Zdjęcie: Kathmandir and Beyond
23-08-2022 09:30
Za kilka dni minie pół roku rosyjskiej agresji na pełną skalę wobec Ukrainy. Ta granica czasowa jest tylko drobnym i umownym znacznikiem, który częściowo zmusza nas do przemyślenia drogi, na której się znajdujemy jako mieszkańcy naszego regionu. Jeszcze lepszym znacznikiem jest rok - miejsce w historii gdzie znajdowaliśmy się rok temu - bo tu już wyraźnie zauważamy jakże odległy z perspektywy minionego pół roku jest to czas.
"Niemcy będą gotowe poprzeć nowe sankcje wobec Rosji, jeśli użyje gazociągu North Stream 2 jako „broni”, powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel na konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie. Merkel powiedziała również, że rozmawiała z Putinem o przedłużeniu umowy o tranzycie gazu, która pozwoliłaby na wykorzystanie ukraińskiego systemu przesyłu gazu po 2024 roku." - pisałem te słowa rok temu.
"No tak - tylko, o tym przedłużeniu umowy, "gwarancjach", wiemy już to od samego początku, czyli od momentu ogłoszenia informacji o podpisaniu umowy Biden-Merkel. Nie można się dziwić, że prezydent Zełenski, określił te słowa całkiem rozsądnie "ogólnikami". Kolejna punktacja wypowiedzi Merkel przez Zełenskiego była też rezultatem prostego rozumowania: "Ukraina będzie krajem, który najbardziej ucierpi z powodu Nord Stream 2, ale jest to również zagrożenie dla całej UE. „Widzimy już, kto podnosi ceny gazu w Europie. Ten projekt jest korzystny tylko dla Federacji Rosyjskiej”." - widać już dzisiaj, jak bardzo niemieccy "kameraden" dbali o przedłużenie trwania iluzji, że "wszystko pójdzie gładko".
Tymczasem ostatnie pół roku wojny inaczej odbierane jest w państwach zachodnich, gdzie tutaj mamy do czynienia przede wszystkim z tęsknym wyczekiwaniem na powrót "lepszych czasów". "Nawet dziś we Włoszech po prawie sześciu miesiącach wojny, pomimo masakr, gwałtów i okrucieństw popełnionych przez rosyjskich żołnierzy w Buczy, Irpieniu, Mariupolu i innych ukraińskich miastach, ci, którzy kwestionują ideę, że "należy zaoferować Putinowi wyjście z twarzą" i że "nie wolno upokarzać Rosji", są nazywani podżegaczami wojennymi i rusofobami. W rzeczywistości wojna zakończy się dopiero wtedy, gdy reżim Putina, reżim kleptokratyczny łączący cechy nazizmu i stalinizmu, zostanie ostatecznie pokonany. Aby tak się stało, Zachód musi być zjednoczony i świadomy, że imperialne cele Kremla nie dotyczą tylko Ukrainy, ale całej Europy." - powiedział Massimiliano Di Pasquale z Instytutu Nauk Społecznych i Studiów Strategicznych Gino Germani w Rzymie.
Rośnie jednak przy tym liczba analiz, w jaki to sposób sankcje wpływają na rosyjską gospodarkę. "Strategiczna pozycja Rosji jako eksportera towarów nieodwracalnie się pogorszyła, ponieważ obecnie Rosja działa ze słabej pozycji, tracąc swoje dawne główne rynki zbytu. i stoi w obliczu poważnych wyzwań związanych z realizacją "zwrotu w kierunku Azji" przy pomocy nietrwałego eksportu, takiego jak gaz ziemny. Mimo pewnej nieszczelności, rosyjski import w dużej mierze się załamał, a kraj stoi przed poważnymi wyzwaniami związanymi z zapewnieniem kluczowych czynników produkcji, części i technologii od niezdecydowanych partnerów handlowych, co prowadzi do powszechnych braków w dostawach w gospodarce krajowej." - czytamy we wnioskach raportu przygotowanym przez Uniwersytet Yale.
