Zdjęcie: Pixabay
23-05-2025 13:24
W ostatnich tygodniach w społeczeństwie białoruskim narasta niepokój związany z planami sprowadzenia do kraju nawet 150 tysięcy pracowników z Pakistanu. Impulsem do publicznej debaty stała się niezwykła jak na warunki opresji reżimu, petycja internetowa, której autorzy wyrazili głębokie zaniepokojenie planowaną skalą imigracji zarobkowej oraz niedostatecznym przygotowaniem państwowych mechanizmów regulujących ten proces. Być może jest to sterowana akcja mająca na celu użyteczne użycie społecznego "wentylu bezpieczeństwa", który nie przyniesie nic poza oficjalną i przewidywalną odpowiedzią władz reżimu, a może być jednocześnie w przyszłości kolejnym przyczynkiem do represji.
Jak donosi "Zerkalo" w swoim apelu do władz autorzy podkreślili potrzebę natychmiastowego dopracowania przepisów dotyczących zatrudniania cudzoziemców, zanim zostaną oni masowo sprowadzeni do kraju. Dokument trafił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które obiecało poddać go analizie w ramach międzyresortowej grupy roboczej ds. migracji zewnętrznej.
Petycja zawiera konkretne postulaty: zaostrzenie zasad przyznawania wiz pracowniczych, szczególnie osobom bez odpowiednich kwalifikacji; ograniczenie możliwości sprowadzania rodzin migrantów tylko do przypadków spełniających określone warunki; wprowadzenie obowiązkowych testów z języka rosyjskiego lub białoruskiego dla osób chcących pozostać w kraju na dłużej; stworzenie systemu weryfikacji kompetencji zawodowych oraz tymczasowego, próbnego okresu obowiązywania wiz. Postuluje się także zwiększenie nadzoru nad warunkami życia migrantów oraz rozważenie środków takich jak ścisła rejestracja miejsca zamieszkania, a nawet wprowadzenie godziny policyjnej.
Punktem zapalnym stało się spotkanie Łukaszenki z premierem Pakistanu Shahbazem Sharifem, do którego doszło 11 kwietnia. Rozmowy zakończyły się wstępnym porozumieniem o możliwym zatrudnieniu w białoruskich przedsiębiorstwach do 150 tysięcy Pakistańczyków. Z kolei kilka dni temu opublikowano dekret Łukaszenki „O zwiększeniu roli pracodawców w zakresie zewnętrznej migracji zarobkowej”.
Nowe przepisy zobowiązują pracodawców m.in. do organizowania testów językowych, nadzorowania warunków zakwaterowania pracowników zagranicznych oraz – co budzi największe kontrowersje – do odwiedzania ich w miejscach zamieszkania, także z udziałem urzędników państwowych. Komentarze niezależnych prawników i ekspertów wskazują na liczne nieścisłości i sprzeczności z Konstytucją Białorusi, szczególnie w zakresie ochrony prywatności, swobody pracy i braku jasnych mechanizmów prawnej ochrony obu stron – zarówno pracodawców, jak i migrantów.
Ekspert prawa pracy Leonid Sudalenko zwraca uwagę na zagrożenie związane z ograniczeniem mobilności pracowników zagranicznych – nowy dekret zakazuje im tymczasowego przenoszenia się do innych pracodawców, co zdaniem specjalistów narusza zasady wolności zawodowej oraz prowadzi do potencjalnego przeciążenia sądów w przypadku sporów. Brakuje też jednolitych kryteriów oceny znajomości języka, co może prowadzić do arbitralnych decyzji o zatrudnieniu lub jego odmowie.
Choć intencją reżimu jest wzmocnienie ochrony migrantów i zapewnienie przejrzystości procesów zatrudniania, w praktyce nowe przepisy mogą prowadzić do zwiększenia presji administracyjnej, braku pewności prawnej oraz eskalacji napięć społecznych. Bez precyzyjnych aktów wykonawczych, procedur odwoławczych i jasnych standardów, implementacja dekretu może przynieść więcej szkód niż korzyści – zarówno dla migrantów, jak i dla białoruskiego rynku pracy.