Zdjęcie: Pixabay
23-05-2024 08:36
Jak to ma miejsce od pewnego czasu, tzw. "kontrsankcje" reżimu Łukaszenki, uderzają przede wszystkim we własne społeczeństwo. Wczoraj media poinformowały o rozszerzeniu przez białoruski rząd listy zakazu importu szeregu produktów z tzw. "krajów nieprzyjaznych", a które były dotąd chętnie kupowane przez mieszkańców.
Jak wynika z treści artykułów mediów opozycyjnych, "kontrsankcje" oznaczają, że w białoruskich sklepach znikną produkty marek zachodnich chemii gospodarczej, kosmetyków oraz alkoholu. Bardzo popularne na Białorusi były wyroby polskich marek Ziaja, Eveline Сosmetics i Bielenda.
Zakazany został także import popularnych dezodorantów dla mężczyzn Old spice i Gillette, produkowane w fabrykach w Polsce . To samo dotyczy wielu znanych produktów do golenia – kremów, balsamów i pianek. Zakaz importu Białoruś dotyczy także detergentów produkowanych w fabrykach na Łotwie, Litwie, w Czechach i Estonii.
Jak przypuszczają media opozycyjne, mporterzy tych towarów zaczną sprowadzać te produkty z Niemiec, które choć znajdują się na liście krajów „nieprzyjaznych”, to można stamtąd sprowadzać kosmetyki i chemię gospodarczą. Ale w tym przypadku ich cena najprawdopodobniej będzie wyższa, ze względu na złożona logistykę, co powinno kosztować importerów więcej i w efekcie wpłynąć na cenę dla białoruskiego konsumenta. Najprawdopodobniej miejsce części produktów z Polski i innych krajów zachodnich, zajmą rosyjskie kosmetyki i chemia gospodarcza, gdzie nadal działa sporo przedsiębiorstw produkujących produkty światowych marek.