Zdjęcie: mil.gov.ua
31-07-2023 15:00
Ponad sto lat temu Europą wstrząsnęła I wojna światowa, w której alianci - na czele z Wielką Brytanią, Francją, Rosją i ostatecznie Stanami Zjednoczonymi - stanęli przeciwko mocarstwom centralnym, dowodzonym przez cesarskie Niemcy i Austro-Węgry. Na zachodzie walki toczyły się wzdłuż 440-milowego frontu, który rozciągał się od kanału La Manche do granicy francusko-szwajcarskiej. Znaczna część tego frontu charakteryzowała się trwającym latami impasem operacyjnym. Wielokrotnie w trakcie wojny setki tysięcy żołnierzy wychodziło z okopów i szło na śmierć za kilka mil ziemi.
Dziś wielu komentatorów porównuje obecną wojnę rosyjsko-ukraińską do frontu zachodniego I wojny światowej. Zdjęcia satelitarne pokazują rozległe rosyjskie okopy wzdłuż 700-milowego frontu, z kilometrami min lądowych i fortyfikacji - wszystko to wydaje się nawiązywać do innej epoki. Podobnie jak szare obrazy sękatych drzew i kraterów błotnych powstałych w wyniku ostrzału artyleryjskiego, a także zdjęcia żołnierzy, przemoczonych i trzęsących się z zimna, stojących na straży w tych ponurych okopach, które przypominają sceny sprzed ponad wieku. Podchwytując tę historyczną analogię, obserwatorzy dochodzą do wniosku, że obecna ukraińska kontrofensywa jest skazana na porażkę, a wojna zmierza w kierunku nieuchronnego impasu.
Artykuł Raphaela S. Cohena and Gian Gentile na łamach RAND - link do całości w źródle