Zdjęcie: Pixabay
21-10-2024 14:00
Poseł do Parlamentu Europejskiego z Rumunii i szef delegacji do spraw stosunków z Mołdawią Siegfried Muresan skomentował wstępne wyniki referendum konstytucyjnego w sprawie przystąpienia do UE. Powiedział, że jest to „wyraźne zwycięstwo obywateli dla europejskiej przyszłości kraju”.
„Pomimo podejmowanych przez Rosję prób podważenia procesu demokratycznego, wynik referendum był wyraźnym zwycięstwem obywateli dla europejskiej przyszłości kraju. Teraz Europa musi zwiększyć wsparcie dla modernizacji Mołdawii, poprawić standardy życia i pomóc krajowi przygotować się do przystąpienia do Unii Europejskiej” – powiedział Siegfried Muresan.
Prezydent Maia Sandu podziękowała wszystkim, którzy wzięli udział w niedzielnym głosowaniu. Prezydent wspomniała o decydującej roli emigracji w ratowaniu demokratycznego kursu Mołdawii. Jednocześnie sprecyzowała, że instytucje państwowe udokumentowały przypadki korupcji wyborczej 150 tys. wyborców. "To, co wydarzyło się wczoraj i w ciągu ostatnich dwóch lat, stanowi atak na demokrację i chęć przynależności naszego narodu do pokojowej, europejskiej rodziny." - mówiła prezydent
„Wrogowie naszego narodu pragną podzielonej, zastraszonej Mołdawii, chcą, aby Mołdawianie wątpili w swoją siłę i jedność. Jednak Mołdawianie zjednoczyli się i pozostali niezłomni. Bandyci, którzy za wszelką cenę chcą wrócić do władzy, próbowali wykorzystać demokrację jako słabość. Ich celem było kupienie 300 tysięcy głosów, a udokumentowanie przez instytucje państwowe 150 tysięcy osób, którym zapłacono za głosowanie, pokazuje, że musimy uważnie przeanalizować, gdzie popełniono błędy i wyciągnąć wnioski z tego haniebnego ataku na naszą suwerenność. Niestety, system sprawiedliwości nie był w stanie wystarczająco interweniować, aby zwalczyć oszustwa i korumpowanie głosów. Musimy zrobić więcej, aby zwalczać korupcję” - podsumowała Maia Sandu.
Tymczasem Moskwa zareagowała na swój znany sposób. "Prezydent Mołdawii Maia Sandu powinna przedstawić dowody zagranicznej ingerencji w wybory w tym kraju" - powiedział Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla. Zasugerował również, że Kreml zauważa pewne anomalie w sposobie liczenia głosów w Mołdawii, na korzyść prozachodniego kursu Mołdawii.
"Niewielkie zwycięstwo jest nadal zwycięstwem, a w demokracjach przegrani akceptują wynik." - powiedział z kolei Nicu Popescu, były minister spraw zagraniczznych Mołdawii. Popescu dodał, że Mołdawia będzie w dalszym ciągu umacniać swoje miejsce w Europie i przyjmie europejską przyszłość.
Niespodziewany wynik referendum relacjonują też media zagraniczne. Jeden z rumuńskich portali zatytułował swój artykuł na temat wyborów: „Szok: słowo wieczoru wyborczego w Kiszyniowie”. „Referendum akcesyjne do UE to cios dla proeuropejskiego obozu prezydent Mai Sandu i impuls dla Kremla” – pisze francuska gazeta Le Figaro. Włoska gazeta La Stampa napisała dziś rano, że była republika radziecka znalazła się pomiędzy Putinem a marzeniem o przyszłości w Unii.
Po przeliczeniu 99% głosów, opcja głosowania „tak” w referendum konstytucyjnym wynosi 50,29%. Odpowiednio 49,71% uczestników referendum zagłosowało „nie”. Tak więc różnica między tymi dwiema opcjami wynosi około 8600 głosów.