kontynuować przesuwanie linii frontu i trzymać się deklarowanych celów. " - napisał na swoim blogu Gabrielius Landsbergis, były już minister spraw zagranicznych Litwy.
Jest to ten z polityków litewskich, których - niezależnie od wewnętrznej opinii litewskiego społeczeństwa - uważam za najbardziej utalentowanego, którego obecność jest niezbędna w okresie obecnego chaosu. Przypomnę, że wymieniałem jego postać w komentarzu tygodnia z listopada 2021 roku, pytając "gdzie oni są?", o politykach, którzy mają sterować nawą państw regionu w tym trudnym czasie. Pytanie, na ile brak odważnego głosu wnuka Vytautasa Landsbergisa, zostanie wypełniony przez jego następcę, na razie pozostaje otwarte.
"Ci, którzy twierdzą, że moje sugestie nie odzwierciedlają rzeczywistości, po prostu zgadzają się z wersją rzeczywistości Putina – rzeczywistości stworzonej siłą i zastraszeniem. W 1938 roku Hitler również przedstawił swoją wersję rzeczywistości Europie i, rzeczywiście, byli tacy, którzy byli gotowi ją zaakceptować, żyć pod nazistowskim butem. Ale, na szczęście, byli także tacy, którzy się sprzeciwili, walczyli i ostatecznie zwyciężyli. Dzięki temu mogliśmy powiedzieć: nigdy więcej nie dopuścimy do tego, by coś takiego wydarzyło się w Europie czy gdziekolwiek indziej. Niestety jednak, to się dzieje, a „realiści” nie mają działającego rozwiązania. Dlatego, drogi czytelniku, to my musimy być tymi, którzy odrzucają rzeczywistość Putina, przeciwstawiają się jej i nigdy nie pozwalają na samozadowolenie. Dla nas „nigdy więcej” znaczy naprawdę „nigdy więcej”. Gdyby ktoś próbował sformułować nową strategię wobec Rosji i zapytał nas o naszą wizję dla Ukrainy oraz stanowisko wobec Rosji… mielibyśmy taką odpowiedź: Pokój poprzez siłę i tyle." - podkreślił Landsbergis.
W minionym tygodniu Litwa dała pokaz współpracy w naszym regionie, kiedy to do Kijowa zjechał niemal cały rząd z premierem Paluckasem na czele. Odbyło się również pierwsze wspólne posiedzenie rządów obu krajów. Czego można więc życzyć? Może pierwsze wspólne posiedzenie rządów w formacie całego Trójkąta Lubelskiego? Na razie skład rządu Litwy dotarł na Ukrainę przez Polskę i na tym nasza rola się skończyła. A szkoda.
Życzyłbym więc sobie i Państwu, aby takie spotkanie odbyło się nie pod kątem apetycznych zdjęć agencji prasowych czy frazesów powtarzanych od miesięcy, ale dlatego, aby podpisać konkretne i możliwe do osiągnięcia cele większej współpracy. Gospodarczej, technologicznej, naukowej, z nieodłącznym czynnikiem społecznym, co w mojej opinii jest niezbędnym czynnikiem stabilności porozumień międzynarodowych. Współpraca wojskowa już trwa od pewnego czasu i takie projekty jak Legion Ukraiński czy brygada LitPolUkr w Lublinie są tego przykładami. Choć także i tutaj przydałaby się zapewne poprawa i ożywienie.
A wymiarów współpracy z Litwą jest coraz więcej: to nie tylko Via Baltica, Rail Baltica, huby gazowe i energetyczne. To także obecność litewskich Polaków w składzie nowego rządu w Wilnie, który kontynuuje tę dobrą tradycję. Tak więc ministrem spraw wewnętrznych został Władysław Kondratowicz, były wiceminister, natomiast wiceministrem tego samego resortu została Alicja Ščerbaitė, Polka z Solecznik - jak informuje Aleksander Radczenko, który notabene został doradcą premiera Paluckasa. A to nie jedyna praktyczna realizacja zapowiedzi programu nowego rządu o bliższym relacjach z Polską na zasadzie "360 stopni".
