Zdjęcie: Wikipedia
01-03-2025 09:00
Główne media ukraińskie jeszcze wczoraj oraz w nocy ograniczyły się tylko do relacjonowania obecnej sytuacji po spotkaniu prezydenta Zełenskiego z prezydentem Trumpem. Jak wiadomo, planowana umowa ramowa między Ukrainą a USA dotycząca metali ziem rzadkich nie została podpisana, mimo że w Białym Domu wszystko było już gotowe na ceremonię. Decyzja o odwołaniu wynikała z medialnej kłótni między prezydentami Wołodymyrem Zełenskim i Donaldem Trumpem.
Zełenski, pytany o możliwość przeprosin, stwierdził: "Nie sądzę, że zrobiliśmy coś złego. Z całym szacunkiem dla demokracji i mediów, trzeba rozumieć stanowisko Ukrainy". Przyznał jednak, że sytuacja była niekorzystna i że wolałby, aby rozmowy toczyły się za zamkniętymi drzwiami. Podkreślił także wdzięczność wobec Amerykanów i Trumpa, choć zaznaczył, że "powinniśmy być po tej samej stronie".
Sytuacja może mieć poważne konsekwencje dla wsparcia wojskowego USA dla Ukrainy. Według źródeł w administracji Trumpa, rozważane jest wstrzymanie dostaw radarów, pojazdów, amunicji i rakiet wartych miliardy dolarów. Może to oznaczać poważne osłabienie ukraińskiej obronności w obliczu trwającej rosyjskiej agresji. Władze USA podejmują również decyzję o dalszym finansowaniu pomocy gospodarczej, w tym odbudowy zniszczonej infrastruktury. Dodatkowo, jak podało NBC, a za nią ukraińskie media, USAID wstrzymało finansowanie projektów odbudowy ukraińskiej infrastruktury energetycznej, co według ekspertów czyni Ukrainę bardziej podatną na kolejne rosyjskie ataki. Jeden z urzędników skomentował: "To sygnał dla Rosji, że nie dbamy o Ukrainę ani o nasze wcześniejsze inwestycje".
Po napiętym spotkaniu z Trumpem, Zełenski rozmawiał z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte. W wywiadzie dla Fox News prezydent Zełenski podkreślił, że Ukraina dąży do pokoju, ale negocjacje muszą odbywać się z pozycji siły i obejmować USA oraz Europę. Przyznał też, że spór z Trumpem jest szkodliwy dla obu stron, a Ukraina oczekuje, że Waszyngton będzie jednoznacznie po jej stronie. Zapytany, czy wróciłby teraz do Białego Domu, odparł: "Nie", choć żałuje, że do konfliktu doszło. Wyraził jednak szacunek dla Trumpa i Amerykanów, podkreślając, że pokój musi iść w parze z gwarancjami bezpieczeństwa. Podkreślił również, że stosunki między Ukrainą a USA nie ograniczają się do relacji między prezydentami, lecz obejmują szeroką współpracę polityczną, militarną i gospodarczą, której stawką jest stabilność regionu.
Aktualizacja godz. 10:55
Pierwsze komentarze dziennikarskie pojawiły się w głównych tytułach. Spotkanie prezydentów Ukrainy i USA w Białym Domu zakończyło się chaosem i ostrą wymianą oskarżeń. Kluczową rolę odegrał wiceprezydent JD Vance, którego interwencja doprowadziła do eskalacji napięcia. "Katastrofa. To słowo przyszło na myśl wielu, którzy obserwowali spotkanie Zełenskiego i Trumpa" – tak opisał wydarzenia Serhij Sydorenko na łamach "Europejskiej Prawdy". Po ostrej wymianie zdań Donald Trump odmówił dalszych negocjacji, a Wołodymyr Zełenski opuścił Biały Dom. Kluczowa umowa o zasobach naturalnych nie została podpisana. Mimo napięć nie doszło do całkowitego zerwania relacji. "W Białym Domu nie spieszą się z paleniem mostów" – zauważył autor. Pozycja Zełenskiego w sporze spotkała się ze wsparciem europejskich przywódców, którzy wezwali do zwiększenia pomocy dla Ukrainy. "Obecnie z pewnością można mówić tylko o tym, że okres niepewności, który rozpoczął się w ostatnich tygodniach z powodu działań nowej władzy USA, w ostatni dzień zimy radykalnie się zaostrzył. Wraz z nowymi zagrożeniami. Ukraina musi je przezwyciężać razem z europejskimi przyjaciółmi i partnerami. Ponieważ po 28 lutego nasz kraj po prostu nie ma innych opcji." - napisał Sydorenko .
Według "Kyiv Post", konfrontacja w Białym Domu przerodziła się w otwarty konflikt. "Spotkanie w Białym Domu... przerodziło się w głośną kłótnię," podaje gazeta, relacjonując wzajemne oskarżenia Trumpa, Vance’a i Zełenskiego. W artykule przeprowadzono sprawdzanie faktów wypowiedzi Trumpa na podstawie nagrania z konferencji prasowej.
Wszystko zaczęło się od pytania dziennikarza o zaufanie do Putina. Trump odpowiedział ostrożnie, ale jego słowa zostały źle odebrane przez Zełenskiego. Następnie Vance skrytykował poprzednią administrację USA i podkreślił znaczenie dyplomacji, co sprowokowało reakcję prezydenta Ukrainy. Jego emocjonalna postawa była zrozumiała – "emocjonalna reakcja ukraińskiego prezydenta była przewidywalna" – ale czy powinna była nastąpić? - zastanawia się Maksym Rozumny, doktor nauk politycznych na łamach "Unian".
Ekspert zauważa, że sytuacja niewiele się zmieniła. "Jeśli porównamy tę sytuację z tą, w której znajdowało się porozumienie przed wspólną konferencją prasową, zobaczymy, że praktycznie nic się nie zmieniło." Zełenski mógłby zmienić swoją postawę wobec Putina, co otworzyłoby drzwi do nowych negocjacji. Jednak w obecnym układzie politycznym Ukraina nie ma alternatywy poza dalszą współpracą z Europą. Zdaniem eksperta, kluczowym pytaniem pozostaje, czy Trump zdecyduje się na ograniczenie wsparcia dla Ukrainy, czy też pod wpływem presji międzynarodowej zmieni stanowisko. "Na ile to wszystko jest sprawiedliwe, każdy może ocenić sam," konkluduje Rozumny. W najbliższych tygodniach okaże się, czy USA będą gotowe do nowego etapu rozmów.