Zdjęcie: Newsmaker.md
24-10-2024 09:11
W mołdawskich mediach wciąż toczy się dyskusja na temat zaskoczenia wynikami mołdawskiego referendum dotyczącego integracji z UE i wpisaniem jej do Konstytucji kraju. Media próbują dociec przyczyn tak wielkiej różnicy między wynikami, a wcześniejszymi prognozami opartymi na badaniach opinii publicznej.
„Wszyscy poczuliśmy ten zimny prysznic. Wszystkie sondaże, które widzieliśmy przed referendum, dawały optymistyczne prognozy. To prawda, że liczba niezdecydowanych była dość wysoka. Zarówno ja, jak i moi koledzy przyznajemy, że nie doceniliśmy ryzyka. Daliśmy się zwieść sondażom, które przewidywały ponad 50% głosów za integracją. To był nasz błąd. Nie doceniliśmy naszego przeciwnika i nie mówię tu tylko o tej grupie przestępczej [kierowanej przez przebywającego w Moskwie Ilana Șora - red.], ponieważ działa ona na terytorium innego państwa i dysponuje zasobami, których nie doceniliśmy. Mówię o Rosji, z jej ogromnymi zasobami medialnymi, finansowymi i logistycznymi. Federacja Rosyjska zastosowała cały swój arsenał propagandy i ingerencji w proces demokratyczny w Mołdawii. Lekcja musi zostać wyciągnięta, wyciągnęliśmy wnioski” - powiedział Igor Grosu, przewodniczący Parlamentu. Dodał, że po wyborach władze będą musiały "zdjąć białe rękawiczki związane z reformą wymiaru sprawiedliwości".
Z kolei ośrodki socjologiczne podają powody błędów prognoz, wśród których wymienia się określone kryteria doboru respondentów, aby zapewnić dopasowanie próby do struktury populacji kraju, które nie działa w referendum. Kolejne powody to czynnik głosowania na kandydatów oraz czynnik skłonności badanych do głosowania przeciw. Według ośrodka BOM, jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że w trakcie kampanii wyborczej wiele osób zmieniło zdanie i zdecydowało się zagłosować na „nie”, choć na początku kampanii myślało inaczej.
Istnieje inne wyjaśnienie, którego trzymają się władze - przekupywanie wyborców przez grupę Ilana Șora. Jednak według socjologów część przejścia głosów z „tak” na „nie” można przypisać kupowaniu głosów, przy ok. 60 tysiącach oddanych głosów.
Z kolei socjolog CBS-Research, Vasile Cantargi, który wykonał badanie Watchdog.MD, po ogłoszeniu wyników referendum, także próbował wyjaśnić, dlaczego są one dalekie od wyników sondażu. „Wydaje się, że wszyscy wiemy i akceptujemy zjawisko kupowania głosów przez Șora. Zobaczmy, na ile rozumiemy powagę tej sytuacji. Policja podała, że kupiono około 130 tysięcy głosów, a Maia Sandu około 300 tysięcy. Osobiście szacuję liczbę wyborców zaangażowanych w ten program na około 250 tysięcy” – napisał na portalu społecznościowym.
Według Cantargi, po odjęciu od wyników referendum głosów 130 tysięcy wyborców, którzy prawdopodobnie zostali przekupieni przez Șora, okazuje się, że 55,2 procent głosujących poparło włączenie integracji europejskiej do konstytucji. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku wyborów prezydenckich. „Wynik Mai Sandu wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie 250 tys. głosów kupionych przez Șora, a wybory zakończyłyby się już w pierwszej turze” - uważa Cantargi.