geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Czas Wschodni via X

Mem roku, czyli memento

Michał Mistewicz

22-10-2024 09:30


"Ten okres, czyli między rokiem 1700 a 1721, kiedy trwała Wielka Wojna Północna i na końcu tej wojny powstała nazwa państwa Imperium Rosyjskie, z woli cara Piotra I, w ciągu tych 21 lat zwycięskiej wojny ze Szwecją, uprzedmiotawia Rzeczpospolitą. Polska od tego czasu, jest w cieniu Rosji. Nie jako rywalka, tylko po prostu jako dependencja, jako kraj zależny od Rosji. A jak wiadomo ten okres, nie kończy się na czasach panowania Piotra I, ale borykamy się z jego spuścizną po dzień dzisiejszy. To właśnie kwestia dominacji Rosji nad Europą Wschodnią, rozstrzyga się w tych miesiącach w czasie wojny Rosji przeciwko Ukrainie, wspieranej między innymi mocno przez Polskę. Ta kwestia wciąż wywodzi się z obawy naszej, powracającej i ugruntowywanej przez wieki, że Rosja chce panować nie tylko nad Kijowem, ale że raz opanowawszy Kijów robi to car Piotr: instaluje swoje wpływy, dominację, a w końcu tej dominacji, nad Warszawą, nad Polską, przychodzi pomysł rozbioru, likwidacji państwowości Polski. " - mówił niemal dwa lata temu prof. Andrzej Nowak.

Omawiany powyżej okres jest bardzo słabo, o ile w ogóle, poruszany w programie szkolnym polskiej edukacji. Po roku 1696 pojawiają się daty 1698, 1721, 1733, 1764, 1768 i naraz zaskoczenie, rzekoma pierwsza odsłona dramatu: 1772 rok. Rzadko wspomina się faktyczne znaczenie roku 1717. Dopiero na studiach, można zagłębić się bliżej w sens tego co się wówczas stało, o czym Kościuszko pisał "nie wiedzieć jak się dzieje i kto rządzi. Król nie wie, jak Moskwa postąpi". Tymczasem pomiędzy 1700 a 1795 rokiem urodziły się, żyły i umierały cztery pokolenia Polaków. Cztery pokolenia, od dziada do prawnuka, przyzwyczajane do rosnącego wpływu cara z Moskwy i cichnącego głosu króla. Do władzy rosyjskich ambasadorów w Warszawie, do wywózki Polaków na Syberię z terenów Rzeczypospolitej. Proces wiekowy. Czy potrafimy dzisiaj myśleć w kategoriach dłuższych niż cztery lata?

Miniony tydzień przyniósł "mem roku": zdjęcie "Wielkiej Czwórki" czyli przywódców Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i USA w czasie rozmów o Ukrainie. Pokusiliśmy się o własną wariację tego mema i na widocznej na zdjęciu ścianie "powiesiliśmy" znany kiedyś miedzioryt Jeana-Michela Moreau'a, satyrę I rozbioru Polski "Kołacz królewski". I zanim rozlegną się słowa oburzenia, dodam, że równie dobrze, można tam było zawiesić zdjęcie Wielkiej Trójki z II wojny światowej, a sens, w mojej ocenie, byłby podobny.

To zdjęcie, równie dobrze bez przeróbek, niech będzie zimnym prysznicem dla nas wszystkich. Dla Polaków i Ukraińców, podzielonych murem wzajemnych pretensji, krzywd, animozji w handlu rolnym, niewdzięcznością, błędną polityką, czyli wszystkiego co uda się wrzucić do tego wrzącego gara, pod którym ogień nie gaśnie od kilkuset lat. Gdzie drwa dorzucane są przez tych, którzy nie pozwolą nam wszystkim wybić się na suwerenność. Nikt, nawet sojusznik zza oceanu, nam tego nie da. Wspominałem wielokrotnie o znaczeniu krótkoterminowych zysków, proszę więc nie być  zaskoczonym, że teraz będziemy zbierać jego długoterminowe, i to bardzo gorzkie owoce. Czy ktoś w ostatnich dniach jeszcze wspominał o "planie Zwycięstwa" Zełenskiego? Za chwilę wrócę do tego wątku.

Takim samym zimnym prysznicem okazały się wybory i referendum europejskie w Mołdawii. Nie będę już powtarzał naszych relacji z tych wyborów, czy analiz ekspertów na ten temat. Dodam tylko od siebie trzy spostrzeżenia z punktu widzenia "placu". Jakkolwiek na to nie patrzeć, wyniki referendum uratowali tylko emigranci głosujący poza granicami Mołdawii. Niestety - taka zresztą będzie narracja Rosji - Mołdawianie w kraju, nie chcą wejścia do UE. Tylko w ośmiu regionach Mołdawii odnotowano poparcie dla integracji. Nieważne, czy moskwicin przekupił 150 czy 300 tysięcy wyborców, bo jeżeli aż taka liczba mieszkańców rzeczywiście decyduje się sprzedać swój głos, to istnieje ku temu jakiś, zapewne niejeden, powód. Błędy władzy to podatność na wpływ innych graczy.