Tylko w tym układzie, "do miłości trzeba trojga" - musimy więc rozwiązać problemy polsko-ukraińskie. Tutaj niestety jesteśmy skazani na razie tylko na inicjatywę, albo jej pozorację, proponowaną przez polityków obu krajów. "Oczywiście jednym z kluczowych zadań jest wzmocnienie dialogu politycznego i stworzenie warunków, aby wszystkie nasze praktyczne kwestie były rozwiązywane zgodnie ze wspólnymi ustaleniami i interesami obu krajów. Jednocześnie koncentrujemy uwagę na jednym z priorytetów polityki zagranicznej Ukrainy – integracji europejskiej. Jak wiadomo, od 1 stycznia Polska obejmie przewodnictwo w Unii Europejskiej. Dlatego to również jeden z ważnych elementów naszej współpracy – uzgadnianie wspólnych planów, praca nad tym, aby rozdziały negocjacyjne, na których zależy Ukrainie, zostały otwarte podczas polskiej prezydencji. Oczywiście kluczowe dla bezpieczeństwa Ukrainy jest przystąpienie do NATO." - mówił w wywiadzie prasowym, Wasyl Bodnar, nowy ambasador Ukrainy w Polsce.
Postrzeganie Polski li tylko, jako chwilowego szczebla na drodze do integracji Ukrainy z UE, której faktyczni hamulcowi, nie znajdują się nad Wisłą,jest tylko ulotną chwilą. Dla nas będzie to chwilowa korzyść, lecz jeśli tylko z tego powodu - bez głębszego zrozumienia źródeł - Ukraina podejmie decyzje (a nie deklaracje) w sprawie ekshumacji polskich ofiar Rzezi Wołyńskiej, to znów, już w nieodległej przyszłości, możemy osiągnąć stabilność jedynie w następnych przepychankach dyplomatycznych i nie tylko.
Oczywiście pewna nadzieja leży w trwających rozmowach, a o ich wynikach mamy przekonać się niedługo. Drugim i w sposób oczywisty bliższym, współczesnym problemem, jest wymiana handlowa. Polska od początku tej wojny jest wciąż w czołówce ukraińskiego handlu zagranicznego. Jednak główny szkopuł tkwi w rolnictwie, co nie powinno być zaskoczeniem, jeśli przypomnimy sobie, skąd pochodziła czasem niemal połowa zboża eksportowanego przez I Rzeczpospolitą w okresie jej świetności.
"To bardzo trudna kwestia i nie da się jej rozwiązać z dnia na dzień. Nikt jednak nie mówi o zakazie tranzytu. Chciałbym przypomnieć, że obecnie ponad 80% naszej produkcji zbożowej jest eksportowane przez ukraińskie porty, a nie przez zachodnią granicę. Problem jest wyolbrzymiany i de facto nie istnieje. Jeśli spojrzeć na wielkość produkcji rolnej, polscy producenci znacznie przewyższają nas w zakresie produktów gotowych. Ostatnio ukraiński minister rolnictwa, wyjaśniał tę kwestię polskim partnerom. Omawialiśmy to zarówno w formacie otwartym, jak i zamkniętym. Minister udzielił też kilku wywiadów mediom ukraińskim i polskim, przekazując jasne przesłanie, że nie stanowimy dla siebie zagrożenia, ale możemy się wzajemnie uzupełniać. Tam, gdzie istnieją elementy konkurencji, możemy negocjować. Wiemy, że w maju odbędą się wybory prezydenckie w Polsce. Nie można wykluczyć, że różne siły polityczne spróbują wykorzystać sytuację do stworzenia problemów na wspólnej granicy. W odpowiedzi mamy odpowiednie mechanizmy współpracy międzyresortowej i międzyinstytucjonalnej. Będziemy dążyć do unikania takich sytuacji, a w razie ich wystąpienia odpowiednio reagować." - mówił ambasador.
"Protesty polskich rolników i towarzyszące wojnie emocje mają poważny wpływ na nastroje, Rosja zaś wykorzystuje historyczne lęki – to główne wnioski z raportu Centrum Mieroszewskiego „Polska i Polacy oczami Ukraińców”. 41 proc. Ukraińców ma pozytywne zdanie o Polsce i Polakach (w tym 4 proc. ma bardzo dobrą opinię, a 37 dobrą). W 2023 roku takiej odpowiedzi udzieliło 67 proc. badanych, a dwa lata temu 83. Różnica pomiędzy 2024 a 2022 rokiem wynosi więc 42 pkt procent." - czytamy w artykule "Rzeczpospolitej". Co ciekawe, eksperci dostrzegają zmianę języka, w tym mediów ukraińskich,"media w Ukrainie informują, że „Polacy zablokowali granicę” lub „Polacy wysypali na granicy zboże”. Musimy liczyć się z tym, że takie akcje protestu odbierane są jako antyukraińskie" – uważa dr Łukasz Adamski, zastępca dyrektora Centrum Mieroszewskiego.