Z raportu wynika, że około 1000 zagranicznych firm zaprzestało działalności w Rosji, potencjalnie wpływając na nawet pięć milionów miejsc pracy. Produkcja spadła, a sprzedaż detaliczna i wydatki konsumenckie w Rosji spadły o 15% do 20% rocznie, zmniejszył się również import, zwłaszcza z Chin. Dobrym przykładem problemów Rosji jest przemysł motoryzacyjny. Sprzedaż samochodów spadła ze 100 tys. aut miesięcznie do 27 tysięcy, a produkcja zatrzymała się z powodu braku części i maszyn. Według raportu ekspertów biznesowych i ekonomistów z Uniwersytetu Yale, rosyjskie zarobki z eksportu ropy i gazu spadły w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Jeśli Europie Zachodniej uda się zrezygnować z rosyjskiego gazu ziemnego, Moskwa stanie w obliczu „trudnej” sytuacji. Według raportu Rosji zabraknie rynku zbytu dla swoich produktów.
"Pomimo złudzeń Putina o samowystarczalności i substytucji importu, rosyjska produkcja całkowicie stanęła w miejscu, bez możliwości zastąpienia utraconych przedsiębiorstw, produktów i usług, spustoszenie rosyjskiej bazy innowacyjnej i produkcyjnej doprowadziło do gwałtownego wzrostu cen i niepokoju konsumentów. W wyniku wycofywania się biznesu Rosja straciła firmy reprezentujące około 40% jej PKB, cofając prawie wszystkie trzy dekady zagranicznych inwestycji i wzmacniając bezprecedensową jednoczesną ucieczkę kapitału i ludności w masowy exodus rosyjskiej bazy ekonomicznej." - napisali eksperci.
Natomiast nasi rodzimi eksperci zwracają uwagę na możliwości obejścia sankcji przez Rosję. "Wicepremier FR Denis Manturow poinformował, że w ciągu trzech miesięcy (maj–lipiec) funkcjonowania importu równoległego (wwozu produktów bez zgody właściciela znaku towarowego) do kraju sprowadzono w ten sposób towary o wartości 6 mld dolarów. Rząd szacuje, że za jego pomocą w całym 2022 r. uda się dostarczyć do Rosji sprzęt, części zamienne oraz towary konsumpcyjne produkowane przez firmy, które się z niej wycofały, na łączną sumę 16 mld dolarów." - czytamy w analizie OSW.
"Stopniowe odbudowywanie się importu do Rosji w ostatnich miesiącach świadczy o tym, że tamtejsze firmy są w stanie coraz skuteczniej budować nowe łańcuchy logistyczne oraz wdrażać metody płacenia za zakupiony towar, co zwiększa możliwość realizacji dostaw. Po pierwszych miesiącach (marzec i kwiecień) paraliżu współpracy gospodarczej wywołanego nałożeniem wielu sankcji międzynarodowy biznes coraz lepiej orientuje się w zakresie restrykcji i efektywniej znajduje obszary, w których kooperacja jest nadal możliwa, lub sposoby na obchodzenie obostrzeń. Wygasa też jego dotychczasowa niechęć do współpracy z Rosją ze względów reputacyjnych, na co wskazuje odbudowujący się unijny eksport." - komentuje Iwona Wiśniewska z OSW.
To co zdarzy się w przestrzeni naszego regionu w najbliższych dniach, będzie odbiciem tak historii, jak i nabrzmiałych problemów współczesnych. Niewątpliwie wielkim testem dla Łotyszy będzie rozbiórka sowieckiego pomnika w ryskim Parku Zwycięstwa. Rozbiórka symbolu rosyjskiej obecności na Łotwie, jak zresztą pokazują ostatnie godziny, podczas których już doszło do aresztowań, nie przejdzie tak gładko, jak to było w estońskiej Narwie.