Uwaga druga: prezydent Sandu w swoim rodzinnym regionie Fălești, zajęła dopiero trzecie miejsce. Niby szczegół, ale jednak gdy doda się do innych, buduje pewien obraz całości. W świetle powyższego wyniku referendum, Maia Sandu pozostaje jedyną, wyraźną gwarantką utrzymania zachodniego kursu kraju. I trzeci problem, którego oczywiście należało się spodziewać, czyli 95% sprzeciw Gagauzji. Daje to znów potwierdzenie długoterminowej pożywki, tym razem w postaci konkretnego regionu, dla wrogich działań Kremla. Nieco jaśniejszym wsparciem jest przy tym 25% procentowe poparcie dla integracji, mieszkańców Naddniestrza, którzy skorzystali z możliwości głosowania.

W rezultacie widać, że bitwa o Mołdawię wciąż trwa. Nawet jeżeli Maia Sandu wygra w II turze, jeżeli zostaną przegrane przez prozachodnią PAS przyszłoroczne, lipcowe wybory parlamentarne, to może oznaczać powrót do poprzedniego okresu zawirowań politycznych. Oby wnioski z tego co się stało, władze w Kiszyniowie wyciągnęły jak najszybciej.

Powróćmy do rodzimego szoku geopolitycznego. "Alienacja naszego regionu i próby ustawienia planszy bez konsultacji, skończą się dużym oporem. Coraz częściej obserwujemy bowiem nie konstruktywizm w polityce zagranicznej, a wymuszanie decyzji poprzez fakty dokonane. Sytuacja z kryzysem migracyjnym, czy niesławnym blokowaniem granicy z Ukrainą jest tego najlepszym dowodem. Ignorowanie potrzeb CEE będzie te tendencje jedynie wzmacniać. (...) To wydarzenie powinno posłużyć naszemu regionowi (łącznie ze Skandynawią) za punkt do większej konsolidacji wysiłków i polityki." - konkluduje Filip Dąb-Mirowski.

Słowa oburzenia mieszają się z nawoływaniem do opamiętania, i znalezienia "swojego miejsca, jako państwa średniego". Z obywatelskiego punktu widzenia zauważę, że tak, jak w wielu tematach, np: bezpieczeństwa i ochrony ludności, z tą kwestią również siedzimy na płocie. Jednym okiem spoglądamy "na państwo średnie", wybijając przy tym orlim pazurem takt "Gaude Mater Polonia". Tak się nie da. Twarde realia są takie, że Polski, całej Rzeczypospolitej, nie ma przy stole od 1700 roku. Jesteśmy tylko na nim jako kawałek, europejskiego obecnie, kołacza. Razem z Ukrainą, Litwą, Łotwą, Estonią, tym bardziej z emigracyjną, wolną Białorusią Swiatłany Cichanouskiej. Wojny o Ukrainę i Mołdawię trwają. W związku z tym, fakt zablokowania przez kanclerza Niemiec polskiej obecności przy stole, również nie może dziwić. Napiszę to jeszcze inaczej: zdziwiłbym się, gdyby Scholz postąpił inaczej. Aby utrzymać się przy stole należy na to zapracować, do czego wrócę.

Plan Zwycięstwa. "Konstrukcja planu i dodatkowe wypowiedzi Zełenskiego na temat nastrojów odebrane zostaną na Zachodzie, w kategoriach desperacji ukraińskiego przywództwa co niestety wzmocni te siły, głównie w Berlinie, które opowiadają się za natychmiastowym rozpoczęciem rozmów z Putinem nawet za cenę przyjęcia trudnych warunków Moskali. Jeśli bowiem Ukraina jest zdesperowana i jedyną szansę na zakończenie wojny na akceptowalnych warunkach upatruje we wciągnięciu do konfliktu Zachodu, to załamanie się obrony może być bliższe, niż to się ocenia i dlatego trzeba możliwie szybko zakończyć konflikt, bo za kilka miesięcy może być tylko gorzej. Tak mniej więcej może wyglądać argumentacja zwolenników rozpoczęcia już teraz negocjacji z Putinem i otwarcie trzeba przyznać, że plan Zełenskiego wzmacnia ich argumentację." - zauważa Marek Budzisz. Wspominam o tym temacie tylko jako rodzaju ciekawostki, gdyż tego planu, de facto już nie ma w dyskusji, co zresztą sugerowały litewskie media.

