Zdjęcie: Nikola Mirkovic unsplash.com
05-04-2022 12:57
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Riigikogu, Marko Mihkelson, nie zamierza wydalić rosyjskiego ambasadora w Estonii. Zaproponował jednak Ministerstwu Spraw Zagranicznych zamknięcie konsulatów rosyjskich w Dorpacie (Tartu) i Narwie.
"Musimy najpierw zadać sobie pytanie, co chcemy osiągnąć takimi działaniami. Tak, jako krok symboliczny i jako akt, z pewnością wywołałby duży oddźwięk, ale czy zmieniłby zachowanie Rosji i jej działania militarne na Ukrainie? Trudno na to odpowiedzieć. - skomentował Mihkelson. Według Mihkelsona, w tej sprawie należałoby przeprowadzić konsultacje z sojusznikami. Zwrócił uwagę, że istnieje szereg kroków dyplomatycznych, które byłyby równie skuteczne.
"W obecnej sytuacji zalecam Ministerstwu Spraw Zagranicznych, aby poważnie rozważyło zamknięcie rosyjskich konsulatów w Estonii w celu zmniejszenia obecności dyplomatycznej Rosji" - powiedział Mihkelson. Według niego, prawdopodobnie oznaczałoby to również, że Estonia musiałaby zamknąć swoje konsulaty w Pskowie i Petersburgu.
Przeciwnego zdania jest były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, który wezwał do wydalenia ambasadora Rosji w Estonii, Władimira Lipajewa. Ilves zauważył w mediach społecznościowych, że ambasada rosyjska nazwała premier Kaję Kallas kłamcą za potępienie zbrodni wojennych popełnionych przez Rosję. "Jesteś gościem w moim kraju. Musisz odejść. Ambasada jest potrzebna obywatelom Rosji, a nie nam. A teraz odejdź" - napisał Ilves. Wyjazdu ambasadora domaga się również wysłanniczka Unii Europejskiej Marina Kaljurand, która decyzję Estonii o niewydalaniu ambasadora nazywa niezrozumiałą.