"Socjolog Lew Gudkow podkreśla, że wyniki badań socjologicznych potwierdzają, że Rosjanie zawsze uważał zwycięstwo w wojnie za najważniejsze wydarzenie historyczne. W 1999 r. Gudkow przyznał, że „zwycięstwo w 1945 r. jest nie tylko centralnym punktem sensu sowieckiej historii, która rozpoczęła się wraz z Rewolucją Październikową i zakończyła upadkiem ZSRR. W rzeczywistości jest to dziś jedyny punkt oparcia dla pozytywnej samoświadomości społeczeństwa postsowieckiego”. W ostatnich latach badania Centrum Lewady inaczej sformułowały pytanie – z których wydarzeń historycznych respondenci są najbardziej dumni. Następnie, w badaniu z września 2020 r., pierwsze trzy wydarzenia historyczne, z których społeczeństwo rosyjskie jest najbardziej dumne, to: Zwycięstwo w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (89%); wiodąca rola kraju w eksploracji kosmosu (43%) i aneksji Krymu (30%)." - czytamy w łotewskim podsumowaniu obecnej sytuacji.
"Dzień Zwycięstwa to także ważny instrument rosyjskich wpływów politycznych. W przestrzeni publicznej Łotwy wielokrotnie pojawiały się informacje uzyskane od analityków Służby Bezpieczeństwa Państwowego i dziennikarzy o napływie rosyjskich pieniędzy na organizację Dnia Zwycięstwa i innych wydarzeń. W 2012 roku fundacja „Russkij Mir” sfinansowała na Łotwie około 20 organizacji pozarządowych, które zapewniają współpracę Rosji z jej rodakami i szerzą jej ideologię. Publicznie dostępne dane z lat 2012-2014 dotyczące dochodów sponsorowanego przez Rosję „Funduszu Ochrony Praw Obywatelskich za Granicą” na Łotwie i w Estonii podają, że sięgnęły one kwoty półtora miliona euro. W 2015 roku szef łotewskiej policji bezpieczeństwa Normunds Mežviets przyznał mediom, że na Łotwie działa prawie 100 organizacji, które otrzymują pieniądze z rosyjskiego budżetu państwa na realizację jej geopolitycznych interesów. Media podały, że w 2015 r. rosyjska ambasada przeznaczyła 14 tys. euro na imprezę 9 maja w Rydze." - czytamy w łotewskich mediach.
Dodatkowym problemem są badania opinii publicznej, które wskazują jak podzielone jest łotewskie społeczeństwo w kwestii rozbiórki ryskiego pomnika - 49% popiera rozbiórkę, jednak 35% jest temu przeciwnych, przy czym wśród rosyjskiej mniejszości popiera go tylko 9%, 55% zdecydowanie go nie popiera, 21% raczej go nie popiera. Z drugiej strony 72% łotewskich respondentów popiera rozbiórkę pomnika (zdecydowanie poparcie - 57%, raczej popiera - 15%), podczas gdy tylko 10% jest przeciw. Niestety, ale na tę chwilę nie można wykluczać scenariusza, do którego zresztą przygotowują się łotewskie służby bezpieczeństwa, że rozbiórka pomnika będzie okazją do znacznie większych prowokacji, niż to miało miejsce w estońskiej Narwie. Notabene tutaj warto zaznaczyć, że część władz samorządowych tego miasta zdominowanego przez rosyjską mniejszość, chce walczyć o odzyskanie pomników.
Walka z symbolami nieludzkiego systemu wartości jest walką o rząd dusz - nie można tego momentu historii przeoczyć, gdyż ma to olbrzymie znaczenie nie tylko dla danego społeczeństwa. Dość przypomnieć, nasze krajowe dyskusje nad tym tematem, dopóki trzeźwy osąd historii nie zakończył bezrozumnego wiecowania w "obronie wartości".
"Zarówno absolutyzm carski, jak i totalizm bolszewicki dokonały ogromnych spustoszeń duchowych w psychice [...] ludu wielkorosyjskiego, zastępując ambicje narodowe - ambicjami wielkomocarstwowymi, a ideę uniwersalizmu humanistycznego i mesjanistycznego - ideami imperialistycznymi." - napisał kiedyś Jerzy Niezbrzycki (Ryszard Wraga), oficer polskiego wywiadu wojskowego, m.in. kierownik Referatu „Wschód” Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, polski sowietolog i pisarz. Z efektami spustoszenia w naszej rodzimej, polskiej świadomości zmagamy się i dzisiaj, a jak potwierdzają to wypadki codzienne, zmaganiom tym wciąż nie ma końca.