Zdjęcie: Pixabay
17-02-2025 08:15
Obok trwającego wciąż kryzysu gazowego w Naddniestrzu, cały czas komplikuje się sytuacja polityczna w Mołdawii, o czym wspominaliśmy tydzień temu. Prorosyjskie partie polityczne, wykorzystując kłopoty rządu w Kiszyniowie, starają się destabilizować scenę polityczną, a do tego znów głos podniosły środowiska autonomii Gagauzji. Tegoroczne wybory parlamentarne zapowiadają się więc szczególnie burzliwie.
Igor Dodon, były prezydent Mołdawii i lider Partii Socjalistów, zapowiedział całą serię protestów przeciwko obecnej władzy, rozpoczynając od demonstracji 22 lutego przed siedzibą prezydent Sandu. Dodon stwierdził, że wydarzenie jest otwarte dla wszystkich obywateli, niezależnie od ich poglądów politycznych, i stanowi jedynie początek większej fali manifestacji. W jego opinii, Maia Sandu nie dokończy swojej kadencji, a po zwycięstwie lewicowej koalicji w wyborach parlamentarnych zostanie zmuszona do ustąpienia. W odpowiedzi przewodniczący parlamentu Igor Grosu określił wypowiedzi Dodona mianem „wróżenia z fusów”, przekonując, że Mołdawia pozostanie na drodze ku demokracji i stabilności.
Tego samego dnia w Komracie - stolicy Gagauzji - odbył się zjazd deputowanych autonomii, w którym uczestniczyło około 300 przedstawicieli samorządów. Podczas spotkania przyjęto rezolucję domagającą się przywrócenia połączeń lotniczych z Rosją oraz zwrócenia się do Komisji Weneckiej z żądaniem unieważnienia wyników jesiennych wyborów i referendum w Mołdawii. Dodatkowo zgromadzeni wystosowali apel do Stanów Zjednoczonych o przeprowadzenie przeglądu zgodności mołdawskiego prawa dotyczącego Gagauzji. Wśród obecnych na zjeździe był lider Zgromadzenia Ludowego Gagauzji Dmitrij Konstantinow, który oskarżył centralne władze o ignorowanie autonomii regionu oraz nierówny podział środków finansowych.
Baszkan Gagauzji, Evghenia Guțul, wyraziła obawy, że Kiszyniów dąży do wywołania konfliktu wewnętrznego i podkreśliła, że jej głównym priorytetem jest pokój oraz utrzymanie dobrych relacji z sąsiadami. Podczas wydarzenia nie zabrakło głosów podważających legalność wyboru Mai Sandu na prezydenta oraz jej decyzji politycznych. Gucul skrytykowała fakt, że nie została włączona do rządu, twierdząc, że to celowe działanie mające na celu marginalizację Gagauzji. Równocześnie unikała komentarza na temat incydentu z rosyjskimi dronami, które spadły na południu Mołdawii w wyniku ataku na ukraiński port w Reni.
Mołdawski rząd stanowczo odrzucił zarzuty uczestników zjazdu w Komracie, podkreślając, że autonomia Gagauzji jest uznawana i respektowana, ale nie może być pretekstem do naruszania prawa lub destabilizacji kraju. Rzecznik rządu Daniel Vodă zaznaczył, że Kiszyniów inwestuje w region, finansując infrastrukturę i programy rozwojowe, pomimo dezinformacji szerzonej przez lokalnych polityków. Wskazał również na wpływy zbiegłego oligarchy Ilana Sora, którego struktury miały przejąć kontrolę nad częścią instytucji w Gagauzji. Vodă wyjaśnił, że odmowa włączenia baszkan do rządu wynika z podejrzeń o fałszowanie wyborów, a w kwestii połączeń lotniczych z Rosją decyzja należy do władz centralnych, które kierują się interesem narodowym i bezpieczeństwem kraju.