Zdjęcie: MON Łotwy
03-08-2023 10:56
Dawno nie widziany w przestrzeni publicznej po powyborczej zmianie rządu, były minister obrony Łotwy Artis Pabriks, dokonał ostatnio oceny sytuacji związanej z obecnością na Białorusi rosyjskich najemników Grupy Wagnera. Według niego napięcia na granicach Białorusi i krajów NATO mają tendencję wzrostową, ale nie należy obawiać się prowokacji.
Były minister uważa również, że wlot dwóch białoruskich śmigłowców w polską przestrzeń powietrzną był celowy, ponieważ niska pozycja lotu utrudnia szybką identyfikację samolotu. W ten sposób testowano radary i reakcję polityczną. "Nie możemy wykluczyć, że coś podobnego może się wydarzyć na granicy z Łotwą. Nie możemy wykluczyć ryzyka, że migranci mogą być przemycani w ten sposób i że Grupa Wagnera może pomóc imigrantom przedostać się przez granicę. Nie mam tu na myśli żadnych wyraźnych działań bojowych, ale powinniśmy być przygotowani na prowokacje, zwłaszcza gdy zbliża się jesień" - podkreślił Pabriks.
"Jeśli ta broń jest odbezpieczona, to w pewnym momencie musi wystrzelić. Nie będzie tak, że "wagnerowcy" będą siedzieć w namiotach, palić papierosy i nic nie robić" - ocenił Pabriks. Były minister zgodził się z analitykami, że napięcia mogą wzrosnąć we wrześniu. "Chociaż wielu wspomina o przesmyku suwalskim lub granicy litewsko-białoruskiej jako miejscu prowokacji, ponieważ Wilno jest w pobliżu, druga strona również to rozumie, więc dlaczego nagle nie przeprowadzić pewnych działań w pobliżu granicy łotewsko-białoruskiej?" retorycznie uzasadnił były minister.
Warto zauważyć, że w tym tygodniu szef łotewskiej służby granicznej Guntis Pujats, poinformował że rozpoczęło się przygotowywanie specjalnej jednostki granicznej. To odpowiedź Łotwy na przybycie na Białoruś oddziału najemników "Wagnera" i doniesienie, że kilka białoruskich śmigłowców przekroczyło granicę z Polską.