Zdjęcie: Pixabay
30-09-2025 09:55
Węgierski rząd rozpoczął blokowanie dostępu do części ukraińskich mediów, w tym „Europejskiej Prawdy” i „Ukraińskiej Prawdy”. Decyzja ta została ogłoszona po tym, jak Ukraina w połowie września zakazała działalności kilku zagranicznych portali, w tym węgierskich Origo i Demokrata, uznając je za narzędzia rosyjskiej propagandy. Budapeszt odpowiedział, przedstawiając swoje działania jako „lustrzane”, co oznaczało w praktyce zakazanie szeregu ukraińskich portali informacyjnych na terytorium Węgier.
Według rzecznika ukraińskiego MSZ, w odróżnieniu od działań Kijowa, które mają na celu ograniczanie dezinformacji, decyzja władz w Budapeszcie uderza w dostęp Węgrów do „dziennikarstwa opartego na faktach”. Jak zauważył, dla rządu Viktora Orbána „im dalej od prawdy, tym lepiej”. Z kolei szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyás argumentował, że Ukraina nie mogła zaakceptować krytyki dotyczącej sankcji wobec Rosji i wsparcia militarnego dla Kijowa, dlatego zablokowała węgierskie media, a jego kraj musiał odpowiedzieć symetrycznie.
Proces blokowania ruszył pod koniec września – najpierw w sieciach stacjonarnych, a następnie mobilnych. Choć część zakazanych serwisów nadal pozostaje dostępna, od razu odcięto „Europejską Prawdę”. Lista obejmuje jednak znacznie więcej ukraińskich portali, od największych dzienników po media regionalne.
Jak zauważają ukraińskie media, cała sytuacja wpisuje się w szerszy kontekst polityczny. Węgry coraz częściej stają w opozycji wobec polityki Unii Europejskiej i NATO, co podkreślają zarówno krytycy w kraju, jak i za granicą. Jednocześnie zbliżające się wybory parlamentarne w 2026 roku mogą być najpoważniejszym testem dla piętnastoletnich rządów Orbána. Pojawienie się nowej siły politycznej pod przywództwem Pétera Magyara, byłego współpracownika premiera, daje realną szansę na pierwszą od 2010 roku porażkę Fideszu.