Zdjęcie: Pixabay
02-11-2023 10:07
Nie milkną echa decyzji władz Mołdawii o zaprzestaniu emisji sześciu kamałów telewizyjnych oraz zamknięciu dostępu do 30 portali prezentujących rosyjską propagandę. Szef Delegatury UE w Mołdawii Janis Mazeiks skomentował niedawną decyzję Mołdawii.
„Mogą istnieć pewne ograniczenia, które są konieczne w społeczeństwie demokratycznym” - powiedział Mazeiks. Zauważył jednak, że UE analizuje obecnie szczegóły tej decyzji i bada się to „jakie względy bezpieczeństwa narodowego stały za jej przyjęciem”. „Zatem podstawowy element jest dla nas taki sam. (...) Po pierwsze i najważniejsze, ważnym elementem demokracji jest wolność działania mediów. Jednocześnie mogą zostać nałożone pewne ograniczenia na ich działalność, niezbędne w społeczeństwie demokratycznym” – powiedział dyplomata.
W efekcie jeszcze tego samego dnia, Daniel Voda, doradca premiera Mołdawii podał informacje na temat przyczyn decyzji. Powodem wprowadzenia tymczasowego zakazu nadawania 6 kanałów telewizyjnych w Mołdawii były dowody wskazujące, że grupy zbiegłych z kraju Ilana Sora i byłego przywódcy Partii Demokratycznej Władimira Plahotniuca „wspólnie zaangażowały się w zatruwanie przestrzeni informacyjnej” i „rosyjską ingerencję” w sprawy wewnętrzne Mołdawii. „Agencje rządowe muszą chronić demokrację za pomocą konkretnych działań. (...) Kontynuujemy rozmowy na ten temat zarówno z naszymi partnerami wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi, aby szczegółowo wyjaśnić powody tej decyzji” – wyjaśnił Vodă.
Następnie na ten temat wypowiedziała się również prezydent Mołdawii Maia Sandu. Prezydent stwierdziła, że „te kanały telewizyjne były finansowane nielegalnie i zajmowały się propagandą i podziałem społeczeństwa”. Prezydent powiedział też, że krytyka Moskwy „wywołuje u mnie uśmiech”. „To zabawne, gdy Rosja, która zamyka wszystkie wolne media, uczy nas demokracji. Interesują nas opinie społeczności międzynarodowej i naszych obywateli. W międzynarodowych rankingach wolności prasy Mołdawia plasuje się wyżej niż Rosja, a nawet niektóre kraje Unii Europejskiej. Cenimy wolność słowa. Każdy obywatel od rana do wieczora może usłyszeć krytykę rządu. Niewątpliwie w Rosji tego nie ma. Nie uczymy się demokracji od Kremla” – stwierdziła Maia Sandu.
Stwierdziła także, że konieczne jest zwiększenie liczby programów w języku rosyjskim. „Musimy nad tym popracować, bo prawdę trzeba szerzyć nie tylko w języku rumuńskim, ale także po rosyjsku. Nielegalne finansowanie stanowi problem i będziemy z nim walczyć, czy to za pośrednictwem mediów, partii politycznych, czy kampanii wyborczych” – powiedziała prezydent Mołdawii.