Zdjęcie: Wikipedia
05-12-2024 13:49
Zaostrza się sytuacja polityczna związana z mołdawskimi problemami energetycznymi. Dzisiaj premier Mołdawii Dorin Recean zażądał dymisji ministra energetyki Victora Parlicova, szefa Energocom Victora Benzariego i członka rady nadzorczej Moldovagaz Sergiu Tofilata.
Co istotne, premier domaga się także wprowadzenia stanu nadzwyczajnego w mołdawskiej energetyce od 16 grudnia. Przypomnijmy, że nie byłby to pierwszy taki stan wyjątkowy - wprowadzony poprzednio w okresie ostrego kryzysu energetycznego w 2022 roku, pozwolił na szybką akcję ówczesnego rządu celem zabezpieczenia dostaw gazu do kraju, dzięki zakupom interwencyjnym m.in. na rynku UE.
„Wystąpiliśmy o rezygnację ministra Parlicova, ponieważ odpowiadał za zarządzanie sektorem energetycznym i przyznał się do błędów, które doprowadziły nas do sytuacji kryzysowej. Energocom nie kupował gazu, gdy było to możliwe, ukrywając się za biurokratycznymi procedurami. W ten sposób nie zapewnili niezbędnych na okres zimowy po najkorzystniejszych cenach” – oświadczył Recean. Zarzucił Sergiu Tofilatowi, że choć nie miał uprawnień, „blokował” zakup gazu przez odpowiedzialne instytucje, gdy cena była najdogodniejsza.
Wczoraj rząd wprowadził rekompensaty dla ludności na podwyżki cen gazu. Przypomnijmy, że 3 grudnia w parlamencie odbyły się publiczne przesłuchania dotyczące sytuacji w sektorze energetycznym. Były one związane z podwyżką taryfy na gaz o 27,5% – z 13,13 leja do 16,74 leja (z VAT). Decyzję podjęto w obliczu wzrostu cen gazu na światowych rynkach oraz kontrowersji wokół faktu, że Mołdawia nie zakupiła wystarczających zapasów gazu latem, gdy ceny były niższe. Ministerstwo Energetyki, Moldovagaz i Energocom wzajemnie obarczały się odpowiedzialnością, twierdząc, że zrobiły wszystko, co było w ich kompetencjach. Jednak przesłuchania parlamentarne nie wskazały winnych ani odpowiedzialnych za kryzys.