Zdjęcie: Pixabay
01-12-2025 09:46
W niedzielny wieczór wileński port lotniczy ponownie ograniczył swoją działalność po wykryciu w przestrzeni powietrznej obiektów przypominających balony. Ruch lotniczy wstrzymano po godzinie 18:00, a pierwotny plan wznowienia operacji o 21:00 szybko zmieniono – ograniczenia przedłużono do 23:00.
Ostatnie dni przyniosły wyjątkowo intensywny napływ balonów z Białorusi, które wykorzystywane są do przemytu. W piątek późnym wieczorem z tego powodu czasowo zamknięto lotnisko w Wilnie, a jego pracę wznowiono dopiero następnego dnia. Szef Narodowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Vilmantas Vitkauskas, określił działania Mińska jako „szczyt cynizmu”, podkreślając, że od piątkowego wieczora do wczesnego rana odnotowano ponad 60 przypadków wypuszczenia balonów, często kierowanych w rejony niebezpieczne dla lotnictwa.
Vitkauskas zwrócił uwagę, że regularność i trasa lotu balonów wskazują na celowe działanie, a część obiektów zbliżała się do strefy kontrolowanej przez port w Wilnie. W kilku powiatach funkcjonariusze policji, straży granicznej, służby celnej i żandarmerii wojskowej przeprowadzili nocne kontrole, sprawdzając ponad 700 pojazdów i kilkaset osób. Znaleziono również cztery balony z łącznie trzema tysiącami paczek papierosów.
Prezydencki doradca Ridas Jasulionis poinformował, że możliwe środki odpowiedzi na trwającą operację hybrydową zostaną omówione na najbliższym posiedzeniu Rady Obrony Państwa. Tymczasem skala zjawiska wciąż rośnie – litewscy strażnicy graniczni tylko w tym roku przechwycili około 600 balonów z przemytem. Choć urządzenia te służą zwykle do obserwacji meteorologicznych i mogą wznieść się nawet na 15 kilometrów, grupy przestępcze podwieszają do nich paczki z papierosami oraz nadajniki GPS wyposażone w karty SIM. Po wylądowaniu moduł uruchamia się na kilka sekund, przesyłając przestępcom dokładne współrzędne, co utrudnia służbom przejęcie ładunku.
Z ustaleń litewskich mediów wynika, że sygnały tych urządzeń korzystają z kart SIM sieci komórkowych Litwy, Polski i Łotwy, a same karty często trafiają na Białoruś za pośrednictwem lokalnych grup przestępczych. Mimo wprowadzonego na Litwie obowiązku rejestrowania kart przedpłaconych, ich zakup i dalsza odsprzedaż pozostają poza kontrolą, a w sąsiednich państwach nadal są dostępne bez rejestracji.
Rzeczywista liczba balonów przekraczających granicę pozostaje nieznana. Według nieoficjalnych szacunków może być wielokrotnie większa od tej zarejestrowanej, ponieważ obiekty poruszają się na dużej wysokości, nie emitują dźwięku i są trudne do wykrycia radarowo. Litewskie wojsko, odpowiedzialne za nadzór nad przestrzenią powietrzną, nie komentuje szczegółów, wskazując na ograniczony dostęp do danych. Służby graniczne zaznaczają jedynie, że część balonów potrafi wrócić nad Białoruś lub dryfować w kierunku Polski, a o każdym wykrytym przypadku natychmiast informowane są siły zbrojne.