Zdjęcie: Pixabay
09-04-2025 09:18
Prezydent Estonii Alara Karisa, ogłosił wejście w życie nowelizacji konstytucji. Na jej mocy obywatele państw trzecich mieszkający w Estonii zostali pozbawieni prawa głosu w wyborach lokalnych, a od kolejnych elekcji ograniczenie obejmie również osoby bez obywatelstwa – tzw. posiadaczy „szarych paszportów”.
Prezydent zaznaczył, że choć zmiana jest formalnie zgodna z konstytucją, to niesie za sobą poważne konsekwencje dla jedności społecznej. „Zrobiono krok, który ma daleko idące skutki, a które należało gruntownie przeanalizować” – powiedział Karis, wyrażając nadzieję, że parlament dołoży starań, by wewnętrzny pokój społeczny nie został naruszony.
Karis zwrócił uwagę, że „wewnętrznego pokoju nie chroni się samymi hasłami” i podkreślił, że drogą do zachowania jedności powinno być otwarte podejście do osób, które od lat lojalnie żyją w Estonii, nawet jeśli nie mają obywatelstwa. Jego zdaniem kluczowe jest, by „ci, którzy utracili prawo głosu, nie odnieśli wrażenia, że państwo chce ich wykluczyć z życia społecznego albo traktuje jako zagrożenie”.
Decyzja prezydenta spotkała się z ostrą krytyką opozycji. Wiceprzewodniczący Partii Centrum i poseł Lauri Laats przypomniał, że wcześniejsze wypowiedzi głowy państwa dawały nadzieję, że nie podpisze on ustawy. Polityk ocenił, że zmiana konstytucji ma również potencjalne konsekwencje międzynarodowe. „Mówiono nam, że sojusznicze kraje spoza UE zrozumieją tę decyzję. Tymczasem niedawno ambasada Islandii zażądała podstaw prawnych decyzji o odebraniu prawa głosu jej obywatelom mieszkającym w Estonii” – zaznaczył.
Laats zapowiedział, że jego partia rozważa zaskarżenie zmian do Sądu Najwyższego oraz złożenie wniosku o ocenę prawną do kanclerza stanu. Podkreślił, że działania te nie mają służyć konfrontacji, lecz są reakcją na realne zagrożenie dla demokracji i społecznej spójności. „Ograniczanie praw bez mocnych podstaw podważa naszą pozycję międzynarodową i może też osłabić bezpieczeństwo państwa” – stwierdził.