Opinie Komentarze Analizy

Fenomeny

Zdjęcie: Fabio Polimanti Flickr.com

Fenomeny

Michał Mistewicz

23-12-2025 09:30

"Rzadko się denerwuję, ale dziś mam już dość, gdy oglądam w internecie dwóch licencjonowanych amerykańskich apologetów imperializmu Rosji , którzy po raz kolejny powtarzają, że to my wywołaliśmy wojnę na Ukrainie, ponieważ w 2008 r. oświadczyliśmy, że rozważymy włączenie Ukrainy do NATO.(...) Przez dwadzieścia lat Zachód łagodził agresję Putina, być może dlatego, że kraje wolały robić lukratywne interesy z Rosją, zamiast bronić zasad (Nord Stream 1 i 2 to tylko dwa przykłady tego wzorca), albo po prostu nie potrafiliśmy stawić czoła agresji. A kiedy prezydent Biden w końcu powiedział „nie”, zabrakło strategii, wizji zwycięstwa, determinacji, by ukarać agresję – jedynie „zarządzanie eskalacją”, podczas gdy Ukraina krwawiła rok po roku. Pamiętacie powiedzenie kanclerza Scholza: „Ukraina nie może przegrać, Rosja nie może wygrać”? Co to było? Dziś, gdy Putin wodzi nas za nos i nazywa to "negocjacjami", jednocześnie żądając kapitulacji Ukrainy, wciąż oszukujemy samych siebie, wierząc, że z rosyjskim imperializmem da się handlować, go rozbroić albo - po raz kolejny - udobruchać za akceptowalną cenę, nawet kosztem porzucenia Ukrainy." - napisał prof. Andrew A. Michta i te słowa wpisują się właśnie w kwestie, które chcę opisać.

Niezmiennie przez te ostatnie lata, obserwuję pewne fenomeny polityki europejskich elit, które uparcie trwają przy swoim, mimo twardej rzeczywistości, która wyraźnie pokazuje gdzie jest miejsce dla błędnych koncepcji. W ciągu tych lat już bezpośredniej wojny, napisano tysiące analiz i opracowań, których wnioski sprowadzały się sensownie do jednego: Rosja siłowo chce osiągnąć swoje cele w Europie. Tymczasem co zrobiła Europa?

Poza krajami naszego regionu narodów byłej I Rzeczpospolitej - choć i tutaj są zastrzeżenia - Europa Zachodnia praktycznie przespała cztery lata. Wszystkie szczyty NATO, wyznaczanie procentów, detaszowanie oddziałów, "wzmacnianie i odstraszanie" - to tylko figuratywny listek figowy zasłaniający pewnego rodzaju bezradność. Braki przemysłu obronnego - co wykazała świetna decyzja naszego MON o pozyskaniu uzbrojenia z Korei Południowej i USA - to zaledwie jeden problem. I mógłbym rzec: najmniejszy. Aby broń spełniła swoje zadanie  - musi ktoś ją trzymać, z żelazną wolą jej użycia w chwili najwyższej potrzeby.

Nie chcę teraz rozwijać tego wątku, gdyż zrobiło to wielu przede mną i zapewne wielu powtórzy później. Nie w tym też rzecz, aby pośrednio wpisywać się w cele propagandowe Moskala. Najważniejsze - z mojego, zaledwie obywatelskiego punktu widzenia - jest pojęcie i zrozumienie faktów przez decydentów. Czy jest wola przebudowy mentalności? Nie oczekuję tutaj wiele. Ubiegłotygodniowym przykładem jest dla mnie pewna dyskusja, która odbywa się w Estonii wokół zmian w tamtejszej ustawie o broni. Z kolei na Litwie w ciągu roku ponad 130 tysięcy osób wzięło udział w szkoleniach z obrony. I tak dalej. Niestety przy tym wciąż musimy tłumaczyć na nowo, chętnie przyjmowane w Europie Zachodniej, rosyjskie wrzutki dezinformacyjne, przy czym należy odpowiedxzieć sobie na pytanie, z jakich powdów to wynika?

Kolejna kwestia: czy znamy nasze otoczenie? Nie chodzi tylko o miasto czy powiat. Czy znamy naszych sąsiadów - tych zza ściany i tych z państw bałtyckich? Czy wiemy cokolwiek więcej o nich niż nazwy stolic i być może nazwiska niektórych polityków?

"Polacy nigdy nie mieli istotnego powodu, aby masowo interesować się Ukrainą przed 2022 r. Jest to prosta przyczyna braku wiedzy społeczeństwa polskiego o naszym wschodnim sąsiedzie. Co prawda, niektórzy Polacy pochodzą z dawnych Kresów, a inni lubili jeździć na tańsze wakacje do Lwowa, Odessy czy na Krym. Nie zbudowało to jednak trwałego zainteresowanie Ukrainą poza jedną, bardzo emocjonalną sprawą – ludobójstwem na Wołyniu i zjawiskami związanymi z nim – Stepanem Banderą i ukraińskim nacjonalizmem. Dla określonej części społeczeństwa polskiego są to kwestie istotne. Warto dodać, że brak powszechnego pozwolenia na ekshumacje Polaków na Ukrainie przekłada się na krytycyzm oraz wzrost negatywnych lub wręcz wrogich nastrojów wobec Ukraińców. Kijów miał i ma w ręce granat, którego nie rozbroił w porę." - napisał Mikołaj Kwiatkowski. Za chwilę wrócę do tego wątku.