"W interesie Polski leży to, aby sąsiad pozostał nam przychylny. Nie należy przedkładać własnych interesów ponad wizerunek, ale jeżeli stosunek do Polski będzie się pogarszał, zmniejszymy sobie pulę narzędzi, za pomocą których możemy je realizować – przestrzega dr Adamski. – Ale wydaje mi się, że trudno będzie utrzymać poziom pozytywnych emocji z 2022 roku. Możemy użyć porównania do związków międzyludzkich: ludzie zakochują się, a później następują problemy dnia codziennego, czasem konflikty. I nie oznacza to nic złego: to kolejne etapy. Ukraińcy nie patrzą już na Polaków przez różowe okulary" – kontynuuje.
A wróg nie śpi. "W przypadku relacji polsko-ukraińskich wystarczy podsycać ukryte lęki i kompleksy występujące po obu stronach. Rosjanie starają się wbić klin między Polaków i Ukraińców i działania w tym celu prowadzili na długo przed 2022 rokiem. Nasycając media społecznościowe podejrzeniami, że Polacy mogliby chcieć odzyskać zachodnią Ukrainę, zasiali ziarno, które przynosi dziś rezultaty w postaci podejrzenia, że „coś w tej sprawie jest na rzeczy” – wyjaśnia dr Agnieszka Bryc.
I co chyba naturalne, proszę zestawić te nasze, dwustronne kłopoty w relacjach na obecny chaos w regionie. "Czas pokaże, jak rok 2025 wpłynie na wojnę, czy dojdzie do zamrożenia konfliktu, czy Ukraina zostanie zmuszona, a Rosja przekonana do negocjacji. Osobiście wydaje mi się, że Ukraińcy mają wszelkie powody, by być rozczarowani Zachodem. Ich straty są kolosalne, zarówno pod względem ofiar w ludziach, jak i infrastruktury. I mogą pytać, dlaczego nie otrzymali więcej pomocy w decydujących momentach, takich jak w 2023 roku. Rozumiem taką frustrację ze strony Ukraińców." - mówił gen. dyw. Andrus Merilo, dowódca Estońskich Sił Obronnych (EDF).
A do tego mieliśmy znów do czynienia z następnym przejawem siły Chin również na Bałtyku, co niestety stawia pod znakiem zapytania znaczenie terminu "wewnętrzne morze NATO". O czym zresztą mówił kmdr por. rez. Wiesław Goździewicz w rozmowie z dr. Pawłem Kusiakiem i dr. Łukaszem Wyszyńskim, który zawarliśmy w naszym cyklu "Piątkowy Nasłuch".
„Nie żyjemy tylko w pięcioleciu niestabilności – to może być kwestia całego tego stulecia. Dawna stabilność się zmienia, rozpada i zanika, a nowa jeszcze się nie wyłoniła. Znajdujemy się w czasie pomiędzy światami, w okresie pomiędzy epokami. Nie mam odpowiedzi na pytanie, co możemy zrobić, ale wydaje mi się, że w tych czasach niestabilności każdy człowiek musi sam znaleźć coś, dla czego żyje, dla czego chce żyć i dla czego jest gotów troszczyć się o swoich bliskich. A także – w pewnym sensie – dla czego jest gotów umrzeć. (...) Nie wiem, czy to może coś zmienić w globalnych procesach, ale wierzę, że okres Bożego Narodzenia zawsze przypomina nam, że dziecko jest symbolem tego, co jeszcze nieznane, co jeszcze się nie narodziło i jest zupełnie nowe.” – powiedział Linards Rozentāls, pastor luterańskiej parafii w Rydze, którego słowa warto przytoczyć w duchu Konfederacji Warszawskiej.
Na koniec życzę - również w imieniu całej redakcji - Państwu, w te Święta Bożego Narodzenia, spokoju, rozwagi w dyskusjach i przede wszystkim zdrowia, które w świetle tego wszystkiego jest najważniejsze. Wspomnijmy również przy Wigilii o naszych żołnierzach i funkcjonariuszach strzegących naszej granicy, wspomnijmy też naszych Rodaków na Wschodzie, tej żywej części pamięci wspólnoty I Rzeczpospolitej. Natomiast na Nowy Rok, życzę Czytelnikom nowych nadziei i marzeń w duchu podobnego spojrzenia - jak powyższe - na nasze otoczenie.