Zdjęcie: Adriana Romanowa
01-07-2025 10:42
Kolejne dość zaskakujące informacje opublikowały media lokalne eksklawy królewieckiej. Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu, opublikowano wiadomość, że prom „Antiej”, dotąd łączący Królewiec z Petersburgiem, został wycofany z eksploatacji. Tymczasem dzisiaj mamy do czynienia z dalszym ciągiem tej historii. Dla kontekstu dodajmy, że do chwili wycofania "Antieja" ruch kołowo-kolejowy obsługiwały łącznie pięć promów klasy ro-ro i nawet bez wskazówek władz lokalnych było widać, że to za mało - proces rezerwacji frachtu ostatnio trwał 2 miesiące. Dlatego pojawiła się zapowiedź zbudowania dwóch nowych promów, które mają pojawić się w 2028 roku. Co jednak nie jest pewną datą.
Tymczasem wicepremier rządu obwodu królewieckiego, Aleksandr Rolbinow, poinformował, że w 2025 roku nie należy oczekiwać powrotu promu „Antiej” na trasę. Jednostka zeszła z linii z powodów, które władze - i tutaj warto zawrócić na to uwagę - określają jako „obiektywne”: zakończył się przydział dotacji na transport morski, a statek został skierowany na planowy remont i prawdopodobnie opuści region. „Po komercyjnych stawkach, jakie oferują przewoźnicy, nasi przedsiębiorcy nie są zbyt aktywni. W rezultacie poziom załadunku jest niski i operatorzy ponoszą straty. Tu wszystko jest jasne” - skomentował Rolbinow. Jak bardzo wicepremier mija się z prawdą, to pokazują nie tylko naciągane statystyki, ale przede wszystkim żądania lokalnych przedsiębiorców.
Co więcej, media lokalne stwierdzają, że brak dostępnych promów może się pogłębić, ponieważ inne jednostki również czeka przestój techniczny. Rząd regionu spodziewa się, że z linii zniknie także kolejowy prom „Marszałek Rokossowski”, a do końca roku dostępne będą jedynie trzy duże jednostki tego typu. To zbiegło się z problemami w systemie rozliczeń dotacji. Choć oficjalne dane Ministerstwa Transportu i Rosmorreczfłotu wskazują na wykorzystanie jedynie 17,5% z przyznanych 4 miliardów rubli, lokalne władze twierdzą, że realne zużycie środków jest znacznie wyższe. „Fizycznie tych subwencji wybrano znacznie więcej, ale domysłów nie wpiszemy w dokumenty” - zaznaczył wicepremier.
Brak sprawozdawczości ze strony przewoźników uniemożliwia jednak wystąpienie o dodatkowe fundusze do rządu federalnego. „Bez szybkich raportów i przejrzystości w rozdziale dotacji możemy zostać bez finansowania” - ostrzegł Rolbinow. Problem ten został podniesiony także przez Feliksa Lapina, prezesa Królewieckiej Izby Handlowo-Przemysłowej, który zaznaczył: „Krzyczymy, że potrzeba nam 17 miliardów rubli (de facto żądania opiewały na 81 miliardów rubli - red.) , a dostaliśmy cztery. Mówimy, że to za mało, a oni odpowiadają: macie wybrane 17%. O czym my rozmawiamy?”.
W maju 2025 roku promy miały przetransportować łącznie 138,1 tys. ton ładunków, co oznacza wzrost o 8% względem kwietnia. Premier Rosji Michaił Miszustin, komentując sytuację, zaznaczył, że subwencje transportowe dla obwodu królewieckiego są „poważne” - 4 miliardy rubli miały pokryć transport miliona ton ładunków, co stanowi 20% wszystkich wewnętrznych dostaw do regionu. Tymczasem przypomnijmy, że w samej Rosji ostrzegano przed zbliżającą się recesją. I tutaj pojawia się ostrzeżenie, gdyż wywołany tą metodą kryzys transportowy, a w jego rezultacie odpowiedzialność za pogorszenie sytuacji ekonomicznej regionu, może zostać zrzucona propagandowo na Litwę i Polskę.