Zdjęcie: Pixabay
08-11-2023 11:58
Kontynuując wizytę w krajach bałtyckich, minister spraw zagranicznych Tajwanu Joseph Wu przybędzie w czwartek na Litwę. Co ciekawe, we wszystkich krajach bałtyckich, władze podkreślają, że nie jest planowane spotkanie tajwańskiego dyplomaty z przedstawicielami władz krajowych. Politolodzy twierdzą, że władze kraju nie spotykają się z Josephem Wu, ponieważ unikają wypowiedzi dotyczących uznania Tajwanu za państwo, które mogłoby zirytować Chiny.
Na Litwie Joseph Wu odwiedzi Sejm, gdzie spotka się z parlamentarzystami popierającymi Tajwan. „Będziemy omawiać współpracę – zarówno gospodarczą, jak i inwestycyjną obu stron. Widzimy potencjał, który jest jeszcze niewykorzystany. W zasadzie bardzo chcielibyśmy zaoferować Tajwanowi, że Litwa jest bramą do rynku Unii Europejskiej” – powiedział Matas Maldeikis, szef grupy ds. stosunków parlamentarnych z Tajwanem.
Według niego ma ono także na celu omówienie sytuacji bezpieczeństwa w regionie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego. „Trzeba się dostosować i wykorzystać możliwości, jakie daje nam nowa rzeczywistość” – stwierdził poseł. W spotkaniu z Josephem Wu weźmie także udział członek grupy Žygymantas Pavilionis, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu.
„Cieszę się, że Litwa staje się liderem „technodemokracji”, jak ją nazwał Sekretarz Stanu USA, oraz ośrodkiem, w którym regularnie spotykają się różne demokracje świata, stawiając czoła rosnącej agresji „technoautokracji”, – powiedział litewski polityk.
Jednak warto odnotować, że pomimo całej otoczki ostrożności, relacje Litwy z Tajwanem ulegają stopniowemu zacieśnieniu, by tylko przypomnieć niedawną wizytę przewodniczącej Seimasu Viktoriji Čmilytė-Nielsen na Tajwanie. "Nie da się jednocześnie mieć poprawne stosunki z Pekinem i Teheranem oraz przyjaźnić się z Waszyngtonem. Litwa jednoznacznie opowiedziała się po stronie Zachodu. Obecnie jest to jedyna słuszna opcja. W obecnej konfiguracji geopolitycznej, kiedy świat ociera się o konflikt globalny, być może to będzie jedyna możliwość na przetrwanie." - napisał Aleksander Radczenko.