Zdjęcie: Pixabay
15-03-2022 13:31
W ciągu ostatnich dwóch tygodni poparcie dla przystąpienia Ukrainy do NATO spadło z rekordowego 76% do 72%. Głównym powodem jest brak decyzji o zamknięciu nieba nad Ukrainą, czego domaga się prawie 90% Ukraińców. Świadczą o tym wyniki badania opinii przeprowadzonego przez grupę socjologiczną „Rating”, które odbyło się w dniach 12-13 marca.
Na początku marca socjologowie informowali, że poparcie Ukraińców dla przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej wzrosło do 86%, a dla NATO do 76%. To najwyższe liczby w historii sondaży. Jednocześnie 76% respondentów badania uważa, że sprawy na Ukrainie idą w dobrym kierunku. To najwyższa liczba w historii badań. Tylko 15% się nie zgodziło, 10% - nie było w stanie odpowiedzieć. We wszystkich regionach i wśród grup wiekowych dominuje ocena kierunku jako poprawna.
Również w czasie wojny znacznie wzrosła samoocena ludności Ukrainy . Teraz, w porównaniu z krajami europejskimi, Ukraina jest postrzegana wśród „liderów” (34%) i „klasy średniej” (42%), podczas gdy dwa miesiące temu była postrzegana wśród „outsiderów”. Jednocześnie 63% postrzega Ukrainę jako „lidera” wśród krajów byłego Związku Radzieckiego, podczas gdy dwa miesiące temu postrzegało ją głównie wśród „klasy średniej”.
Z kolei 56% respondentów badania uważa, że głównym celem rosyjskiej inwazji jest całkowite zniszczenie narodu ukraińskiego i opinia ta dominuje we wszystkich regionach Ukrainy. Kolejna połowa uważa, że celem ataku jest okupacja Ukrainy i przyłączenie do Rosji. Tylko 15-17% uważa, że Rosja dąży do zmiany kursu politycznego Ukrainy lub zapobieżenia rozmieszczeniu baz NATO, 10% uważa, że motywem jest zniszczenie infrastruktury wojskowej, 5% - sprowokowanie NATO do wojny. Ci, którzy uważają, że rosyjska inwazja miała na celu ochronę obywateli rosyjskojęzycznych – tylko 2%.
Ukraińcy nie są gotowi zrezygnować ani z Krymu, ani z Donbasu: większość uważa, że Ukraina powinna wykorzystać wszelkie możliwości zwrotu okupowanych terytoriów Donbasu (86%) i Krymu (80%). Przekonani są o tym mieszkańcy wszystkich regionów, a liczba ta jest obecnie wyższa niż w czasach przedwojennych.