Zdjęcie: Pixabay
24-10-2024 14:06
Królewieckie media lokalne w ciągu ostatnich dni opublikowały kilka artykułów dotyczących kłopotów logistycznych, które napotykają regionalne firmy z różnych branż. Należy zauważyć, że we wszystkich publikowanych przypadkach, mowa jest o tym, że to właśnie logistyka odpowiada za wzrost cen różnych produktów w regionie. W domyśle dla rosyjskiego odbiorcy, winna jest temu UE i wprowadzone sankcje, bez oczywistego wskazywania powodu ich wprowadzenia.
Jeden z prezentowanych przypadków, dotyczy gospodarstwa rybnego hodującego karpie i inne ryby słodkowodne w okolicach Frydlandu (Prawdinsk). Właściciel gospodarstwa Jewgienij Smirnow, twierdzi, że w tej chwili logistyka dodaje „kolosalną cenę” do kosztów ryb. „Na przykład, kupuję mieszankę paszową dla ryb z Tweru. Jedna ciężarówka kosztuje 400 tysięcy rubli, a transport stamtąd do nas - 450-470 tysięcy rubli. Oznacza to, że staje się dwa razy droższy. Ale nie pytam dlaczego, bo wiem, że Białoruś pobiera tysiąc dolarów za tranzyt, i podobnie Litwa tysiąc euro. Tak więc u nas logistyka ma kolosalną cenę” - mówił Smirnow.
W innym przypadku wspominane są straty producentów mebli czy producentów konserw, także tłumaczone kwestiami logistyki. Dzisiaj z kolei pojawiła się informacja, że grupa firm „Produkty Pitania”, zajmująca się produkcją jaj zdołała utrzymać dostawy jaj lęgowych z UE. Informację tę potwierdziła prezes zarządu holdingu, Tatiana Łuniewa. Jednocześnie firma nie może transportować tych produktów drogą lądową przez Litwę, co zwiększa koszty logistyki. Nie wynika to jednak z przepisów sankcyjnych.
„Dochodzi do naruszenia przepisów weterynaryjnych. Z ich punktu widzenia to jajko jest żywym zwierzęciem, a według nas — to nie jest żywe zwierzę” - wyjaśniła Łuniewa. „Próbowaliśmy transportować z Turcji do Petersburga. Ale jajko ma określony termin ważności. Logistyka jest bardzo trudna” - powiedziała prezes. Jednocześnie zaznaczyła, że transport morski jest odpowiedni dla przewozu jaj lęgowych i firma korzystała z takiego sposobu dostawy.
Typowo rosyjski paradoks dotyczy faktu, że od 2018 roku firma posiada projekt stworzenia tzw. lęgowego stada rodzicielskiego, które wystarczyłoby do zaspokojenia potrzeb przedsiębiorstwa, ale „potrzebne są dość duże inwestycje, a ryzyka nadal istnieją, ponieważ stado lęgowe również trzeba wymieniać” - wyjaśniła. Przypomnijmy, że ceny jaj, nie tylko w rosyjskiej eksklawie, są wciąż na wysokim poziomie, natomiast w regionie co jakiś czas występuje ich niedobór w sklepach.