Zdjęcie: Pixabay
05-10-2022 14:00
Eksplozje, które w zeszły poniedziałek dotknęły rurociągi Nord Stream 1 i 2, wysadziły w powietrze to, co pozostało z pięciu dekad niemieckiej polityki energetycznej. 6 września szwedzcy sejsmolodzy zgłosili kilka podwodnych eksplozji u wybrzeży Danii. Minuty później monitoring rurociągów w Niemczech odnotował 94-procentowy spadek ciśnienia w gazociągu Nord Stream 2.
Obecnie istnieją cztery poważne wycieki w kontrowersyjnych rurociągach Gazpromu, które kiedyś bezpośrednio dostarczały rosyjski gaz ziemny do niemieckich konsumentów. Podczas gdy okoliczności eksplozji są nadal niejasne, duńscy i polscy przywódcy stwierdzili, że prawdopodobną przyczyną jest sabotaż, podczas gdy ukraiński polityk uznał eksplozję za "atak terrorystyczny zaplanowany przez Rosję".
W kontekście trwającej wojny Rosji na Ukrainie, eksplozje te sygnalizują krytyczny punkt zwrotny w stosunkach euro-rosyjskich i globalnych przepływach energii. W istocie oznaczają one definitywny koniec mostu gazowego, który łączył losy Europy i Rosji od lat 60. XX wieku. Gwałtowny upadek Nord Stream zmusza Brukselę i Moskwę do podążania w przeciwnych kierunkach: Europa będzie teraz przyspieszać swoją czystą transformację energetyczną i szukać bliższych więzi energetycznych ze Stanami Zjednoczonymi, podczas gdy Moskwa jest teraz stacją benzynową Chin. Taka sytuacja nie jest idealna dla żadnej ze stron. W najbliższych latach zmniejszy się zarówno konkurencyjność Europy, jak i rola Rosji na globalnej scenie.
Komentarz Emily Holland na łamach War on the Rocks - link do całości w źródle