Zdjęcie: Flickr
29-10-2022 08:55
Spotkanie polityków Mołdawii i Naddniestrza w formacie „1+1” trwało wczoraj około trzech godzin. Jednak stronom nie udało się dojść do wspólnego mianownika w kwestii energetycznej - poinformował wicepremier ds. reintegracji Mołdawii Oleg Serebrian po negocjacjach.
Według Serebriana spotkanie odbyło się w „spokojnej atmosferze”. „Jeśli chodzi o kwestię energii to Kiszyniów zaproponował poprawę współpracy w celu racjonalnego zużycia gazu i energii elektrycznej. Niestety, mimo że rozmowy przebiegały w spokojnej atmosferze, nie udało nam się dojść do wspólnego mianownika. Uzgodniliśmy, że eksperci ds. energii z obu brzegów Dniestru przeanalizują w najbliższych dniach pewne szczegóły techniczne i prawne, co przynajmniej częściowo rozwiąże ten problem – powiedział wicepremier ds. reintegracji. Poinformował też, że uzgodnił z przedstawicielem Naddniestrza Witalijem Ignatiewem przeprowadzenie nowej rundy negocjacji „w najbliższej przyszłości” w celu bardziej szczegółowego omówienia sytuacji w sektorze energetycznym.
Natomiast także wczoraj szef naddniestrzańskiego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego Siergiej Obolonik zaapelował do mołdawskiego ministra infrastruktury Andreia Spinu, by nie pogłębiał kryzysu surowców energetycznych, „zajmując niekonstruktywne stanowisko”. W ten sposób Obolonik skomentował słowa Spinu, że prawy brzeg może zmniejszyć dostawy gazu do Naddniestrza, jeśli naddniestrzańska elektrownia MoldGRES nie dostarczy wystarczającej ilości energii elektrycznej do prawego brzegu od 1 listopada.
Tymczasem Rosja nie zamierza zwalniać nacisku szantażu gazowego wobec Mołdawii. Gazprom potwierdził, że w listopadzie będzie dostarczał Mołdawii 5,7 mln metrów sześciennych dziennie, czyli o 60% mniej niż wymagana ilość. Jednocześnie cena zakupu gazu wyniesie 821,5 USD za tysiąc metrów sześciennych = poinformował szef Moldovagazu Wadim Czeban. Przypomnijmy, że w październiku Gazprom już raz ograniczył dostawy gazu do Mołdawii o 30%.
A obok kryzysu energetycznego Mołdawia zmaga się także z kryzysem zaopatrzenia w wodę.- władze mołdawskiej stolicy zostały zmuszone do ogłoszenia stanu wyjątkowego w zakresie zaopatrzenia w wodę i kanalizacji. „Ze względu na wzrost taryfy na energię elektryczną, wzrost kosztów operacyjnych ze względu na wzrost wskaźnika inflacji, na koniec tego roku Apă-Canal Chișinău (spółka wodno-kanalizacyjna) ma deficyt ponad 400 mln lei, a na 2023 r. deficyt wyniesie 700 milionów lei. […] Trudna sytuacja finansowa Apă-Canal Chișinău jest konsekwencją tego, że taryfa, która nie pokrywa nawet kosztów operacyjnych i zobowiązań operatora, jest jedną z najniższych w kraju. Z tego powodu konieczne jest podjęcie działań, znalezienie rozwiązań, które powstrzymają finansowy upadek firmy” – czytamy w oświadczeniu urzędu miasta Kiszyniów. Dzień wcześniej szefowa Apă-Canal Chișinău Irina Gutnik powiedziała, że ze względu na sytuację finansową firmy „istnieje duże ryzyko” wstrzymania dostaw wody w stolicy.