Zdjęcie: Pixabay
06-03-2022 11:50
Wczoraj w naddniestrzańskich mediach społecznościowych zaczęły krążyć anonimowe wezwania do zorganizowania wiecu poparcia dla Rosji. Zaproponowano, aby wiec odbył się w Tyraspolu. Co ciekawe Naddniestrzańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nazwało organizatorów "prowokatorami", którzy w rzeczywistości nie mieszkają w Naddniestrzu i chcą zakłócić "spokojną sytuację" w regionie. Także wczoraj różne kanały Telegram zaczęły rozpowszechniać informacje, że rzekomo misje dyplomatyczne opuszczają Kiszyniów. Rząd mołdawski zaprzeczył tej informacji.
Niestety wczorajsza fala dezinformacji dotycząca sytuacji w Mołdawii objęła też polityków ukraińskich. Deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Ołeksij Gonczarenko napisał, że 9 marca może zostać wprowadzony w Mołdawii stan wojenny.Według Gonczarenko Sandu i najwyższe kierownictwo kraju mają informacje, że „Rosja przygotowuje się do rozpoczęcia agresywnej wojny z Mołdawią”. Administracja prezydent Mołdawii Mai Sandu całkowicie zdementowała tę informację. Później mołdawskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że „nie ma żadnych przesłanek, aby Mołdawia brała udział w działaniach wojennych lub była zagrożona”.
Do sytuacji Mołdawii odniósł się także prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Według prezydenta Rumunii nie ma obecnie zagrożenia militarnego ze strony Rosji dla Mołdawii. Powiedział to w odpowiedzi na pytanie, czy Rumunia ma plan, jeśli Mołdawia, w której mieszka milion obywateli Rumunii, stanie się kolejnym celem rosyjskich wojsk.
Warto przy tym zauważyć, że jak napisał Kamil Całus (OSW), Mołdawia już teraz przyjęła 170 tysięcy Ukraińców. "Większość ruszyła dalej, ale więcej niż 70 tysięcy zostało. To prawie 3% populacji kraju! Finanse publiczne mogą tego nie znieść" - zauważa analityk OSW. Z kolei w naszej ocenie sytuacja ta może stwarzać także wygodną okazję dla różnego typu operacji propagandowych i destabilizujących sytuację w tym kraju.