Zdjęcie: Pixabay
07-11-2022 09:05
Nadal trwają próby destabilizacji sytuacji politycznej w Mołdawii i jak dotąd, każdy weekend oznacza kolejną fale protestów i demonstracji, a czas ten równo podzieliły między siebie prorosyjskie partie: w sobotę demonstracje organizuje Partia Socjalistów (PSRM), a w niedzielę zwolennicy partii Șor.
W sobotę zwolennicy i przedstawiciele Partii Socjalistów (PSRM) przeprowadzili antyrządowe protesty 5 listopada w pięciu miastach Mołdawii, jednak nie organizując ich w stolicy. Zgodnie z komunikatem prasowym partii, uczestonicy sprzeciwiali się „polityce antyspołecznej i antypaństwowej” władz. Socjaliści poinformowali, że zamierzają kontynuować protesty „dla osiągnięcia głównego celu – przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych”.
Natomiast niedzielna demonstracja zwolenników partii Șor w Kiszyniowie przebiegała już w bardziej gorącej atmosferze. Według policji wzięło w niej udział 1700 osób, natomiast sama formacja twierdzi, że miało brać udział "dziesiątki tysięcy" demonstrantów. Według formacji policja rozstawiła posterunki na autostradach prowadzących do stolicy oraz zatrzymywała autobusy i minibusy z uczestnikami, których miało być "30 tysięcy". Według wstępnych danych policji, zatrzymano 40 osób.
Tak jak dotąd protestujący domagali się dymisji prezydent Sandu, rozwiązania parlamentu i przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Tymczasem jak powiedziała minister spraw wewnętrznych Anna Revenco, bezpieczeństwo wewnętrzne kraju zostanie poddane jeszcze cięższej próbie. Revenco powiedziała, że za protestami w Mołdawii stoją "zbiegli przestępcy" i Moskwa, a ich "celem jest destabilizacja Mołdawii i osłabienie kraju, aby użyć go jako karty przetargowej w negocjacjach z Europą".
A sytuacja jest szczególnie trudna, gdyż na fale protestów nakładają się problemy energetyczne. „Sytuacja jest bardzo trudna, ponieważ Mołdawia znajduje się teraz w poważnym kryzysie energetycznym – kraj jest całkowicie uzależniony od zewnętrznych źródeł gazu i energii elektrycznej. Myślę, że teraz Rumunia zaspokaja około 90% zapotrzebowania Mołdawii na energię elektryczną. Po rozpoczęciu ograniczenia dostaw energii do tego kraju, Rumunia zaczęła dostarczać Mołdawii niezbędną energię elektryczną” – powiedział szef rumuńskiego MSZ Bogdan Aurescu.
Dyplomata przypomniał też, że Rumunia dostarcza Mołdawii olej opałowy i drewno opałowe. „Pomagamy w dostawach oleju opałowego i drewna opałowego. Na wniosek Mołdawii rząd przeznaczył 130 tys. metrów sześciennych drewna opałowego. Wzywamy również społeczność międzynarodową do wsparcia Mołdawii” – dodał. Warto zauważyć, że ograniczenie dostaw rosyjskiego gazu i w efekcie wyłączenia naddniestrzańskiej elektrowni MoldGRES, z której korzystała Mołdawia, zbiegło się z wyłączeniem ukraińskiego eksportu energii spowodowanego rosyjskimi atakami rakietowymi wymierzonymi w infrastrukturę energetyczną.