Zdjęcie: Jana Sznipelson unsplash.com
23-10-2023 08:25
Niezależny portal białoruski "Nasza Niwa" opublikował omówienia badań zespołu prof. Andreja Wardamackiego, białoruskiego socjologa, na temat tego, jak społeczeństwo białoruskie radzi sobie z rosyjską propagandą pod opresyjnymi rządami reżimu Łukaszenki.
I tak według badania około 80-85% respondentów na pytanie co myślą o możliwości wkroczenia wojsk białoruskich na terytorium Ukrainy odpowiedziało, że jest przeciwko. Jednak dalsze odpowiedzi, według analityków, przedstawiają pewien rozłam społeczny. Na przykład na pytanie „Co sądzisz o wykorzystaniu terytorium i infrastruktury wojskowej Białorusi do realizacji rosyjskich operacji wojskowych na Ukrainie?” większość nadal odpowiada „negatywnie” (ponad 60%), ale takich osób jest znacznie mniej niż tych, którzy sprzeciwiają się bezpośredniemu udziałowi Białorusi w wojnie.
Z kolei na pytanie o rozmieszczenie wojsk rosyjskich na Białorusi, około 40 proc. jest „za” i mniej więcej tyle samo – „przeciw”.Niemiecki socjolog Jacob Wallenstein wyjaśnia, że liczby te mogą mieć związek z nastrojami prorosyjskimi. Również przez propagandę część Białorusinów boi się ataku NATO. „Z wyników jasno wynika, że ludzie nie chcą, aby armia białoruska przystąpiła do wojny i nie uznają, że Białoruś de facto stała się już uczestnikiem wojny. Białorusini wyrażają chęć zachowania neutralności nawet w sprawach, w których jest to sprzeczne z rzeczywistością." - powiedział Wallenstein.
Ponad połowa respondentów badania stwierdziła, że nie chce widzieć Białorusi w żadnym sojuszu wojskowym. Ale Białoruś jest częścią OUBZ i z takich wyników logiczny jest wniosek, że połowa Białorusinów jest za opuszczeniem OUBZ. A tylko 30% stwierdziło, że zgadza się z przynależnością Białorusi do OUBZ. "Moim zdaniem liczba zwolenników Rosji na Białorusi jest mniej więcej taka sama” – sugeruje prof. Wardamacki.
Z kolei Jacob Wallenstein zgadza się, że Białorusini są odporni na propagandę i jako dowód wskazuje na dwa wskaźniki. Pierwszym z nich jest pytanie, kto jest winien wojnie: od lutego 2022 roku propaganda aktywnie stara się dyskredytować Ukrainę i Zachód, ale wskaźniki w tej kwestii niewiele się zmieniły - Rosja na pierwszym miejscu 25% i USA na drugim z 20% głosów badanych.
Druga sprawa to orientacja geopolityczna. „Wielu Białorusinów nie chciałoby wybierać opcji: najbliższa im idea to zachowanie neutralności. Ale jeśli nadal zadajesz to pytanie, to o ile w 2018 r. około 60% osób opowiadała się za Rosją, to w 2020 r. liczba ta spadła do 40%. Z kolei liczba głosów za wyborem europejskim rosła i jesienią 2020 roku za tą opcją opowiadało się już więcej Białorusinów niż za opcją rosyjską. Potem liczba ta spadła, być może z powodu rozczarowania: ludzie oczekiwali, że Unia Europejska wesprze protesty bardziej, niż faktycznie to zrobiła. Nastroje prorosyjskie zaczęły rosnąć, ale nie przekroczyły wskaźnika z 2018 roku, co świadczy o odporności Białorusinów na propagandę.
Oznacza to, że pomimo trzech lat ciągłej propagandy, zamknięcia wszystkich niezależnych mediów i zakazu pracy dziennikarzy na Białorusi utrzymują się nastroje prozachodnie” – powiedział prof. Wardamacki, dodając, że wzrost prorosyjskich orientacji geopolitycznych uległ zatrzymaniu. „Dochodzę do wniosku, że my, Europejczycy, musimy zwiększyć nasze inwestycje w komunikację z Białorusią, w pracę ze społeczeństwem białoruskim. Musimy mu pokazać, że traktujemy Białoruś poważnie i gdy nadejdzie taki moment, chcielibyśmy z Białorusią współpracować." - powiedział Jacob Wallenstein.