Zdjęcie: Lars Stormbom Flickr
11-03-2024 09:12
Estońscy socjaldemokraci proponują uzupełnienie półmiliardowej dziury w budżecie poprzez wprowadzenie podatku obronnego, który chcą nałożyć na lepiej sytuowane warstwy społeczeństwa. Z kolei politycy partii Reform argumentują, że nie wymaga to wprowadzenia nowego podatku - można podnieść podatek obrotowy lub podatek dochodowy, który płacą wszyscy obywatele.
Z drugiej strony opozycja krytykuje politykę fiskalną rządu i twierdzi, że doprowadziła ona gospodarkę kraju do agonii. "Sama obrona narodowa nie może być opodatkowana. W rzeczywistości, jeśli mówimy o takim podatku, powinien on być jak najszerszy i obejmować wszystkich obywateli. W takim przypadku możemy mówić tylko o dwóch podatkach: obrotowym i dochodowym", powiedział Erkki Keldo, przewodniczący klubu parlamentarnego Partii Reform. Läänemets zdecydowanie sprzeciwia się takiemu podejściu, ponieważ w tym przypadku najbardziej ucierpiałyby osoby o niskich dochodach.
Opozycja twierdzi, że nie popiera samego pomysłu wprowadzenia podatku obronnego, ponieważ jest to tylko pretekst do ściągnięcia pieniędzy od obywateli dla załatania dziury w budżecie. Problem powinien zostać rozwiązany poprzez zmiany strukturalne w polityce podatkowej.
"Partia Ojczyzna (Isamaa - czołowa obecnie partia opozycyjna - red.) stoi na stanowisku, że nasze społeczeństwo nie potrzebuje nowych podatków. Ten podatek na obronę publiczną to eufemizm, w żaden sposób nie pasuje do koalicji rządowej. W grudniu usłyszeliśmy od ministra finansów, że nie będzie takiego podatku, żeby podnieść wydatki na obronność o 1% PKB, a teraz ten pomysł wraca. Szczerze mówiąc, nadal nie rozumiemy polityki fiskalnej rządu, w której podejmowane są nowe zobowiązania. To pokazuje niestabilność, prawdziwą agonię gospodarki" - powiedział Urmas Reinsalu, przewodniczący partii Ojczyzna.
Pomysł wprowadzenia podatku na obronność nie został jednak odrzucony. Politycy koalicji podkreślają, że jeśli uda się go wprowadzić, to nie wcześniej niż w 2026 roku. Warto zauważyć, że podobna dyskusja trwa obecnie na Litwie.