Zdjęcie: Pixabay
20-11-2023 10:29
Dyrektor generalny państwowej spółki energetycznej Eesti Energia Andrus Durejko powiedział, że decyzja o budowie nowych elektrowni wodorowych, pozostaje decyzją biznesową, a nie planem narzuconym przez rząd, podczas gdy nie ma prawie żadnych neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla alternatyw dla wodoru, jeśli chodzi o zarządzane moce wytwórcze.
Durejko powiedział, że to, co jest możliwe przy dzisiejszej technologii, to elektrownie hybrydowe, które wykorzystują 90 procent wodoru, który jest następnie mieszany z biometanem, metanem lub gazem ziemnym w turbinie. "Ale naszym ostatecznym celem jest posiadanie turbin zasilanych samym wodorem i wykorzystanie ciepła wytwarzanego w tym procesie w ciepłownictwie".
Mówiąc o mocy pierwszego nowego zakładu, szef Eesti Energia powiedział, że celem jest uzyskanie mocy 100 megawatów i mocy grzewczej 60 MW. "Ale w dłuższej perspektywie celujemy nieco wyżej. Chcemy mieć około 300 MW, co zapewniłoby nam wystarczającą kontrolowaną produkcję i zdolność do szybkiego generowania energii na rynek usług" - powiedział Durejko, dodając, że Eesti Energia planuje zbudować jedną elektrownię o mocy 100 MW, a następnie sprawdzić, czy zbuduje kolejne dwie, czy też zdecyduje się na jedną elektrownię o mocy 200 MW. "Wszystko sprowadzi się do rozwoju w ciągu najbliższych kilku lat".
Powiedział, że nowe zakłady zostaną zbudowane w zespole przemysłowym Baltic Power Plant w Narwie, a szacunkowy koszt pojedynczego zakładu wynosi około 125 milionów euro, podczas gdy ostateczna cena zależy od wielu różnych szczegółów. Eesti Energia planuje rozpocząć wykorzystywanie zielonego wodoru, który ma nadzieję produkować po konkurencyjnych cenach do 2027-2030 roku. Jeśli chodzi o cenę energii wodorowej, Durejko powiedział, że będzie ona zdecydowanie tańsza niż wytwarzanie energii z łupków bitumicznych, podając przybliżone szacunki na poziomie 50-100 euro za megawatogodzinę.