Natomiast kończąc ubiegłotygodniowy wątek białoruskich opozycjonistów, warto zauważyć, jak szybko toczą się wydarzenia we współczesnej epoce gorączki geopolitycznej. Warszawa stała się zaledwie kilkudniowym przystankiem dla grupy Babaryki, gdyż oprócz Maksyma Znaka, Babaryka i Kalesnikawa błyskawicznie przenieśli się do Berlina, korzystając z niemieckiego zaproszenia. I co również warto dodać, widać już coraz bardziej wyraźny podział w środowisku. W sobotę grupa Babaryki, która dysponuje już własną ekipą, poinformowała o zorganizowaniu w Berlinie konferencji prasowej w dniu 23 grudnia. W niedzielę, biuro Swiatłany Cichanouskiej wydało komunikat o własnej konferencji prasowej w Wilnie, z uwolnionymi z wiezień Łukaszenki dzień wczesniej. W rezultacie, grupa Babaryki odwołała swoją konferencję, zasłaniając się kwestiami osobistymi.

Zresztą część białoruskich mediów opozycyjnych już wskazuje, że wiarygodność Babaryki jest co najmniej dyskusyjna, co prawdopodobnie może stać się powodem zmiany lidera w tej grupie na Marię Kalesnikawę, na co wskazują niektórzy komentatorzy. Wprawdzie w minionym tygodniu Swiatłana Cichanouska wspominała o potrzebie wyłonienia nowych liderów, to niemniej nie odbędzie się to bez rywalizacji. Na taką możliwość wskazują wpisy Franaka Wiaczorki, doradcy politycznego szefowej ZGP.

Część europejskich organizacji cały czas potwierdza mandat ZGP do reprezentacji białoruskiej opozycji demokratycznej. Notabene wczoraj pojawiła się białoruskojęzyczyna wersja serwisu polskiego rządu.

Wracając do tematu uważam, że mimo obecnego zamieszania, wywołanego pośrednio celowym działaniem Łukaszenki, podważanie obecnych struktur ZGP byłoby zgubnym działaniem białoruskiej emigracji. Tym niemniej, włączenie do niego jak najszerszych opcji politycznych jest wskazane, a to czy sami Białorusini są na to gotowi, to już inna kwestia. Dlaczego to takie ważne?

Z naszego polskiego punktu widzenia, wiarygodność polityczna naszych przyszłych - być może - sojuszników, będzie miała z czasem coraz większe znaczenie. Cały czas mam przed oczami wizję rozszerzenia Trójkąta Lubelskiego. Dlatego wspieranie tych, którzy trwali z nami w tym złym czasie, jest także w naszym interesie. Pytanie czy zwyciężą tylko obce pieniądze i wpływy na naszym polu odpowiedzialności, jest teraz otwarte.

Kończąc wątek białoruski, nie sposób nie pominąć "antybohatera" naszego artykułu wstępnego z 2021 roku, czyli Ramana Pratasewicza. Jak podały media opozycyjne stał się on właśnie prowadzącym program propagandowy w reżimowej telewizji Łukaszenki. Nie zmienia to jednak sensu naszych słów. Dokonane wówczas de facto porwanie samolotu rejsowego było preludium wypadków, które czekały nasz region.

Na koniec tego ostatniego w tym roku komentarza tygodnia, napiszę kilka słów o naszej skromnej roli.

Chcę więc wspomnieć o tym, jakim dla mnie jest fenomen naszego portalu, naszej idei. Od ponad pięciu lat, praktycznie bez żadnego wsparcia zewnętrznego, nieustannie działamy z obywatelskiej potrzeby głoszenia rzetelnej wiedzy o naszych narodach i idei ożywienia współpracy we wspólnej przestrzeni wolności.

Nasze artykuły i cytaty z prac pojawiają się w opracowaniach naukowych i publicystycznych. Zyskaliśmy także uznanie krajowych i zagranicznych ośrodków analitycznych, w tym również ekspertów i polityków . Współpracowaliśmy przy nagłaśnianiu projektów propaństwowych, ale także wydarzeń rosnącej aktywności studentów, którzy kiedyś przejmą stery naszej dyplomacji.

Uzyskaliśmy efekt, który zakładałem: aby wiedzieć więcej o naszych narodach - o czym pisał wyżej Mikołaj Kwiatkowski - warto zajrzeć na nasz portal.

Najważniejsze jednak, że mimo różnych przeciwności, które spotkały nas szczególnie w tym roku, będziemy rozwijać nasz projekt. Dziękuję przy tym gorąco, wszystkim naszym współpracownikom i wspierającym nas dobrym słowem - to rzecz również istotna. Co ważne, w tej chwili mamy gotowy nowy dział, który - w naszej ocenie - będzie cennym dodatkiem dla naszych Czytelników. Przygotowane mamy kolejne pomysły na najbliższe miesiące, a niektóre z nich mogą Państwa zaskoczyć.

Na zakończenie, z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, życzę Państwu przede wszystkim zdrowia i spokoju, bliskości rodzinnej i odpoczynku od spraw codziennych. Szczególne życzenia biegną do naszych wszystkich żołnierzy i funkcjonariuszy: tych co "na pasku" strzegących naszej granicy, tych co w powietrzu i na morzu, na misjach, a także żołnierzy przestrzeni cyfrowej. A z okazji Nowego Roku życzę Czytelnikom wszystkiego dobrego i spełnienia lepszego jutra.


opr. wł.
Wirtualna kawa za pomocą portalu suppi.pl:
Wspieraj nas na suppi.pl