Zdjęcie: Pixabay
08-03-2024 10:30
Jak informuje "Kurier Wileński" litewscy rolnicy także odnotowują straty. „Nie jesteśmy pewni swego jutra. Mój ojciec przez całe życie, od początku litewskiej niepodległości, czekał, że nastąpią w rolnictwie zmiany na lepsze, ale nie doczekał. Tak wygląda, że my też nie doczekamy. Litewska gospodarka jest niszczona, a nasza władza nie jest zainteresowana w jej wspieraniu” - gorzko konkluduje Andrzej Szostak, rolnik z rejonu solecznickiego.
Ceny owsa sięgają zaledwie 150 euro za tonę, to jest bardzo mało. Jeżeli policzyć bardzo wysokie ceny nawozów, które kosztowały ponad tysiąc euro za tonę, i uwzględnić gorsze plony spowodowane suszą, to dzisiaj zamiast zysku liczymy, na ile jesteśmy w minusie - mówi Andrzej Szostak gospodarzący na 350 ha ziemi. Jak mówi, kalkulacja jest prosta: w jeden hektar ziemi trzeba zainwestować ok. 300 euro, zwrot za sprzedane zboże wynosi 280-300 euro. W tej arytmetyce nie są uwzględnione wydatki na paliwo, wynagrodzenie za pracę, dowiezienie zboża na elewator.
Ukraińska kukurydza jest sprzedawana po 70 euro za tonę, ukraińska pszenica - po 50 euro za tonę. Ponadto ukraiński rolnik ma czarnoziem, który nie wymaga sztucznych nawozów, zaś gleba rodzi 5-6 ton zboża z hektara. Czy w takich warunkach litewski rolnik wytrzyma konkurencję? - pyta Antoni Jundo, rolnik z rejonu święciańskiego.
Nawozy sztuczne bardzo zdrożały. Kupowaliśmy w ubiegłym roku saletrę w cenie powyżej tysiąca euro za tonę, choć niedawno płaciliśmy po 260-270 euro. Zdrożały też środki chemiczne. Tymczasem ceny zboża drastycznie spadły. Jeżeli wcześniej sprzedawaliśmy pszenicę po 300-330 euro, czasami ceny sięgały nawet 400 euro, to teraz nie chcą nam zapłacić nawet 200 euro. Pszenica kosztuje teraz 180 euro za tonę. Rzepak wcześniej kosztował 650-700 euro, teraz 360-380 euro. Pracowaliśmy przez cały rok, a w ogólnym bilansie wyszliśmy na zero - wskazuje. - Jeżeli rząd nie zajmie się losem rolników i nie zmieni polityki, czeka nas zagłada rolnictwa. Nie tylko Polacy i Litwini, cała Europa protestuje przeciwko takiej polityce Brukseli - podkreśla rolnik.
Nie wiadomo, ile ukraińskiego zboża trafia i osiada na Litwie. Tymczasem w litewskim sejmie powstała inicjatywa zakazu wwozu na Litwę zboża z Rosji, ponieważ zdaniem polityków największym problemem nie jest zboże ukraińskie, lecz rosyjskie. Przewodniczący Litewskiej Rady Rolniczej, Ignas Hofmanas, zauważa, że ceny na zboże są ustalane na giełdzie. Spadek cen zboża na giełdzie został spowodowany tym, że Rosjanie sprzedają na giełdzie dodatkowe ilości swego zboża. Są oni największym eksporterem zbóż, dlatego cena na rynku spadła - komentuje Ignas Hofmanas.