Zdjęcie: Wikipedia

Reakcje na plany otwarcia bazy wojskowej w nadgranicznej Narwie

24-04-2025 09:14

Jak wczoraj informowały estońskie media, w Narwie, mieście położonym tuż przy granicy z Rosją, przygotowywane są fundamentalne zmiany w zakresie obecności wojskowej. Estońskie Siły Zbrojne planują stałe rozmieszczenie jednostki wojskowej, liczącej około 200–250 osób – w tym żołnierzy zawodowych, poborowych i rezerwistów. Decyzja ta ma wymiar zarówno strategiczny, jak i symboliczny. Jak podkreśla  generał dywizji Vahur Karus, szef Sztabu Generalnego, „Narwa to nie margines, to wschodnia brama państwa. Nasza obecność tu nie tylko zwiększa gotowość, ale również buduje zaufanie społeczne. Mieszkańcy muszą widzieć i czuć, że państwo stoi przy nich”.

Według generała, celem obecności wojskowej w Narwie nie jest prowokacja, lecz normalizacja: „Żołnierz w Narwie nie może być czymś nadzwyczajnym. Chcemy, by dzieci w drodze do szkoły mijały żołnierzy w mundurach bez niepokoju, a z poczuciem bezpieczeństwa. Taka jest istota integracji obronności z codziennym życiem”.

Planowana baza wojskowa ma mieć charakter rotacyjny – jednostki będą pełnić tzw. służbę bojową przez określony czas, a następnie wracać do głównych baz szkoleniowych w Jõhvi lub Tapie. Służba ta oznacza pełną gotowość operacyjną – 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. „To coś więcej niż ćwiczenia – to stała obecność, codzienne monitorowanie przestrzeni powietrznej, sprawdzanie systemów, przygotowanie do każdej ewentualności. To wojskowe życie na poważnie,” powiedział Karus. Zmiany wpisują się w szerszą transformację estońskiego systemu obronnego. „Musimy odejść od modelu, w którym armia przygotowuje się tylko raz do roku na wielkie manewry. Teraz potrzebujemy armii, która jest gotowa zawsze. Każdy poborowy po zakończeniu szkolenia podstawowego i specjalistycznego stanie się częścią gotowej do działania jednostki – nie za rok, nie po rezerwie, ale natychmiast,” tłumaczy szef Sztabu Generalnego.

Decyzja o ulokowaniu bazy w Narwie wzbudza jednak emocje. Burmistrz miasta, Katri Raik, wyraziła zdziwienie, że o planach dowiedziała się z mediów. Oczekuje spotkania z dowództwem armii i szerszego dialogu społecznego. " Jej zdaniem stanie się to jednym z najczęściej omawianych tematów w mieście: „Mieszkańcy mają teraz różne opinie, najczęściej pytają - dlaczego my? Dlaczego w Narwie? Dlaczego teraz? Czy to obudzi „śpiącego niedźwiedzia”, co będzie dalej? Mieszkańcy zadają teraz te pytania i to stanie się najważniejszym pytaniem dla miasta i jego mieszkańców w niedalekiej przyszłości. To jest pewne” - powiedziała burmistrz. Mieszkańcy, jak Oleg Kultaev, nie kryją obaw: „W czasie pokoju to nie byłoby tak kontrowersyjne. Ale dziś, w realiach wojny, taka decyzja wywołuje napięcie – nie tylko u nas, ale i na arenie międzynarodowej”.

Generał uspokaja: „To nie akt agresji, to element obrony. Dziś Rosja prowadzi hybrydową kampanię przeciwko NATO każdego dnia. My musimy być gotowi – na sabotaż, na naruszenia, na cyberataki. Narwa nie może być miejscem ciszy. Musi być miejscem czujności”. W nadchodzących latach Estońskie Siły Zbrojne staną także przed wyzwaniem kadrowym – już dziś brakuje około 500 zawodowych żołnierzy, a do 2030 roku potrzeba kolejnych setek. Nowe systemy uzbrojenia wymagają specjalistów, nie tylko rekrutów. „Nie da się już prowadzić nowoczesnej obrony państwa tylko siłą rezerwy. Potrzebujemy ludzi, którzy będą gotowi każdego dnia – i tacy właśnie będą służyć w Narwie,” konkluduje oficer.