Zdjęcie: Wikipedia
03-10-2022 08:27
Ostatecznie 5% próg wyborczy w sobotnich wyborach do łotewskiej Saeimy przekroczyło siedem partii. Niezaprzeczalnym zwycięzca wyborów stała się partia obecnego premiera Kariņša "Nowa Jedność", która dzięki zdobyciu 18,97% głosów zyskała 26 miejsc w 100 osobowym parlamencie łotewskim. Frekwencja wyniosła 59,33%.
Drugie miejsce w wyborach zajął Związek Zielonych i Rolników - 12,44% głosów i 16 miejsc, a kolejne miejsca zajęły: "Zjednoczona Lista" - 11,01% i 15 mandatów, "Wszystko dla Łotwy!" - 9,29% i 13 mandatów, "Dla Stabilności!" - 6,8% i 11 mandatów, "Łotwa na pierwszym miejscu" - 6,24% i 9 mandatów, "Postępowi" - 6,16% i 10 mandatów poselskich. O partiach tych pisaliśmy podczas naszej relacji w sobotę.
Za wielkich przegranych tych wyborów można uznać partie dotąd obecne w parlamencie: "Dla Rozwoju/Za!", która uzyskała 4,97% głosów, rządowa "Konserwatyści" z 3,09% głosów, oraz prorosyjska partia "Zgoda" - 4,81% głosów. Politycy dwóch partii obecnej koalicji, które nie dostały się do nowej Saeimy, czyli "Dla Rozwoju/Za!" i "Konserwatyści" za główne powody swojego słabego wyniku podały polityczną zapłatę za niepopularne decyzje podejmowane przez ich ministrów podczas pandemii, jak też brudną kampanię przedwyborczą.
"Powód, który już podałam, to odpowiedzialność za obszary kryzysowe, gdzie trzeba podjąć wiele decyzji, z których część była niepopularna. Drugim jest to, że w tym ostatnim okresie, kiedy wojna dokonuje korekt w publicznym postrzeganiu rzeczywistości, pozostawaliśmy wierni naszym poglądom liberalnym, które z kolei nie są tak popularne." - powiedziała polityk partii "Dla Rozwoju/Za!" Maria Gołubiewa. Kandydat na premiera partii Artis Pabriks napisał na Twitterze, że przegrał wybory i jego aktywny okres na kierowniczych stanowiskach w łotewskiej polityce dobiegł końca.
Tymczasem już trwają pierwsze ustalenia co do nowego rządu. Na tę chwilę premier Kariņš powiedział, że zarząd partii "Nowa Jedność" skłania się do tego, aby nie nominować osób nie wybranych do Saeimy. "Decydentem jest wyborca. Jeśli wyborca poparł kandydatów, to oczywiście powinni oni awansować na najwyższe stanowiska. Ale jeśli wyborca nie poparł kandydata, to moim zdaniem nie powinien on być promowany w żadnej partii." - powiedział premier.
Według polskich ekspertów, nowy rząd Łotwy będzie rządem kontynuacji dotychczasowej polityki. "Generalnie niewiele jest powodów do niepokoju, jak zawsze scena polityczna trochę przemeblowana (wypadają cztery partie, które w poprzednich wyborach zdobyły najwięcej głosów), ale większość wyborców głosuje na siły mainstreamowe, proeuropejskie itp. Ale o czym trzeba pamiętać: spora część wyborców (> 12 %) jest gotowa zaufać partii, której lidera został (nieprawomocnie) skazany za przestępstwa korupcyjne; do parlamentu wraca też oligarcha, który swoją kampanię zbudował na protestach przeciwko restrykcjom kowidowym. Wyniki wyborów pokazują też zupełnie inny rozkład głosów np. w Łatgalii, najbardziej zróżnicowanym etnicznie regionie, który też ma najwięcej do nadrobienia do centrum. W internecie już jest dużo głosów, że ze stolicy nie widać problemów prowincji, a to przekłada się na wyniki." - napisał Dominik Wilczewski dziennikarz "Przeglądu Bałtyckiego".
Natomiast jak poinformował wczoraj prezydent Łotwy Egils Levits, dzisiaj zaprosi wszystkie siły polityczne wybrane do Saeimy na spotkanie w Rydze. Według prezydenta celem spotkania będzie omówienie wizji zadań kolejnego rządu. Levits podziękował także wszystkim obywatelom Łotwy, którzy wzięli udział w wyborach i zapewnił, że społeczeństwo nie jest obojętne na przyszłość ich kraju.