Zdjęcie: Pixabay
27-07-2022 10:10
Przez Mołdawię od miesiąca przetacza się fala fałszywych alarmów bombowych, zakłócając funkcjonowanie instytucji, siejąc zaniepokojenie wśród ludzi i testując działanie sił bezpieczeństwa. To właśnie mają być cele tych ataków i może być częścią hybrydowej strategii destabilizacji kraju.
Tylko na początku miesiąca służby podległe mołdawskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych otrzymały ponad 50 zgłoszeń o podłożonych bombach w ponad stu instytucjach publicznych i budynkach w Kiszyniowie i na terenie całego kraju. Niektóre doniesienia dotarły do prasy. Były one napisane w języku rosyjskim. W jednym z nich do odpowiedzialności za "bomby" przyznała się "organizacja narodowo-socjalistyczna Himmler-Kult", w innym autor alarmu przedstawił się jako popularny tiktokowy bloger pochodzący z Mołdawii.
Na początku 2022 roku przez Mołdawię przetoczyła się już fala fałszywych doniesień o bombach. Autorem większości z nich, jak ustalili funkcjonariusze organów ścigania, był nastolatek z Gagauzji. Jednocześnie, według policji, „działalnością małoletniego kierowały z zagranicy osoby trzecie”.
Sprawę bada grupa robocza powołana w prokuraturze do walki z przestępczością zorganizowaną i sprawami specjalnymi. Oprócz prokuratorów w jej skład weszli pracownicy SIS i Państwowej Inspekcji Śledczej. Prokuratorzy uznali, że falę fałszywych alarmów należy wiązać z przyznaniem Mołdawii statusu kandydata do członkostwa w UE i wektorem polityki zagranicznej państwa. Prokuratorzy poinformowali, że w sprawie jest kilku podejrzanych. Według prokuratury ich działaniami kieruje grupa ludzi, których celem jest destabilizacja i eskalacja strachu w społeczeństwie.
W międzyczasie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaproponowało znaczne zaostrzenie kary za fałszywe doniesienia o podłożeniu bomb - grzywnę do 150 tysięcy lei lub do pięciu lat więzienia. W okolicznościach obciążających - popełnienie przestępstwa przez grupę osób lub organizację przestępczą - kara pozbawienia wolności może wynosić do 12 lat.