Zdjęcie: Pixabay
30-09-2025 08:14
Władze Litwy i Estonii przygotowują zmiany w prawie, które mają wzmocnić rolę języka państwowego w życiu publicznym i w miejscu pracy. Oba kraje podkreślają, że znajomość języka narodowego jest nie tylko kwestią integracji, lecz także jakości usług świadczonych obywatelom.
Litewskie Ministerstwo Edukacji, Nauki i Sportu zaproponowało, by od 2026 roku cudzoziemcy zatrudnieni w usługach, handlu, transporcie czy produkcji musieli znać język litewski przynajmniej na poziomie podstawowym. W pierwszych dwóch latach pobytu wystarczy poziom A1, lecz później wymagane będzie co najmniej A2. Resort tłumaczy, że w sektorach bezpośrednio związanych z obsługą klienta niezbędne jest choćby proste porozumiewanie się i wypełnianie dokumentów. Dotychczas obowiązywały wyłącznie wyższe poziomy, od A2 do B2, dlatego nowe przepisy wprowadzają dodatkową kategorię. Projekt jest obecnie konsultowany, a jego wejście w życie zaplanowano na początek 2026 roku. Ministerstwo przyznaje jednak, że nie dysponuje jeszcze dokładnymi danymi, ilu obcokrajowców będzie musiało zdać egzaminy językowe.
Propozycja ta wiąże się z wcześniejszą decyzją litewskiego parlamentu, który w 2023 roku uchwalił, że klienci muszą być obsługiwani w języku państwowym. Problemem pozostaje jednak organizacja egzaminów i finansowanie, dlatego pojawiały się głosy o przesunięciu wejścia ustawy w życie. Równocześnie uniwersytety i językoznawcy oferują pomoc w szkoleniu cudzoziemców, proponując, aby państwo uznało wydawane przez nie certyfikaty. W praktyce obecnie egzaminy może przeprowadzać tylko jedno akredytowane centrum. Najliczniejszą grupę cudzoziemców na kursach litewskiego stanowią Ukraińcy, lecz osoby objęte tymczasową ochroną nie będą objęte nowymi wymogami do 2027 roku.
Podobne napięcia wokół kwestii językowych pojawiają się w Estonii. Tamtejszy rząd planuje podnieść wysokość kar dla osób i firm, które nie spełniają wymogów znajomości estońskiego. Od wielu lat stawki pozostawały niezmienne, mimo że średnie zarobki znacząco wzrosły. Obecnie maksymalna kara dla osoby prywatnej miałaby sięgnąć 1280 euro, a dla przedsiębiorstw aż 9600 euro. Ministerstwo edukacji podkreśla, że celem nie jest karanie, lecz zmobilizowanie do nauki.
Najwięcej problemów stwierdza się w branży transportowej i handlu. Estoński urząd językowy otrzymuje coraz więcej skarg na kierowców taksówek, którzy nie potrafią porozumieć się z klientami. W wielu przypadkach kończy się to nakazem poprawy wraz z groźbą nałożenia grzywny. Operatorzy platform przewozowych, jak Bolt, starają się weryfikować umiejętności kierowców, jednak system ten nie zawsze daje gwarancję, że test faktycznie rozwiązuje sam kierowca. Zastrzeżenia dotyczą również sprzedawców czy opiekunów w domach pomocy, gdzie brak znajomości języka komplikuje codzienny kontakt z mieszkańcami.
W obu krajach dyskusja o języku państwowym łączy kwestie integracji imigrantów z dbałością o prawa konsumentów i pacjentów. Litewskie rozwiązania stawiają na stopniowe podnoszenie poziomu kompetencji, natomiast Estonia wzmacnia system kontroli i sankcji. Wspólnym mianownikiem pozostaje przekonanie, że w przestrzeni publicznej język narodowy musi być narzędziem komunikacji, a odpowiedzialność za to spoczywa zarówno na cudzoziemcach, jak i pracodawcach.