Zdjęcie: Per Karlsson Flickr
30-09-2022 08:32
Wciąż niewyjaśniony w Estonii status jednostki FSRU, która płynie z Argentyny, sprzyja dyskusji na temat dalszego postępowania w tej sprawie. Niewątpliwie powodem całego zamieszania jest zapis umowy fińsko-estońskiej, który mówi, że statek zostanie zacumowany przy tym nabrzeżu (fińskie Inkoo lub estońskie w Paldiski), które zostanie ukończone jako pierwsze.
Tymczasem o ile jeszcze tydzień temu kwestia ta nie budziła większych emocji, to już okoliczności sabotażu, dokonanego na rurociągach Nord Stream, zmieniła estońskie postrzeganie bezpieczeństwa przesyłu gazu. Władze dały sobie sprawę z faktu, że rurociąg łączący Finlandię z Estonią może także zostać zniszczony w podobny sposób.
Zapewne z tej perspektywy głos zabrała w sprawie FSRU estońska minister gospodarki i infrastruktury Riina Sikkut. "Chociaż pływający terminal do regazyfikacji LNG jest obecnie w drodze, nie wiadomo jeszcze, czy będzie on zacumowany w Finlandii czy w Estonii, w tej sytuacji Estonia powinna wydzierżawić własny gazowiec LNG, który byłby zacumowany w terminalu Paldiski". - powiedziała minister.
Według Sikkut, stale zmieniająca się sytuacja bezpieczeństwa oznacza, że należy opracować plany zapewniające bezpieczeństwo dostaw i uważa, że Estonia potrzebuje własnego terminalu LNG z własnym FSRU. Według Sikkut, terminal pływający miałby być wynajęty na tę zimę. Ain Hanschmidt, prezes zarządu spółki Infortar, właściciela Eesti Gaas, powiedział, że sektor prywatny pracuje nad tym, by statek trafił do Estonii. Fiński operator sieci Gasgrid Finland i amerykańska firma Excelerate Energy podpisały w maju umowę na dzierżawę terminalu pływającego LNG na dziesięć lat. Finowie płacą 460 mln euro za dziesięcioletni wynajem, co dałoby 46 mln euro rocznie. Według Sikkut należy szacować, że wynajem jednostki dla Estonii wyniósłby mniej więcej tyle samo.