Zdjęcie: Pixabay
17-05-2024 11:45
Ustawa przyjęta przez Riigikogu w środę, umożliwiająca wykorzystanie aktywów rosyjskich osób zamrożonych w ramach sankcji międzynarodowych w celu zrekompensowania szkód wojennych na Ukrainie, może być niezgodna z konstytucją, powiedziała Paloma Krõõt Tupay, profesor nadzwyczajny prawa konstytucyjnego na Uniwersytecie w Dorpacie (Tartu).
Tupay twierdzi, że jest prawdopodobne, że estoński prezydent zawetuje ustawę, a jeśli tego nie zrobi, kanclerz sprawiedliwości ją zaskarży. Tupay powiedziała, że cel ustawy jest całkowicie zrozumiały: Rosja musi zostać pociągnięta do odpowiedzialności za to, co robi na Ukrainie; za zabijanie, za wojnę i za wyrządzone szkody. Mimo to podkreśliła, że jest to własność należąca do osób prywatnych, choć Rosjan lub powiązanych z Rosją, a jak przyznał sam to sam Riigikogu, jest to bardzo problematyczna ustawa.
"Samo Riigikogu bierze pod uwagę fakt, że będzie to podlegać kontroli konstytucyjnej, a także potwierdziło, że uważa to za słuszne" - powiedziała profesor. "Ponieważ rzeczywiście istnieje tu cel polityczny, ale pytanie brzmi, czy rzeczywiście można legalnie pociągnąć osoby prywatne do odpowiedzialności za to, co Rosja zrobiła na Ukrainie". Nie chciała powiedzieć, czy ustawa jest zdecydowanie niezgodna z konstytucją, czy nie, zauważając, że dobry prawnik nigdy nie wie niczego na pewno, a ich stanowisko opiera się na wynikach wzajemnej dyskusji, debaty i analizy.
Według Tupay, obecnie wydarzy się jedna z dwóch rzeczy: albo prezydent przedłoży nowo uchwaloną ustawę do przeglądu konstytucyjnego, albo, jeśli mimo to ją ogłosi, wtedy kanclerz sprawiedliwości,może zainicjować ocenę konstytucyjną ustawy w Sądzie Najwyższym. Profesor prawa konstytucyjnego podkreśliła, że przede wszystkim każdy ma prawo do własności i że prawa te są jednakowo chronione. "Nawet w prawie międzynarodowym Estonia zawsze zdecydowanie opowiada się za tym, aby prawo było stosowane w równym stopniu i w ten sam sposób do wszystkich, ponieważ leży to również w naszym najlepszym interesie. W końcu nie chcemy, aby kiedykolwiek powiedziano nam, że jesteśmy po złej stronie i że pewne prawa nas nie dotyczą" - powiedziała profesor.