 
                Zdjęcie: Adriana Romanowa
31-10-2025 10:37
Jak poinformowały media lokalne, między Białorusią a obwodem królewieckim uruchomiono "nowy" szlak transportowy, który ma usprawnić dostawy towarów i ograniczyć zatory na granicach. Jak poinformował „Biełtamożsierwis”, ładunki będą przewożone okrężną trasą przez Petersburg, z wykorzystaniem transportu drogowego i kolejowego. Towary mają trafiać do magazynów w Mińsku, Homlu, Brześciu lub Grodnie, skąd zostaną przeładowane do wagonów i dalej przewiezione morską linią ro-ro. Cała podróż ma zajmować około dziesięciu dni.
Nowa organizacja przewozów ma rozwiązać problemy wynikające z ograniczeń w tranzycie przez Litwę. Jak skarżą się miejscowi przedsiębiorcy, Litwa zaostrzyła kontrole i zmniejszyła liczbę dostępnych szlaków transportowych, co wydłużyło czas odpraw. Jak wyjaśnił prezes Bałtyckiego Klubu Biznesu i właściciel firmy „Stalena” Siergiej Goz, mimo utrudnień ruch towarowy z Białorusi do obwodu królewieckiego i w przeciwnym kierunku wciąż trwa. I rzeczywiście, liczby ciężarówek przekraczające granicę, a podawane codziennie przez niektóre media lokalne, nie zmieniają się zbytnio i wciąż oscylują między 100 a 110. Według danych królewieckiej służby celnej, 30 października granicę regionu w kierunku Litwy i Polski przekroczyło sto ciężarówek i ponad trzysta samochodów osobowych.
Część kierowców korzysta z zezwoleń i przejeżdża przez Litwę, inni kierowani są przez Łotwę, gdzie obowiązują specjalne pozwolenia. Jednak wielu przewoźników nadal nie wie, jak postępować – część kierowców utknęła przed granicą w Miednikach. Goz nazwał te problemy „przejściowymi” i zaapelował, by rosyjscy dyplomaci w Wilnie spotkali się z kierowcami i pomogli im w rozwiązaniu trudnej sytuacji.
Tymczasem w samym Królewcu zwraca uwagę sytuacja na rynku nieruchomości. Deweloperzy wstrzymują się z budową nowych mieszkań z powodu stale rosnących cen. Jak poinformował Konstantin Borsijew, prezes Królewieckiego Cechu Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, w niektórych przypadkach ilość niesprzedanych mieszkań sięga nawet 70%. Ograniczanie liczby nowych budów ma utrzymać wysokie ceny i zapobiec nadpodaży, co tłumaczy się pośrednio kwestią kredytów. Jednak łatwo wywnioskować, że jest to głównie związane z obecną sytuacją logistyczną regionu i wciąż rosnącymi cenami materiałów budowlanych.