I w tym zamieszaniu pojawiają się dwa kolejne fakty. „Rosja stanowi stałe zagrożenie dla sojuszu i bezpieczeństwa w całej Europie, ponieważ Moskwa coraz częściej gra z takimi graczami, jak Chiny czy Korea Północna. Jest to więc problem globalny, zupełnie nowa dynamika. Zagrożenie jest bardzo poważne ” – powiedział gen. Christopher Cavoli, dowódca sił NATO w Europie. „Po zakończeniu wojny na Ukrainie, bez względu na to, jak to będzie wyglądać, rosyjskie siły zbrojne będą silniejsze niż dzisiaj. Te siły zbrojne będą stacjonować na granicy z naszym sojuszem. Dowodzą nimi ci sami ludzie, którzy już teraz uważają nas za przeciwników, a później będą bardzo niezadowoleni z tego, jak przebiegła wojna. W związku z tym będziemy mieli przeciwnika, który będzie dysponował rzeczywistymi umiejętnościami, masą i jasnymi intencjami" - powiedział generał.

"Musimy stale mieć świadomość intencji Putina. Rosyjska gospodarka wojenna jest w pełnym rozkwicie. Putin przygotowuje rosyjskie społeczeństwo na długotrwały konflikt. Reorganizuje rosyjskie okręgi wojskowe i sprzyja szerokiemu rozbudowaniu sił lądowych. Nie mamy więc nieskończonego czasu na przekształcenie" – powiedział gen. Carsten Breuer, Generalny Inspektor Bundeswehry.

"Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę europejskie kraje NATO zaczęły przygotowywać się na scenariusz wojny z Moskwą. Czyli, jak to określił były brytyjski sekretarz obrony Grant Shapps, koncentrują się na przejściu ze stanu „powojennego” do „przedwojennego”. Eksperci obawiają się jednak, że z powodu systematycznego zmniejszania liczby żołnierzy i redukcji arsenału, a także błędnych obliczeń logistycznych i operacyjnych, poziom gotowości bojowej NATO dramatycznie spadł w ostatnich dziesięcioleciach. Oznacza to, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby kraje europejskie były w stanie odeprzeć potencjalną inwazję armii rosyjskiej bez wsparcia USA." - zauważa Grzegorz Kuczyński.

Wielka Brytania powraca zatem do prastarych metod, ćwiczonych zwłaszcza od wojen napoleońskich: systemu doraźnych sojuszy. Tak więc Wielka Brytania i Niemcy planują w przyszłym tygodniu podpisać pakt obronny, który pozwoli na zacieśnienie współpracy w sferze wojskowej.

Umowa pozwoli brytyjskim i niemieckim siłom zbrojnym na przeprowadzanie wspólnych ćwiczeń wojskowych na wschodniej granicy NATO z Rosją, najprawdopodobniej w Estonii i na Litwie. Pozwoli również obu krajom na wspólny zakup większej ilości broni i doprowadzi do ściślejszej współpracy w zakresie rozwoju i produkcji broni nowej generacji. Brytyjski sekretarz obrony John Healey ma nadzieję, że umowa wzmocni przemysł obronny jego kraju i Niemiec w czasie, gdy „Zachód desperacko pragnie zwiększyć produkcję i uzupełnić swoje zapasy po przekazaniu Ukrainie broni wartej dziesiątki miliardów funtów”.” - donosi The Times. Wielka Brytania ogłosiła również, że będzie współpracować z Niemcami, Francją, Polską i Włochami „w celu opracowania nowej generacji zachodnich pocisków dalekiego zasięgu, aby zapewnić NATO nowy środek odstraszający przed rosyjską agresją”.

Jakaś recepta na rodzimy kac po lekcji historii na żywo? Cieszyłbym się jako obywatel, gdyby Jacek Siewiera, szef BBN, miał rzeczywiście rację. "Przez 30 lat w polską glebę głęboko wgryzł się podział. Polska postkomunistyczna i antykomunistyczna, „A” i „B”, aż w końcu „liberalna” i „solidarna”.W kolejnym ćwierćwieczu ten podział będzie zupełnie inny: to Polska „AMBICJI” i „stagnacji”. On przebiega w poprzek partii." - napisał szef BBN. Takie postrzeganie podziału, dowodziłoby odradzania się świadomości państwowej i swojego w nim miejsca. Ale jest coś jeszcze. Budując siłę od edukacji szkolnej, od wsparcia nauki vide ostatnie przypadki polskiej AI, czy szkunera PAN "Oceania".I jakże trudno to brzmi, nie zapominać o społeczeństwie. Koniec końców chodzi o jedno.

"Naród żądający niepodległości potrzeba koniecznie, aby ufał w swoje siły. Jeżeli nie ma tego czucia, jeżeli do utrzymania bytu swego nie idzie przez własne usiłowania, ale przez obce wsparcie lub łaskę, można śmiało przepowiedzieć, iż nie dojdzie ani szczęścia, ani cnoty, ani sławy" - cytowałem te słowa Józefa Pawlikowskiego niejeden raz. I mogę powtórzyć raz jeszcze, pozytywną frazę, a która przebija się nieodmiennie w moich artykułach: nieustannie łączmy siły we wspólnocie regionu.


opr. wł.
Jeżeli chcecie Państwo wesprzeć naszą pracę, zapraszamy do skorzystania z odnośnika:

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024