Zdjęcie: Wikipedia
30-08-2021 09:25
W sobotnim wpisie na Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych opisał aktualną sytuację w kwestii wspólnej rosyjsko-białoruskiej operacji dezinformacyjnej wobec Polski. Jak można przypuszczać operacja ta jest uzupełnieniem nagłośnionej już operacji "Śluza" białoruskich służb czyli ataku hybrydowego wobec Polski, Litwy i Łotwy poprzez sprowadzanie migrantów z Azji i Afryki na granicę.
"W oświadczeniu opublikowanym na platformie mediów społecznościowych rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa twierdzi, że to Polska spowodowała kryzys migracyjny na granicy. Sugeruje, że obecny napływ migrantów wynika z udziału polskiej armii w misji w Iraku. Post Zacharowej był chętnie podchwycony przez rosyjskie media, w tym te aktywnie zaangażowane w rosyjskie działania na rzecz wojny informacyjnej przeciwko Zachodowi" czytamy we wpisie.
Z kolei jak informował w swoim zeszłotygodniowym komentarzu znany portal EUvsDisinfo, spreparowany sentyment troski o dobro migrantów stoi w ostrym kontraście z wcześniejszymi twierdzeniami prokremlowskich mediów o dezinformacji związanej z migracją. "Od lat prokremlowskie placówki dezinformacyjne rozpowszechniają i wzmacniają poniżające wiadomości o migrantach i uchodźcach przybywających do Europy, dążąc do podżegania nienawiści i podziałów".
Całe to przedstawienie ma dla szerokiego odbiorcy, jakim jest mieszkaniec zachodniej Europy dość jednoznaczny charakter. Tymczasem nie zdając sobie często z tego sprawy - co widzieliśmy na przykładzie zachowań także i naszych polityków w ostatnich dniach - bierze on udział w realizacji koncepcji, która już była wdrażana z powodzeniem na przykład na Ukrainie, z nieco inaczej przesuniętymi akcentami. I owszem - koncepcja autorstwa generała Walerija Gierasimowa, które jest de facto realizacją operacyjną doktryny Primakowa, jest dość często przytaczana w mediach, jednak tylko z jej skutkiem końcowym, jakim ma być zapewnienie dominacji Rosji na danym obszarze.
A warto jednak, aby czytelnicy znali poszczególne jego etapy. I tak za źródłem możemy wymienić osiem etapów realizacji operacyjnej:
1. etap prowadzenia działań asymetrycznych z wykorzystaniem środków informacyjnych, psychologicznych, dyplomatycznych oraz ekonomicznych w celu osłabienia pozycji przeciwnika, a tym samym stworzenia warunków do podjęcia działań dynamicznych;
2. etap dezorientowania władz przeciwnika w ramach różnych operacji specjalnych, z wykorzystaniem tak dyplomacji, mediów, jak i organizacji pozarządowych celem wytworzenia i pogłębienia sprzeczności i podziałów;
3. etap paraliżowania i niszczenia struktury kierowania systemem obronnym oraz dowodzenia wojskami przeciwnika, łamanie woli oporu przy pomocy róznych środków (korupcji, zastraszania, etc.);
4. etap destabilizacji bezpieczeństwa na terenie przeciwnika obejmujący działania propagandowe, wywołanie w atakowanym społeczeństwie poczucia niepewności i zagrożenia;
5. etap izolowania obszaru operacji poprzez wprowadzanie zakazu lotów, blokowania komunikacji, aktywowanie zbrojnej opozycji;
6. etap wspierania zbrojnej opozycji celem zagwarantowania bezpieczeństwa mniejszościom narodowym oraz własnych interesów na terenie przeciwnika;
7. etap rozstrzygniecia siłowego, otwartych działań zbrojnych prowadzonych przy udziale własnych sił zbrojnych;
8. etap przejmowania kontroli, niszczenie obiektów ważnych z punktu widzenia obronności i zajęcia terytorium przeciwnika.
Tak więc, jak z kolei wspominają liczni publicyści, rosyjska koncepcja przebiegu konfliktu zaciera granice pomiędzy stanem wojny a pokoju. W ocenie Gierasimowa zmieniły się „zasady prowadzenia wojny”. Najważniejszego znaczenia nabrały niemilitarne środki działań wojennych. Są to znane zwroty, jednak jak widzimy, czym innym jest teoria, a czym innym odbiór ich skutecznej realizacji. Należy przy tym pamiętać, że parafrazując zresztą wypowiedź znanego stratega feldmarszałka Helmuta von Moltke, "żaden plan bitwy nigdy nie przetrwa kontaktu z wrogiem", więc nie należy też przywiązywać się do istniejących planów, w tym kolejności działań, a tę zasadę Rosjanie znają przecież doskonale.
Nie można wykluczyć, że jest to element trwających już faktycznie ćwiczeń wojsk białorusko-rosyjskich "Zapad 2021", jak wspominał m.in. minister obrony Łotwy Artis Pabriks. A to czy jest to element tylko ćwiczebny, czy część jakiejś większej inscenizacji, być może zależy od reakcji tak władz, jak i społeczeństw, które stoją w obliczu tychże wydarzeń.
Warto podkreślić jedną rzecz, o czym już pisałem w czerwcu: przygotujmy się na najbliższe tygodnie podobnych lub nawet gorszych wydarzeń i nie poddawajmy się niepotrzebnym emocjom, a każdą wiadomość tak z kraju, jak i ze wschodu przyjmujmy z należytą ostrożnością, biorąc pod uwagę fakt, że scenariusz, według którego realizowane obrazy widzimy teraz codziennie, został napisany prawdopodobnie już kilka lat temu. Szczególnie dotyczy to mediów społecznościowych, gdzie jak wiemy, Rosjanie mają dobrze rozbudowany system kont fałszywych, jak i prawdziwych posiadaczy. Podsumowaniem dla tego komentarza niech będzie myśl, że jedną ze stawek w tym starciu jest nasz zdrowy rozsądek i podejście do spraw zasadniczych.